Czy da się całkiem zniknąć z internetu?
Ludzie jakoś przywykli do tego, że ich dane są do dyspozycji w trybie online, ufając, że są w posiadaniu tylko tych firm i osób, pod których pieczę je powierzyli. To zaufanie nie ma jednak podstaw.
Nie tylko ze względu na hakerów, którzy wykradają dane osobiste użytkowników serwisów internetowych czy usług takich jak Sony Playstation (2), ale również dlatego, że ich dane wędrują po świecie i są trawione na dziesiątki sposobów przez np. algorytmy targetowania behawioralnego służące doskonaleniu sieciowego marketingu.
Dla firm nasze dane to pieniądze, realne pieniądze. Są gotowe za nie płacić. Dlaczego więc zazwyczaj sami oddajemy je za darmo? Zgoda, niekoniecznie za nic, bo w zamian za udostępnienie i zezwolenie na wykorzystywanie przekazywanych informacji o sobie, dostajemy pewne profity, np. rabaty.
Stosują to już polscy operatorzy telekomunikacyjni, którzy potrafią odliczać od ceny usługi konkretne kwoty za "zgody" marketingowe. Często jednak "płacimy" tak za usługi, choćby dostęp do Internetu, które pozwalają na wyciąganie od nas kolejnych danych.
Samo korzystanie z owych usług, skrupulatnie rejestrowane poprzez "ciasteczka", jest w dużym stopniu procesem udostępniania danych o sobie, swoich upodobaniach, zainteresowaniach i ścieżkach przemierzanych przez nas w Internecie. Nigdy nie jest jednak aż tak źle, aby nie mogło być gorzej.
Firma Apple zarejestrowała kilka miesięcy temu w amerykańskim urzędzie patentowym rozwiązanie, który nie tylko rozpoznaje twarze osób na zdjęciach, ale również pozwala je udostępniać określonym grupom w sieci, na podstawie asocjacji tworzonych przez sztuczną inteligencję.
Kontrowersja dotyczy automatycznego kojarzenia danych personalnych i kontaktowych z twarzami rozpoznanymi na zdjęciu. W wersji takiej, jak reklamuje tę funkcję firma, ma to głównie ułatwiać udostępnianie zdjęć grupom znajomych. Jednak od razu budzą się obawy, czy system będzie w stanie "upilnować" prywatność i anonimowość publikowanych w sieci twarzy dla osób trzecich (3).
Powstaje np. pytanie, czy raz skojarzone z twarzą dane osobowe i teleadresowe nie będą w kolejnych falach udostępnień ujawniane osobom niepowołanym. Apple zachwala nowe rozwiązanie jako dużą wygodę i ułatwienie aktywności w sieci. Jednak sam fakt wiązania wrażliwych informacji z automatycznym rozpoznawaniem twarzy brzmi nad wyraz niepokojąco.
Google usuwa, bo musi
Nic dziwnego, że wielu nie wytrzymuje nerwowo i dąży do zniknięcia z sieci. Tylko czy to możliwe? Na pewno można usunąć znaczną część swoich internetowych śladów. W maju 2014 r. wyszukiwarka Google uruchomiła specjalną stronę internetową, przez którą użytkownik może zażądać, aby z sieci zniknęły linki prowadzące do informacji o nim.
Koncern nie zrobił tego z własnej nieprzymuszonej woli - realizuje postanowienie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który orzekł, że Google musi dać internautom "prawo do bycia zapomnianym". Google jest więc zobowiązane usuwać z wyników wyszukiwania linki dotyczące danych osobowych osób prywatnych, jeśli zechce tego sam zainteresowany, a informacje o nim są "nieistotne lub nieaktualne."
Jeżeli Google nie zgodzi się na usunięcie linku, to decyzja będzie mogła zostać zaskarżona, najpierw do krajowego organu ds. ochrony danych, a potem do sądu. W formularzu należy wpisać imię i nazwisko, adres poczty elektronicznej oraz konkretny link wyszukiwania, który naszym zdaniem ma być usunięty.
