Wydział niekoniecznie dla wielbicieli seriali…
Co ciekawe, niewielu z marzycieli wie, czym się architekt naprawdę zajmuje. Orientują się natomiast, jak chodzi ubrany, jakim jeździ samochodem i w jak reprezentacyjnych warszawskich biurowcach pracuje. Cała wiedza pochodzi jednak nierzadko z filmów i seriali, w których architekci przedstawiani są jako wysoko sytuowani ludzie sukcesu. Ale, jak mówi stare porzekadło: uważaj, czego sobie życzysz, bo możesz to otrzymać.
Z obłoków na egzamin
Z pewnością zainteresowanie tym kierunkiem jest olbrzymie. Dostać się na studia dzienne na politechnice nie jest łatwo. Przykładem niech będzie Politechnika Krakowska, która na wydział architektury w 2014 r. przyjęła aż 761 zgłoszeń. Rozdano jednak tylko 191 indeksów, co oznacza, że na jedno miejsce przypadały średnio 4,01 osoby. Większym zainteresowaniem cieszyły się jedynie informatyka i inżynieria biomedyczna. Wymagana liczba punktów do zdobycia wynosiła 149, więc nie było łatwo. Wybierając uczelnię, można posiłkować się np. rankingiem uczelni i wydziałów prowadzonym przez portal perspektywy.pl. W zestawieniu na koniec 2014 r., dotyczącym architektury, najlepiej oceniono politechniki warszawską, wrocławską i gdańską. Najwyżej sklasyfikowana uczelnia "nietechniczna" zajęła dziesiąte miejsce - Uniwersytet Zielonogórski.
Po dokonaniu wyboru czas na egzaminy wstępne. Aby przybliżyć skalę trudności i ich zakres, można przytoczyć wzór, który decyduje o przyjęciu na wydział Politechniki Wrocławskiej: W1 (wartość wskaźnika rekrutacyjnego) =M + F + 0,1JP + 0,1JO + RA
Zagłębiając się w legendę - i szczegółowy opis obecny na stronach uczelni, można przeanalizować, na jakim poziomie trzeba zdać, kolejno: matematykę, fizykę, język polski i obcy oraz dwa zadania rysunkowe, aby zgromadzić odpowiednią liczbę punktów. Tak więc rada nr 1 - przyłóż się do matury!
Towarzystwo, sztuka… i nauka
Jeśli zostaliśmy już studentami architektury, czas na naukę. I nie tylko, bo wprawdzie jest ona ważna, ale – jak mawiają absolwenci i studenci - życie towarzyskie również, a niektórzy nie boją się stwierdzić, że nawet bywa ważniejsze. Prawdą jest, że nie są to studia łatwe. Czasu na relaks zabraknie jednak niekoniecznie z tego powodu, a raczej przez wzgląd na to, że przy tak dużym zbiorowisku ciekawych postaci, aż prosi się o zarywanie nocy na "długie rozmowy". Większość osób, które oceniały dla nas studia architektoniczne, przyznawała, że rzeczywiście ich bardzo mocną stroną są ludzie i atmosfera. A jeśli ktoś zbyt dużą uwagę poświęci rozwijaniu relacji społecznych - wtedy planowany czas pięciu lat nauki może się wydłużyć, bo uzyskanie tytułu magistra inżyniera naprawdę nie przychodzi bez wysiłku.
Architektura łączy ze sobą umiejętności techniczne ze zdolnościami artystycznymi, które niezbędne są do stworzenia czegoś nowego, pięknego, zachwycającego, użytkowego albo po prostu innego. Jest to w pewnym sensie kierunek artystyczny, a więc i z osobowościami związanymi ze sztuką przyjdzie nam spędzić pięć lat studiów. Pisaliśmy już o tym, że szkoły wyższe często łączą siły, by tworzyć kierunki międzyuczelniane. Ma to zapewnić studentowi dostęp do najlepszych specjalistów z danej dziedziny. Tak też jest w tym wypadku. Politechnika Warszawska współpracuje np. z Akademią Sztuk Pięknych w Warszawie. Dzięki temu rozwiązaniu właściwi wykładowcy mogą rozwijać w studentach konkretne umiejętności, w wypadku architektury często pozornie zupełnie ze sobą niezwiązane. Naprawdę tylko pozornie, czego właśnie dowiecie się na studiach.
Na nich też poznacie się dobrze z geometrią wykreślną, fizyką, mechaniką, budownictwem i matematyką. Tej ostatniej jest tylko 45 godzin, a więc bardzo mało. Problemy mogą mieć osoby, które nie radziły sobie wcześniej z przedmiotami ścisłymi. Z drugiej jednak strony, jeśli ktoś przeszedł rekrutację, czyli dobrze zdał maturę, nie powinien zaliczać się do takich przypadków. Częściej zdarza się już, że studenci mają problem z projektowaniem, kreśleniem i informatyką, ale jak mówią nasi rozmówcy, wszystkie braki są do nadrobienia.
