Krótka wizyta w przyszłości
Samochody nieustannie się zmieniają, wchłaniają nowe technologie i wynalazki, nabierają coraz bardziej "kosmicznych" kształtów. Nie ma roku, aby na rynku nie pojawiły się zupełnie nowe modele. Producenci aut dodatkowo pobudzają naszą wyobraźnię niezwykłymi samochodami koncepcyjnymi. Niektóre z nich są jedynie nieco próżną prezentacją aktualnych możliwości firmy, ale inne rzeczywiście z czasem przekształcają się w modele produkowane seryjnie. Co ciekawe, w coraz mniejszym stopniu jesteśmy w stanie przewidzieć, jak będzie się zmieniała motoryzacja, ponieważ staje się ona coraz mocniej powiązana z rozwojem nowych technologii. Świadectwem tego jest choćby fakt, że bardzo ważną częścią największych na świecie targów elektroniki CES w Las Vegas stały się prezentacje prototypowych modeli aut i technologii związanych z motoryzacją.
Jeśli chodzi o najbliższe dekady, to dwóch rzeczy możemy być w zasadzie pewni - auta przyszłości będą pojazdami autonomicznymi, a do tego zdecydowanie bardziej ekologicznymi. Silniki spalinowe powoli będą wypierane przez napędy elektryczne, wodorowe lub inne zielone paliwa. O pojazdach autonomicznych, a także elektrycznych pisaliśmy już na łamach "Młodego Technika". Pojazdy koncepcyjne prezentowane na salonach motoryzacyjnych pozwalają jednak odkryć kolejne tajemnice przyszłej motoryzacji.
Samochody generacji Z
"Jeśli jako projektant jesteś w stanie sobie coś wyobrazić, istnieje duże prawdopodobieństwo, że kiedyś stanie się to rzeczywistością" - twierdzi Adrian van Hooydonk, szef BMW Group Design. BMW Vision Next 100, koncepcyjny samochód przyszłości zaprezentowany przez koncern z Monachium z okazji setnej rocznicy założenia firmy, pokazuje, że wyobraźni projektom BMW nie brakuje. Futurystyczne BMW, wyglądające jakby żywcem przeniesione z planu filmu science-fiction, z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu, ale prawda jest chyba taka, że pomijając czysto indywidualne poczucie estetyki, większość z nas nie jest jeszcze po prostu gotowa na tak "kosmiczny" design.
Samochód ten nie ma tradycyjnych kół, są one ukryte niemal w całości za karoserią, która pozostaje w tych miejscach elastyczna i podczas manewrowania autem odkształca się niczym żywa skóra. Vision Next 100 w całości wykonano z włókien węglowych, plastiku i materiałów pochodzących z recyklingu. Aerodynamiczna sylwetka ma rekordowo niski współczynnik oporu powietrza Cx, wynoszący 0,18. Ponieważ auto przyszłości musi być przyjazne dla kierowcy i pasażerów, dlatego cztery drzwi Next 100 unoszą się do góry, niemal całkowicie odsłaniając wnętrze i zapewniając wygodny do niego dostęp. W trybie Boost cały samochód niejako skupia się na kierowcy, oferując wsparcie np. poprzez wskazanie idealnej linii jazdy, punktu sterowania i prędkości. Tryb Ease sprawia, że zmienia się wnętrze: kierownica i konsola centralna cofają się, zagłówki skręcają do boku, a siedzenia i tapicerka drzwi tworzą jedną całość.
