Forma robota rośnie

Forma robota rośnie
Zawody sportowe robotów znane są i rozgrywane od lat. Kiedyś były to niszowe, edukacyjno-badawcze zabawy politechnicznych zespołów. Dziś relacjonują je nierzadko największe media. Drony śmigają w wyścigach nie mniej emocjonujących niż Formuła 1, a sztuczna inteligencja zaczyna wygrywać w e-sporcie.

Człowiek nie znika z dyscyplin, którymi tradycyjnie się emocjonowaliśmy. Nie można powiedzieć, że tak jak w przypadku niektórych zawodów sportowcy są dziś zupełnie zagrożeni przez maszyny - może oprócz szachów, gry w Go, czy innych dyscyplin opartych na umyśle, w których komputery i sieci neuronowe pokonały już największych mistrzów i zakwestionowały wiodącą rolę homo sapiens. Sporty z udziałem robotów to jednak zasadniczo odrębny nurt rywalizacji, czasem imitujący znane nam dyscypliny, a czasem koncentrujący się na całkowicie oryginalnych zmaganiach, w których automaty mogą wykazać swoje specyficzne atuty i powalczyć ze sportami ludzkimi o uwagę i zainteresowanie publiczności. Jak się ostatnio okazuje, zaczyna im to coraz lepiej wychodzić.

Liga dronów

Przykładem mogą być niezwykle emocjonujące wyścigi dronów latających (1). To sport dość nowy. Ma nie więcej niż pięć lat. Ostatnio zaczyna się profesjonalizować, co oczywiście nie zamyka drogi do zabawy i adrenaliny wszystkim chętnym.

Korzeni tej dyscypliny należy szukać w Australii, gdzie w 2014 r. odbył się pierwszy tzw. Rotorcross. Piloci zdalnie sterowali ścigające się quadrokoptery, mając na oczach gogle połączone z kamerami na dronach. W kolejnym roku, w Kalifornii, odbył się pierwszy międzynarodowy wyścig bezzałogowych maszyn. Stu pilotów rywalizowało w trzech konkurencjach - wyścigów indywidualnych, grupowych i lotów wyczynowych, czyli akrobatycznych popisach na trudnych trasach. Zwycięzcą wszystkich trzech kategorii został Australijczyk Chad Nowak.

Tempo rozwoju tego sportu jest imponujące. W marcu 2016 r. w Dubaju odbyły się zawody World Drone Prix. Główną nagrodą było 250 tys. dolarów, czyli ponad milion zł. Cała pula nagród przekroczyła 1 mln dolarów, a najwyższą wygraną zgarnął piętnastolatek z Wielkiej Brytanii. Obecnie największą organizacją zajmującą się wyścigami dronów jest International Drone Racing Association mieszcząca się w Los Angeles. IDRA w tym roku przeprowadzi pierwsze na świecie mistrzostwa świata w wyścigach tych maszyn, czyli World Drone Racing Championships - Mistrzostwa Świata Dronów.

Jedną z najbardziej znanych lig wyścigów dronów jest międzynarodowa Drone Champions League (DCL) z Red Bullem jako jednym ze sponsorów. W USA, gdzie potencjał rozwoju tej dyscypliny jest największy, funkcjonuje Drone Racing League (DRL), która otrzymała niedawno spory zastrzyk pieniędzy. Sportowa telewizja ESPN transmituje od ubiegłego roku wyścigi latających bezzałogowców.

Na macie i na stoku

Zawody robotów w rozlicznych konkurencjach, takie jak głośne DARPA Robotics Challenge sprzed kilku lat, mają charakter częściowo sportowy, choć przede wszystkim naukowo-badawczy. Podobny charakter ma znana z wielu form rywalizacja łazików, ostatnio projektowanych głównie z myślą o eksploracji Marsa.

Owe "zawody sportowe” nie są sportem samym w sobie, bo ostatecznie każdy uczestnik przyzna, że chodzi o zbudowanie lepszych konstrukcji (zob. "Automatyka i robotyka"), a nie o samo trofeum. Prawdziwym sportowcom takie potyczki jednak nie wystarczają. Chcą więcej adrenaliny. Przykładem firma MegaBots z Bostonu, która najpierw stworzyła imponujące monstrum mechaniczne o nazwie Mark 2, a następnie wyzwała do walki twórców japońskiego megarobota na kółkach o nazwie Kuratas, czyli firmę Suidobashi Heavy Industries. Mark 2 to sześciotonowe monstrum na gąsienicach, uzbrojone w potężne działka na farbę i sterowane przez dwuosobową załogę. Japońska konstrukcja jest nieco lżejsza, ma 4,5 tony masy, ale również dysponuje uzbrojeniem oraz zaawansowanym systemem celowniczym.

2. Motobot Yamahy

Pojedynek tzw. mechów ostatecznie okazał się znacznie mniej emocjonujący i dynamiczny niż szumne zapowiedzi. Na pewno nie tak jak od dawna znane zmagania w zapasach i innych sztukach walki mniejszych robotów. Niezwykle widowiskowe są klasyczne walki robotów w kategorii mini-, mikro- i nanoSumo. To w tych konkurencjach roboty stają naprzeciw siebie na ringu, zwanym dohyo. Cały plac boju ma od 28 do 144 cm średnicy, w zależności od wagi maszyn.