Z pewnością trzeba też zainwestować czas w naukę języka angielskiego, bo w tej branży jest on wyjątkowo potrzebny i przydatny. Zawód architekta ma to do siebie, że w każdej części świata można znaleźć zatrudnienie, tak więc o znajomość języków obcych trzeba zadbać.
Kolejna sprawa to obsługa programów do projektowania. Uczelnie oczywiście dostarczają wiedzy na ten temat, ale nie jest ona podobno na najwyższym poziomie. W tym miejscu pora więc na radę nr 2 – gdy już będziesz studentem architektury, pamiętaj o samokształceniu.
Rada ta dotyczy również realizacji praktyk. Zgodnie z regulaminem studiów powinny w sumie trwać przynajmniej cztery tygodnie. Jednak pamiętajmy, że jest to ilość, która w trakcie późniejszego starania się o pracę właściwie w niczym nie pomaga. Pracodawca oczekuje bowiem rzeczywistego doświadczenia. W związku z tym konieczne wydaje się odbywanie jak najwięcej stażów i praktyk - jeszcze w trakcie studiów. Oprócz doświadczenia i pierwszych szlifów w zawodzie daje to niebagatelną szansę: wielu studentów właśnie wtedy znajduje stałą pracę w biurach projektowych i architektonicznych. A do tego wszystkiego dochodzi szalenie istotne nawiązywanie zawodowych znajomości.
Walczyć o siebie - lub o klienta
Wróćmy teraz do wspominanego na początku scenariusza, który piszą ludzie filmów i seriali. Oczywiście piękni, młodzi i bogaci architekci, rozwijający swoją pasję (projektowanie) też się zdarzają, ale generalnie osoby bujające w obłokach zapraszamy na ziemię, bo prawda wygląda trochę inaczej. Faktycznie architekci zarabiają niemało, bo od 5 tys. zł wzwyż. Jednak takie pensje dla świeżo upieczonych absolwentów są nierealne. Na początku magistrowi inżynierowi, gdy już dostanie pracę (bo np. mógł się pochwalić doświadczeniem zdobytym na stażach), zostanie zaproponowana pensja w wysokości ok. 2 tys. zł i obowiązki sprowadzające się do pracy asystenta. Dopiero po jakimś czasie zarobki wzrosną o kilkaset zł, a i powierzana praca będzie coraz bardziej dotyczyć posiadanej wiedzy i umiejętności.
Początki są bardzo trudne także z powodu nie tak wielkiej jak jeszcze kilka-kilkanaście lat temu dostępności pracy w zawodzie. Architektura to kierunek bardzo popularny, a rynek powoli nasyca się specjalistami z tej dziedziny. Tym samym konkurencja jest olbrzymia. Wiele osób próbuje zaradzić temu i otwiera własne firmy. Początkowo to łatwe – wystarczy dofinansowanie z UE lub urzędu pracy i firma gotowa! Świetnie, ale później trzeba ostro walczyć o klienta, bo przecież nie tylko my wpadliśmy na taki pomysł. A jeśli brakuje nam doświadczenia w projektowaniu i w dodatku również w prowadzeniu negocjacji handlowych, to mamy ciężki orzech do zgryzienia…
Oczywiście do odważnych świat należy. Podczas zbierania opinii na temat sensowności studiowania architektury natrafiliśmy np. na historię jednego z absolwentów Politechniki Wrocławskiej. Po skończonych studiach poszedł do pracy w firmie architektonicznej, gdzie przeszedł drogę od parzenia kawy do pomocy w realizacji projektów. Po zdobyciu doświadczenia i poznaniu odpowiednich osób, otworzył swoją firmę - działo się to rok temu. Obecnie ma już kilku klientów i wychodzi na prostą, pracując na siebie i na swoich warunkach.
Ostatecznie: w stronę marzeń!
Kreatywność, zdolności, wiedza, determinacja i zapewne jeszcze wiele innych cech decyduje o tym, czy absolwentowi architektury się powiedzie. Na pewno kierunek to szalenie ciekawy i dający olbrzymie możliwości, choć powtarzamy, że nauka na nim to nie sielanka. Warto jednak pokusić się o zrealizowanie marzenia, nawet jeśli opiera się ono głównie na wyobrażeniach. Nasi rozmówcy uważają, że nie stracimy na tym, podkreślając ciągle, jak bardzo dobra atmosfera panuje na wydziałach architektury. Rada nr 3 brzmi więc następująco - spróbuj!