Planeta z wystawionym jęzorem. Anomalia na Pacyfiku, która powstrzymuje globalne ocieplenie
Od lat modele klimatyczne przewidują, że wraz ze wzrostem emisji gazów cieplarnianych wody oceanów będą się ocieplać. W większości przypadków tak się właśnie działo, co było zgodne z oczekiwaniami. Jednak, jak wiadomo od niedawna, pas oceaniczny, ciągnący się na zachód od wybrzeża Ekwadoru przez tysiące kilometrów od 30 lat chłodzi wody Pacyfiku. Dlaczego występuje to zjawisko, które przeczy naszym przewidywaniom?
Sprawa jest czymś więcej niż ciekawostką na marginesie nauki. Pedro DiNezio z uniwersytetu w Kolorado Boulder nazywa kwestię niewyjaśnionego chłodzenia Pacyfiku „najważniejszym pytaniem bez odpowiedzi w nauce o klimacie”. Problem polega na tym, że nie wiedząc, dlaczego to ochłodzenie ma miejsce, nie wiemy również, kiedy się zatrzyma ani czy przypadkiem nagle nie zmieni się w coś odwrotnego.
Kwestia ta ma globalne implikacje. Specjaliści np. zastanawiają się, czy Kalifornię ogarnie z powodu jęzora pacyficznego równikowego zimna (1) permanentna susza a Australię - groźniejsze pożary. Zjawisko to może wpływać na intensywność pory monsunowej w Indiach i możliwość głodu w Rogu Afryki. Może nawet zmienić przebieg zmian klimatycznych na całym świecie, modyfikując wrażliwość atmosfery ziemskiej na emisję gazów cieplarnianych.
Niño czy Niña
Badania sugerują możliwość nadejścia na Pacyfiku zjawiska nazwanego La Niña, które jest zimniejszym odpowiednikiem El Niño, a to wedle modeli wywołuje ostrzejsze zimy na większości półkuli północnej i obfite opady w Australii. Hipoteza globalnego ocieplenia faworyzuje El Niño, które są konglomeratem zjawisk powodujących odwrotne zjawiska.
Historyczne zapisy klimatyczne potwierdzają, że podczas wcześniejszych ciepłych okresów klimat Ziemi był bardziej podobny do El Niño. Jednak w ostatnich latach dominującą konfiguracją były La Niña. Zima 2022/23 była dla półkuli północnej trzecią z rzędu zimą typu La Niña, co zdarzyło się tylko cztery razy od 1900 roku i tylko dwa razy od 1950 roku. Co się dzieje? Czy Ziemia się ochładza?
Opublikowane rok temu badanie pt. „Systematic Climate Model Biases in the Large-Scale Patterns of Recent Sea-Surface Temperature and Sea-Level Pressure Change” dotyczyło temperatur na powierzchni oceanu zarejestrowanych przez statki i boje w latach 1979–2020. Odkryto, że Ocean Spokojny u wybrzeży Ameryki Południowej faktycznie ochłodził się w tym czasie, podobnie jak regiony oceaniczne położone dalej na południe. Nie można tego wytłumaczyć modelami klimatycznymi. Brakuje wielu dużych elementów układanki. Rezultatem tej „nieoczekiwanej” rzeczywistości jest to, że różnica temperatur między wschodnim i zachodnim Pacyfikiem wzrosła, a nie zmniejszyła się, jak przepowiadano, wiatry powierzchniowe wiejące w kierunku Indonezji wzmocniły się, a nie osłabiły, a mieszkańcy północno-wschodniej części Stanów Zjednoczonych przeżyli trzecią z rzędu surową zimę. Naukowcy otwarcie przyznają, że nie wiedzą, dlaczego tak się dzieje i co sprawia, że „jęzor zimna”, powstał i się utrzymuje.
Dla życia to nie najgorzej
Zdaniem Richarda Seagera z Uniwersytetu Columbia jednym z czynników kształtujących to zjawisko wydają się pasaty, wiatry wiejące w tym regionie, które przez „wypychanie” ciepłej wody ze strefy równikowej oceanu stymulują unoszenie się chłodniejszej wody. Pasaty, jak wyjaśnia Seager „Newsweekowi”, wieją ze wschodu na zachód przez tropikalny Ocean Spokojny. „Ze względu na ruch obrotowy Ziemi, wiatry kierują wody na północ od równika i na południe od równika. Gdy wody są odpychane od równika, od dołu pompowana jest woda chłodna z większych głębokości”.
Są inne hipotezy próbujące opisać zjawisko, które sugerują, że wyjaśnienie zagadki można znaleźć w zimnych morzach Oceanu Południowego wokół Antarktydy, gdzie w ostatnich dziesięcioleciach również odnotowano spadek temperatury powierzchni morza. Tam, jak się podejrzewa, na wzrost ruchu zimnego powietrza wpływa kompleks zjawisk związanych ze zmianami klimatycznymi, topnieniem lodowców i ubożeniem warstwy ozonowej. Ale to znów jedynie hipotezy. Nie wiedząc, co powoduje zjawisko jęzora zimna, „nie wiemy również, kiedy się zatrzyma, ani czy nagle nie zmieni się w ocieplenie”, pisał latem „New Scientist”.
Zjawisko zdaje się korzystne dla życia biologicznego w oceanie. Zimna, bogata w składniki odżywcze woda karmi fitoplankton i daje impuls żywym organizmom w rejonie położonych na zachód od Ekwadoru Wysp Galapagos. Przez łańcuch pokarmowy sprzyja utrzymaniu populacji pingwinów, legwanów morskich (2), lwów morskich, fok i waleni.
Oprócz zimnego języka na Pacyfiku na zachód od Ekwadoru, zaobserwowano inne obszary pojawiania się chłodnej wody oceanicznej, np. na obszarze Oceanu Spokojnego w pobliżu San Francisco, który ostatnio był najzimniejszy od ponad dekady. Mimo tych zjawisk ogólny kierunek zmian temperatur oceanów prowadzi ku górze, a nie w dół, mówi Ryan Walter, profesor California Polytechnic State University w „New Scientist”. Jak dodaje, rozwiązanie zagadki zimnego języka „nie polega na udowodnieniu, że modele klimatyczne są błędne”. „Zimny jęzor jest raczej ostatnim dużym elementem układanki. Dopasowując go, możemy zbudować dokładniejszy obraz tego, jak zmieni się życie w ocieplającym się świecie - i jak najlepiej przygotować się na tę przyszłość”.
Mirosław Usidus