Mózgiem inteligentnego systemu zarządzającego autem jest urządzenie przypominające z wyglądu kryształ, umieszczone w górnej części kokpitu. Companion, bo tak nazwało je BMW, z każdym kolejnym przejechanym kilometrem ma za zadanie dowiedzieć się jak najwięcej o kierowcy, poznać jego nawyki, sposób prowadzenia pojazdu, ulubione miejsca, które odwiedza, rozpoznać jego nastrój. Dzięki temu auto staje się jak gdyby przedłużeniem naszej osobowości. Dodatkowo Companion służy do komunikowania się pojazdu z otoczeniem, informując np., w jakim trybie się porusza - autonomicznie czy ręcznie. Vision Next 100 wyposażono także w całą armię sensorów, które dbają o bezpieczeństwo osób znajdujących się w pojeździe, ale także przechodniów i rowerzystów. Zarówno przeszkody, jak i osoby mogące nieoczekiwane przeciąć tor jazdy, są wykrywane i monitorowane z dużej odległości. BMW przyszłości nie rozprasza jednak kierowcy zbędnymi komunikatami głosowymi czy tekstowymi - za informowanie go o tym, co dzieje się wokół samochodu, odpowiada system Alive Geometry, który składa się z kilkuset wbudowanych w kokpit i boczne elementy samochodu ruchomych trójkątów, podświetlanych różnymi kolorami. Inżynierowie BMW twierdzą, że jest to system zdecydowanie intuicyjny.
Być może w przyszłości wysoko rozwiniętym cywilizacjom brakować będzie jedynie czasu. Za to łączność stanie się bardziej powszechna niż teraz, a maszyny będą uczyć się od ludzi, co w jakimś stopniu pozwoli lepiej odnaleźć się w pędzącym na złamanie karku świecie. Większość z nas nie będzie chciała tracić czasu na samodzielne prowadzenie auta, za kierownicę będą chwytać jedynie najbardziej zagorzali fani czterech kółek. Odpowiedzią na taki obraz przyszłości jest koncepcyjny minivan Mercedesa Vision Tokyo. To wizja, w której samochód staje się nie tylko środkiem komunikacji, ale także miejscem spotkań i relaksu mieszkańców nowoczesnych megamiast. Ten futurystyczny pojazd zaprojektowano dla "generacji Z" - osób urodzonych po 1995 r., dorastających w czasach nowych mediów, będących stale online i aktywnie korzystających z najnowszych technologii i urządzeń.
Może nim wygodnie podróżować pięć osób. I to w zupełnie niekonwencjonalny sposób. Do środka dostaniemy się przez unoszone drzwi, zlokalizowane wyłącznie po lewej stronie nadwozia. Innego dostępu nie ma, ponieważ w środku znajduje się duża owalna sofa, jak w eleganckim salonie lub klubowej loży. Zwolnieni z obowiązku prowadzenia auta pasażerowie mogą skupić uwagę np. na tym, co aktualnie pokazywane jest na dużych ekranach LED-owych ciągnących się wzdłuż kabiny lub na informacjach przekazywanych przez trójwymiarowe hologramy wyświetlane w centralnej części kabiny. Projektanci Vision Tokyo raczej słusznie założyli, że dla generacji Z kluczowe znaczenie będzie miało nie tylko pozyskiwanie informacji, ale także nieustannie dzielenie się nimi. Dlatego przód samochodu może być wykorzystywany jako tablica świetlna do prezentowania różnych informacji. Gdy w kabinie odtwarzana jest muzyka, ekran wyświetli wizualizację dźwięku - niczym analizator widma akustycznego. Tylne okno otacza z kolei pierścień z czerwonych diod LED, zastępujący tradycyjne lampy. On także może służyć do tworzenia efektownych wizualizacji. Olbrzymi grill, 26-calowe obręcze, wloty powietrza i listwy progowe standardowo są podświetlone na niebiesko, ale dostępne są także inne kolory iluminacji. Na zderzaku umieszczono nawet kod QR! Vision Tokyo, podobnie jak prototyp BMW, ma bez przerwy ewoluować. System Deep Machine Learning oraz inteligentny silnik Predictive Engine mają sprawić, że pojazd z każdą podróżą coraz bardziej będzie oswajał się ze swoimi pasażerami, ich potrzebami i preferencjami.
W odróżnieniu od BMW, Mercedes zdradził nieco więcej szczegółów dotyczących potencjalnego napędu Vision Tokyo. Bazuje on na wodorowym napędzie F-Cell Plug-In Hybrid, który ma zapewnić łączny zasięg 980 km.
