Krzywda Niebiańskiego Emu. Starlink - nowe oblicze internetu czy utrapienie?
SpaceX dążyła do pełnego pokrycia zasięgiem internetowym całej kuli ziemskiej do września 2021 roku, więc październik jako koniec fazy beta brzmi logicznie. Informowała też pod koniec sierpnia o wynikach sprzedaży terminali do odbioru sygnału Starlink. Miało być ich 100 tysięcy, głównie w Ameryce Północnej i części Europy, z dodatkiem niektórych innych krajów, takich jak Chile, Australia i Nowa Zelandia. Według głoszonych publicznie planów, w pierwszym kwartale 2022 liczba użytkowników tej usługi na świecie miałaby sięgnąć pół miliona a docelowo miałaby dotrzeć ona do pięciu procent światowej populacji, czyli prawie 400 mln ludzi.
Sam Musk twierdził podczas prezentacji na Mobile World Congress, że sieć Starlink jest na dobrej drodze do objęcia usługą szerokopasmowego internetu całego świata z wyjątkiem regionów polarnych do sierpnia 2021 roku. Przyznał jednak, że jest niezwykle kosztowna inwestycja. Całkowite nakłady SpaceX zawrą się, według przewidywań, w dość szerokich widełkach od pięciu do dziesięciu miliardów dolarów, zanim bilans sprzedaży zacznie wychodzić na plus.
Musk powiedział, że podpisał dwie umowy z "głównymi krajami" i ich narodowymi operatorami telekomunikacyjnymi, ale nie mógł ich jeszcze wymienić. Ponadto jest w trakcie rozmów z kolejnymi. Sieć satelitarna obecnie przenosi około 30 terabitów danych na sekundę, a Musk podaje, że jego celem jest opóźnienie w czasie reakcji sieci na poziomie mniej niż 20 milisekund i oferowanie usługi łączności o przepustowości 300 Mb/s do końca 2021 roku.
Sierpniowy raport firmy Ookla po serii testów prędkości transmisji danych ujawnił, że rzeczywista prędkość łączy Starlink, wynosząca prawie 14 Mb/s, zbliżyła się do średniej prędkości oferowanej przez dostawców internetu przewodowego szerokopasmowego.
Ciekawą, choć dla interesujących się tematem wcale nie zaskakującą, informacją jest ta o uruchomieniu nowej wersji satelitów Starlink, wyposażonej w intersatelitarne łącza laserowe które minimalizują opóźnienia czasowe związane z tradycyjnym przekazywaniem danych przez stacje naziemne. Istnieje plan, by tym typem pokryć rejony polarne Ziemi. Inżynierowie SpaceX pracują także nad nowym, tańszym w sprzedaży detalicznej (obecnie zestaw kosztuje równowartość tysiąca dolarów) terminalem naziemnym (2).
Pierwsze 51 satelitów internetowych Starlink na orbity polarne wystrzelono już we wrześniu 2021 roku, co podbiło łączną liczbę satelitów systemu Starlink do 1 791 jednostek, przy czym ponad 1400 z nich było uważanych za w pełni sprawnych.
Operatorzy telekomunikacyjni protestują
W Stanach Zjednoczonych, gdzie firma Muska działa w komfortowych warunkach. Otrzymała środki finansowe w ramach programów Federalnej Komisji Komunikacji (FCC) mających na celu zapewnienie łączności sieciowej na obszarach wiejskich.
W 2018 roku Komisja zatwierdziła plan Starlink dotyczący wysłania na orbitę 12 000 satelitów Starlink. A w 2020 roku firma otrzymała prawie 900 milionów dolarów w ramach Rural Digital Opportunity Fund, federalnego programu wdrożonego podczas pandemii, którego celem jest podłączenie terenów wiejskich i rzadziej zaludnionych do sieci. W Stanach Zjednoczonych, zaludnionych bardzo nierównomiernie, kwestia ta była od dawna problemem, zaś pandemią pokazała tylko, jak palącym.