Emocjonujące są też wyścigi autonomicznych bolidów elektrycznych Roborace. Z myślą o nowej robotycznej formule motocyklowej niekoniecznie elektrycznej, firma Yamaha stworzyła Motobota (2) - człekokształtnego robota, który potrafi prowadzić motocykl autonomicznie, czyli bez jakiejkolwiek asysty w trakcie jazdy. Motocyklowy robot został zaprezentowany kilka lat temu, podczas targów Tokyo Motor Show. Zrobotyzowany motocyklista dosiadał wymagającej wyczynowej maszyny Yamahy - modelu R1M. Według informacji firmy, system był testowany przy dużych prędkościach, co stawiało wielkie wymagania, jeśli chodzi o kontrolę ruchów.

Roboty grają też w ping ponga (3) czy w piłkę nożną. W lipcu 2019 r. w Australii rozpoczęła się kolejna edycja RoboCup 2019, największego na świecie corocznego turnieju futbolowego. Zainicjowane w 1997 r. i rozgrywane cyklicznie zawody mają pomagać w rozwoju robotyki i sztucznej inteligencji do poziomu zdolnego pokonać ludzi. Celem zmagań i rozwoju technik piłkarskich jest zbudowanie do 2050 r. maszyny zdolnej do wygrania z najlepszymi zawodnikami. Mecze piłki nożnej w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Sydney były rozgrywane przez roboty humanoidalne kilku rozmiarów. Maszyny zostały podzielone na trzy kategorie: dorośli, nastolatki i dzieci.
3. Robot Omron do ping ponga

Odważnym szusem roboty weszły również na stoki. Gdy najlepsi światowi sportowcy rywalizowali na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Korei Południowej, w ośrodku narciarskim Welli Hilli w Hoengseong odbywały się zawody Ski Robot Challenge. Używane w nich Skiboty (4) stoją na własnych dwóch nogach, zginają kolana i łokcie, a nart i kijków używają tak samo jak narciarze. Dzięki uczeniu maszynowemu, czujniki umożliwiają robotom wykrywanie kijków slalomowych na trasie.

4. Skibot - robot narciarski
 

Sztuczna inteligencja zawojuje e-sport?

Wejście do sportu dronów czy robotów to jedno. Innym coraz bardziej zauważalnym zjawiskiem jest ekspansja sztucznej inteligencji, co przynosi nie tylko takie rezultaty jak gromienie arcymistrzów dalekowschodniej gry w Go (5) przez AlphaGo, czyli system autorstwa firmy DeepMind, ale także inne interesujące konsekwencje.

Jak się okazuje, AI może sama wymyślać nowe gry i sporty. Agencja projektowa AKQA zaproponowała niedawno "Speedgate”, który określiła jako pierwszy sport z regułami opracowanymi przez sztuczną inteligencję. Gra łączy cechy wielu znanych gier boiskowych. Jej uczestnikami są ludzie, którym podobno sprawia ona dużo frajdy.

5. Rozgrywka AlphaGo z arcymistrzem w Go

Sztuczną inteligencją zainteresował się niedawno świat e-sportu, który sam w sobie jest stosunkowo nowym tworem. Mistrzowie gier uznali, że algorytmy uczenia maszynowego świetnie nadają się do "treningu” i szlifowania strategii w rozgrywkach elektronicznych. Służą do tego platformy analityczne, takie jak SenpAI, która umie oceniać statystyki graczy i sugerować lepsze strategie w grach takich jak "League of Legends” i "Dota 2”. Trener AI doradza członkom zespołu, jak atakować i bronić oraz pokazuje, na ile alternatywne podejścia mogą zwiększyć (lub zmniejszyć) szanse na wygraną.

Wspomniana już firma DeepMind wykorzystała uczenie maszynowe do odkrycia lepszych sposobów postępowania w starych grach komputerowych, w rodzaju "Ponga” na Atari. Jak przyznała dwa lata temu Raia Hadsell z DeepMind, gry komputerowe są doskonałym laboratorium testowym dla AI, ponieważ osiągane przez algorytmy wyniki rywalizacji mają obiektywny, a nie subiektywny, charakter. Projektanci widzą z "levela na level”, jakie postępy w nauce osiąga ich AI.

Ucząc się w ten sposób, sztuczna inteligencja zaczyna wygrywać z mistrzami e-sportu. System zaprojektowany przez firmę OpenAI pokonał w kwietniu tego roku obecnych mistrzów świata (ludzi), drużynę OG 2-0, w grze online "Dota 2”. Do tej pory przegrywał. Jak się jednak okazało, uczy się szybko, znacznie szybciej niż ludzie. We wpisie na firmowym blogu OpenAI poinformowała, że oprogramowanie w czasie ok. dziesięciu miesięcy przeszło trening odpowiadający 45 tysiącom lat ludzkiej gry.

Czy elektroniczny sport, który tak olśniewająco rozwijał się w ostatnich latach, zostanie teraz zdominowany przez algorytmy? I czy ludzie nadal będą się nim interesować, gdy grać będą już nie-ludzie? Popularność różnych odmian "auto szachów” czy gier w rodzaju "Screeps”, w których człowiek w dużym stopniu sprowadzony jest do roli osoby programującej i konfigurującej obiekty uczestniczące w rozgrywce, wskazywałaby, że jesteśmy skłonni emocjonować się rywalizacją samych maszyn. Zawsze jednak u podłoża musi być, jak się zdaje, jakiś "czynnik ludzki”. I tego się trzymajmy.

Wyścigi latających autonomicznych taksówek

Wymyślona przez AI gra „Speedgate”

Mirosław Usidus