Trzeba także wyjaśnić, dlaczego zawarte w nim informacje są np. "nieaktualne, bez znaczenia lub nieodpowiednie". Aby złożyć wniosek, należy dołączyć do prośby cyfrową kopię prawa jazdy, dowodu osobistego lub innego dokumentu ze zdjęciem i wybrać kraj, z którego pochodzimy.
Jak więc zniknąć
A oto kilka praktycznych wskazówek, jak skutecznie wymazać się z Internetu, a przynajmniej znacznie utrudnić komukolwiek znalezienie czegokolwiek na nasz temat w sieci:
Zlikwiduj swoją obecność w serwisach społecznościowych
Każdy z popularnych serwisów społecznościowych ma funkcję dezaktywacji konta. Oczywiście nie jest to usługa jakoś szczególnie eksponowana, bo serwisom nie zależy na tym, aby użytkownicy likwidowali swoje profile - wręcz przeciwnie.
Na Facebooku np. usługa dezaktywacji konta dostępna jest w ustawieniach - w zakładce "Bezpieczeństwo" (4). Popularna społecznościówka nie zamyka zresztą profilu natychmiastowo. Trwa to pewien czas, zanim konto zniknie.
Poszukaj siebie w wyszukiwarce
Trzeba pamiętać o tym, że Google to nie jedyna wyszukiwarka i może nie obejmować całości naszej aktywności w sieci. Dlatego warto do poszukiwań zaprząc również Binga firmy Microsoft, a także Yahoo! oraz ewentualnie inne mechanizmy szperające po Internecie. Wyszukiwanie takie pozwoli nam sprawdzić, jakie artefakty pozostawiliśmy po sobie w sieci.
Pozwoli znaleźć np. stare konta, które założyliśmy dawno temu i o nich zapomnieliśmy. Mowa oczywiście o kontach zakładanych pod naszym prawdziwym nazwiskiem. Rada: użyj anonimowej wyszukiwarki duckduckgo. com, która nie zapisuje i nie udostępnia historii wyszukiwania.
Sfalsyfikuj konta, których nie możesz usunąć
Są i takie serwisy, które na likwidację profilu nie pozwalają lub jest to bardzo uciążliwe. Bywa tak np. na stronach niektórych firm. Wówczas można po zalogowaniu zmienić swoje dane na nieprawdziwe. Ktoś może uznać to za nieetyczne, ale w dużym stopniu usprawiedliwia nas postępowanie serwisu, zmuszające nas do ochrony prawdziwych informacji.
Wypisz się ze wszystkich list wysyłkowych e-mail
Jeśli subskrybujemy jakieś tzw. mailingi, newslettery, to w każdym z nich powinna być opcja wypisania się z listy wysyłkowej. Może to być zadanie dość pracochłonne i czasochłonne, ale przeprowadzone konsekwentnie uwolni Cię od obecności w wielu bazach danych firm rozsyłających tego rodzaju wiadomości.
Usuń z wyszukiwarki wszystkie wyniki wyszukiwań, które Ciebie dotyczą
Może to potrwać, ale zarówno Google, jak inne mechanizmy wyszukiwawcze mają narzędzia pozwalające zgłaszać adresy internetowe do usunięcia.
Skontaktuj się z administratorami stron, na których figurujesz
Jeśli Twoje dane znalazły się na jakiejś stronie, na której nie masz możliwości ich edycji, to nie masz wyjścia - musisz zwrócić się z wnioskiem o ich usunięcie. Na ogół istnieją pełne prawne podstawy, aby zrobiono to, o co prosisz.
Jeśli nie masz innej możliwości, to wynajmij profesjonalistów
Istnieje cały rynek firm (tzw. data clearinghouses) wyspecjalizowanych w czyszczeniu informacji z sieci na zlecenie, np. Abine z usługą DeleteMe.
Sprawdź, czy nie ma Cię w katalogach operatorów telekomunikacyjnych
Niektórzy operatorzy udostępniają dane i numery swoich klientów w ramach np. książek telefonicznych online. W Polsce to raczej się nie zdarza, ale nie zaszkodzi sprawdzić.
Zlikwiduj swoje konto/konta email
Oczywiście jeśli chcesz to zrobić, powinien to być krok ostatni, bowiem konto pocztowe jest jednak niezbędne do wykonania wielu z poprzednich czynności.
Mirosław Usidus