O krok dalej w projektowaniu auta dla pokolenia Z poszedł Nissan, który postanowił stworzyć nie tyle samochód w dzisiejszym rozumieniu tego słowa, ale pojazd-gadżet będący przedłużeniem smartfona lub innych nowoczesnych urządzeń mobilnych, tak chętnie używanych przez młodych ludzi. O ile w przypadku wspomnianych wcześniej aut niemieckich design był kontrowersyjny, to Teatro for Dayz, stworzony, jak wskazuje nazwa, na bazie kei-cara Dayz, jest pudełkiem na kołach, które miałoby spore szanse na zwycięstwo w konkursie na najbrzydsze auto świata. Ale, jak wiadomo, gusta są różne, a z czasem potrafią się zmieniać, więc kto wie, może w przyszłości taki projekt nikogo nie będzie raził. Wygląd samochodu nie jest zresztą przypadkowy - całkowicie podporządkowano go funkcjonalności, a przedstawiciele japońskiego koncernu otwarcie stwierdzili, że ich zdaniem w motoryzacji przyszłości użytkownicy takich samochodów zdecydowanie bardziej będą sobie cenić liczbę gadżetów dostępnych na pokładzie niż atrakcyjny wygląd zewnętrzny. Smutne to, ale niestety może być prawdziwe.
Teatro to w pełni autonomiczny samochód z napędem elektrycznym, którego wystrój wnętrza, np. wzory na tapicerce, możemy dowolnie zmienić jednym kliknięciem, dokładnie tak jak tapetę w smartfonie. Auto ma nawet zewnętrzny wyświetlacz poziomu naładowania baterii. W środku umieszczono całą masę dotykowych ekranów, za pomocą których pasażerowie mogą prowadzić konwersacje, odwiedzać serwisy społecznościowe, grać w gry, miksować muzykę.
BMW Vision Next 100, Mercedes Vision Tokyo, a w szczególności Nissan Teatro for Dayz to bardziej pokazy możliwości studiów projektowych poszczególnych koncernów niż modele, które mogą wejść do seryjnej produkcji. Jednocześnie jest to jednak wizja przyszłości, która może zmaterializować się szybciej, niż myślimy. Przyszłości, w której kierowcy czerpiący przyjemność z samodzielnego prowadzenia auta będą w zdecydowanej mniejszości.
Futurystyczne maluchy
Opisane powyżej samochody, szczególnie BMW i Mercedes, to auta sporych rozmiarów i być może nie wejdą do produkcji - choćby z tego powodu, że na zatłoczonych do granic możliwości ulicach megalopolis przyszłości nie będzie dla nich miejsca. Dlatego niewykluczone, że przyszłość motoryzacji, przynajmniej tej w miejskim wydaniu, będzie należała do dziwacznych mikrosamochodów, np. takich, które pokazała Toyota na ubiegłorocznym salonie motoryzacyjnym w Tokio. Trójkołowy, elektryczny i-Road to połączenie samochodu i motocykla. Mieści dwie osoby, a tandemowe ułożenie siedzeń sprawia, że jedyny pasażer siedzi dokładnie za kierowcą. Toyota i-Road rozwija prędkość maksymalną 60 km/godz. Napęd przekazywany jest na tylne koło, a dwa przednie zmieniają kąt nachylenia i położenie za pomocą systemu Active Lean. Pojazd ma jedynie 2 m długości, dlatego zaparkujemy go bez trudu - na miejscu parkingowym przeznaczonym dla tradycyjnego samochodu zmieszczą się przynajmniej trzy i-Road-y.
Z kolei dużo bardziej futurystyczna Toyota FV2 to skrzyżowanie Segwaya z samochodem. Ten model przeznaczony jest dla jednej osoby i… nie ma siedzenia, ani kierownicy! Sterujemy nim za pomocą głosu i balansu ciała. Czy właśnie taka będzie przyszłość miejskiej motoryzacji? Czas pokaże, ale raczej wcześniej na ulice wyjadą takie pojazdy, jak Lexus LF-SA, którego prototyp po raz pierwszy mogliśmy zobaczyć na ubiegłorocznych targach w Genewie. Autko jest wielkości Toyoty Aygo i jak na miejski samochód ultrakompaktowy wyróżnia się nowoczesną, wręcz drapieżną stylizacją - potężny grill, ostre linie, mnogość wyraźnych przetłoczeń, oryginalne felgi. Niepowtarzalne jest także wnętrze, w którym również dominują ostre, nieregularne linie. Największą nowością jest jednak nieruchomy fotel kierowcy - wygodną pozycję do jazdy uzyskujemy, regulując kierownicę i pedały. To jeszcze jedna z charakterystycznych cech wyróżniająca samochody przyszłości - to one mają dostosowywać się do kierowcy i pasażerów, a nie odwrotnie.
