Kajtek MT-918, czyli lotna inżynieria papierowa
Papierowym modelarstwem Polska słynie - i to całkiem serio! W projektowaniu i budowie modeli kartonowych nasi rodacy są najlepsi w świecie - wystarczy spojrzeć na strony dobrych e-sklepów z takimi modelami w USA, Niemczech czy Japonii. To po części wynik braku dostępu do większej liczby plastikowych modeli w czasach PRL. Magazyn "Mały Modelarz" był za to wtedy do upolowania w wielu kioskach Ruchu.
Nauka i technika
Dziś mamy dostęp do pełnego asortymentu, nie tylko modeli. Nie znaczy to jednak, że warto rezygnować z papierowych konstrukcji. Przeciwnie - to nadal najbardziej ekonomiczny sposób na sprawdzenie wielu (w tym komputerowych) projektów i obliczeń. Doceniają to także wykładowcy i nauczyciele. Nawet bogaci Amerykanie organizują szkolne konkursy inżynierskie, których celem jest np. zbudowanie najmocniejszego mostu z papieru. Budując i obciążając kartonowe konstrukcje, można szybko, tanio i bezpiecznie poznać zasady rządzące wytrzymałością materiałów, a także zrozumieć m.in. reguły optymalizacji przekrojów każdego rodzaju konstrukcji - nie tylko stalowych. Więc teraz potrenujemy zatem na latawcu!
Materiały i narzędzia
Do wykonania modelu potrzebne będą:
- papier biurowy 80-100 g/m2 na poszycie (albo cieńszy – nawet gładka bibuła);
- brystol 160 g/m2;
- nić (bawełniana dobrze się wiąże i klei) oraz igła krawiecka;
- kleje – w sztyfcie i POW (biały stolarski, optymalnie szybkoschnący);
- ołówek, linijka min. 30 cm, ekierka 30°, cyrkiel, nożyczki.
Dużym ułatwieniem jest też możliwość wydrukowania elementów z pliku PDF.
Papierowy szkielet
Na potrzeby tego artykułu wykorzystany został obrys modelu, który w większej i foliowej wersji opisywany był w "Młodym Techniku", w numerze 8/2011. Można oczywiście wybrać w miarę dowolny kształt - nie tylko klasycznie deltoidalny (inaczej malajski - wśród anglosasów znany jako Eddy; przeczytacie o nim w "Na warsztacie" nr 9/2007 i 9/2017).
Eksperymentując z papierowymi konstrukcjami, warto mieć świadomość, że największe obciążenia w równomiernie obciążonym wsporniku występują u jego nasady. Dobrze też wiedzieć (a nawet samemu naocznie się przekonać), że w niektórych miejscach potrzeba więcej wytrzymałej konstrukcji, a w niektórych mniej. Ciekawe też jest sprawdzenie wytrzymałości różnych kształtów profili - otwartych, zamkniętych i o zmiennej wysokości.
Do naszych celów, ze względu na łatwość wykonania bez dodatkowego oprzyrządowania, wybrałem przekrój trójkątny o zmiennej wysokości, z podstawą klejoną do lekkiego poszycia. Stosukowo łatwo go też będzie rozrysować dla różnych rodzajów i wielkości modeli. Projektując siatkę elementów szkieletu, należy uwzględnić wznios skrzydeł (czyli, w uproszczeniu, podniesienie końcówek - według aeroklubowego regulaminu może on wynosić maksymalnie 10% rozpiętości modelu) oraz połączenia z pozostałymi elementami konstrukcyjnymi. Przy tej rozpiętości i rodzaju materiału zrezygnowałem z wręg wzmacniających profile (szczególnie w miejscach podparcia - zamocowania uzdy).
Montaż modelu
Szczegółowo zilustrowana budowa nie wymaga chyba komentarza szerszego nich ten zaprezentowany w podpisach do ilustracji (6-14). Warto tylko wspomnieć o konieczności zachowania możliwie dużej staranności prac. Na rysunkach, które znajdziecie na stronie mt.com.pl, pokazany jest dodatkowy element - śmigło. Można je wykonać wraz z kołpakiem papieru i zamocować obrotowo w głównym profilu szkieletu. Można też użyć plastikowego śmigła lub nawet samego kołpaka. Przed ostatecznym zawiązaniem uzdy należy zdecydować, czy model będzie używany jako niesterowalny (z jednoliniowym holem) czy akrobacyjny (z minimum dwuliniowym holem) i odpowiednio dostosować długości linek uzdy.
Loty
Podobnie jak w przypadku wszystkich latawców, należy startować modelem pod wiatr o odpowiedniej sile (w tym przypadku zalecany jest wiatr umiarkowany), z dala od postronnych widzów, ruchu ulicznego, przewodów wysokiego napięcia, wszelkiego rodzaju wilgoci i potencjalnych burz. Z prawidłowo wykonaną, czterolinkową uzdą kajtek lata stabilnie i przyjemnie. Dobrze wykonane śmigło z papieru również dodaje mu szyku.
Z modelem tego typu można śmiało startować w corocznych aeroklubowych mistrzostwach modeli latawców w klasie FLP - trzeba jednak otwarcie przyznać, że choć prawdopodobnie nie będzie on "robił ogonów" i jest w stanie zebrać sporo punktów za konstrukcję oraz wykonanie, ciężko od niego wymagać medalowego miejsca w rywalizacji z większymi konstrukcjami. Ale radości i zabawy nie powinno zabraknąć!
Udanych lotów i mnóstwa frajdy!
Paweł Dejnak