Części zamienne z drukarki
Należy jeszcze wspomnieć o innym wyróżniku przyszłej motoryzacji. Związany jest on z technologią, w jakiej wytwarzane będą poszczególne podzespoły. Wiele wskazuje na to, że będzie nią druk 3D. To nie tylko rewolucyjne rozwiązanie, jeśli chodzi o masową produkcję pojazdów, ale coś, co wywróci do góry nogami rynek części zamiennych. Wiele elementów tworzących nasze auto będziemy bowiem w stanie wydrukować w domowych warunkach i zastąpić uszkodzony element jego dokładną, pełnowartościową kopią.
Auta z drukarki to przyszłość bardzo nieodległa. Całkiem niedawno inżynierowie Audi wydrukowali sportowego klasyka - model Auto Union Typ C z 1936 r. Podczas prac badawczych dział narzędziowy koncernu wykorzystał metodę druku 3D do wykonania wszystkich metalowych części „srebrnej strzały”, w skali 1:2. Laser, metodą selektywnego stopu, wytapiał warstwami metalowy pył o ziarnistości od 15- do 40-tysięcznych milimetra. To mniej niż połowa grubości ludzkiego włosa. Dzięki tego rodzaju technologii możliwa jest produkcja części o skomplikowanej geometrii, których nie da się wytworzyć tradycyjnymi metodami lub byłoby to zbyt skomplikowane i kosztowne.
Francuski Peugeot zaprezentował koncepcyjny kabriolet o nazwie Fractal, w większości wykonany z części stworzonych w technologii druku 3D. Aż 80% powierzchni widocznych we wnętrzu powstało właśnie tą metodą. Model napędzany jest przez dwa 102-konne silniki elektryczne - po jednym na każdą oś - i jest w stanie przejechać na jednym ładowaniu do 450 km.
A może samolotochody?
Kończąc nasze rozważania nad przyszłością motoryzacji, chciałbym wspomnieć o dwóch konceptach, które mogą odmienić świat czterech kółek jeszcze bardziej niż wszystkie futurystyczne prototypy razem wzięte. Niektórzy projektanci zadają sobie bowiem pytanie nie tylko, w jaki sposób auta przyszłości będą poruszać się po drogach, ale czy w ogóle muszą po tych drogach jeździć. A może lepiej wznieść się w powietrze?
Nasi południowi sąsiedzi ze Słowacji opracowali więc AeroMobil 3.0, pojazd będący hybrydą samochodu i samolotu. Latający samochód ma 6000 mm długości, 2240 mm szerokości, a rozpiętość skrzydeł wynosi 8320 mm. Silnik rozpędza maszynę do 200 km/godz. w powietrzu i 160 km/godz. na drodze.
Chyba jeszcze bardziej zaawansowany jest pojazd amerykańskiej firmy Terrafugia TF-X. Ma ona zgodę amerykańskiej Federalnej Administracji Lotnictwa na testowanie swoich latających samochodów i zapowiada, że pierwsza maszyna trafi na rynek już w latach 2023-2025. Pojazd potrafi startować pionowo. Docelowo, zarówno na lądzie jak i w powietrzu, będzie mógł być sterowany przez autopilota. Napędzany jest przed dwie gondole elektrycznych napędów, każda składająca się z szesnastu niezależnych silników o łącznej mocy 600 KM.
Czy takie pojazdy ostatecznie rozładują korki w naszych coraz bardziej zatłoczonych miastach? No cóż, zakończmy nieco kolokwialnym, ale jakże trafnym: pożyjemy, zobaczymy.