Z takim dofinansowaniem oferta SpaceX stała się w USA bardzo konkurencyjna. Do tego stopnia, że wielu dostawców usług internetowych złożyło protest do FCC, twierdząc, że technologia stosowana przez firmę ma charakter eksperymentalny, jest niewystarczająco przetestowana i będzie powodować problemy w przyszłości. Zdaniem wielu komentatorów, oznacza to, że tradycyjni gracze sektora telekomunikacyjnego boją się Starlinka i konkurencji, nie tylko na terenach słabo zaludnionych ale również w aglomeracjach.
Kwestia zapewnienia łączności słabo zaludnionym obszarom wiejskim, gdzie rozmieszczenie infrastruktury nie jest ekonomicznie opłacalne, to jeden z największych i najdawniejszych problemów telekomunikacyjnych, nie tylko w USA, lecz na całym świecie. Tereny te, zwłaszcza, gdy pomyśli się o sytuacjach klęsk żywiołowych, akcji ratowniczych, stanowią wyzwanie dla świetnie połączonego, ale tylko w gęsto zaludnionych okolicach, świata.
Ekspansja Starlinka porusza jednak dość delikatne sfery. np. pojawia się pytanie o opłacalność i zwrot inwestycji w zakup licencji na częstotliwości, gdy z góry spada konkurencja internetu satelitarnego, z konkurencyjnymi ofertami na każdym praktycznie rynku. Jest też problem kontroli i cenzury w wielu państwach. Czy np. użytkownicy satelitarnego internetu Starlink mogą być prześladowani za korzystanie z tego sprzętu i usług?
Plemiona protestują
Kontrowersje związane z utrudnianiem przez sieci satelitów Starlink obserwacji astronomicznych opisywaliśmy już w "Młodym Techniku" dość dokładnie. Od tego czasu pojawiło się wiele innych zastrzeżeń z różnych punktów widzenia. O tym, że mogą narobić sporo zamieszania na rynku usług telekomunikacyjnych już wspominaliśmy. Dochodzi do tego krytyka z innych powodów, czasem dość zaskakujących. Megakonstelacje satelitarne (3) są np. od niedawna krytykowane przez przedstawicieli plemion indiańskich lub aborygeńskich za coś co określa się jako "astrokolonializm".
W kosmologii kanadyjskich Indian Cree, Gwiezdna Kobieta wpadła przez dziurę w niebie zwaną Pakone-Kisik, która wciąż może być widziana jako skupisko jasnych punktów w przestrzeni. Dla Tainui Māori gwiaździsty wzór na południowym niebie tworzy Te Punga, kotwicę podniebnego kajaka. W inuickiej legendzie trzej myśliwi są uosobieniem promienistych świateł na arktycznym niebie zwanych Ullaktut. My nazywamy te konstelacje odpowiednio Plejady, Krzyż Południa i Pas Oriona, co przez wielu przedstawicieli rdzennych społeczności było już krytykowane jako narzucanie wzorów kulturowych i wymazywanie plemiennej tradycji.
Ogromne sieci orbitalnych statków kosmicznych
są postrzegane przez niektórych przedstawicieli społeczności rdzennych jako kontynuacja tego wymazywania. Choć obserwatorzy nieba dostrzegają sztuczne obiekty od zarania ery kosmicznej, to jednak sam natłok nowych satelitów dramatycznie zmienia obraz Wszechświata, którego doświadczały niezliczone pokolenia.
Konstelacja Starlink może, w ocenie tych krytyków, burzyć te pierwotne zakorzenione w plemiennych kulturach pojęcia i obrazy w zaskakujące czasem sposoby. Może np. wymazać pojęcie całkiem ciemnego nieba. Tymczasem np. w aborygeńskiej Australii, konstelacje takie jak Niebiański Emu są tworzone z ciemnych plam w przestrzeni (4). W zanieczyszczonym światłem niebie nie ma miejsca dla tej i wielu innych "ciemnych" konstelacji rdzennych Australijczyków.
Z drugiej strony Starlink program testów beta
Na obszarach zamieszkanych przez te ludy, zostało z zadowoleniem przyjęty przez wielu ich mieszkańców, którzy przez lata starali się o doprowadzenie szybkich łączy szerokopasmowych w swoich regionach. Było tak m.in. w Pikangikum First Nation w kanadyjskiej prowincji Ontario, Kanada, lub na terenach zamieszkanych przez plemię Hoh w zachodnim stanie Waszyngton, w USA.
Gdy na terenach Hoh uruchomiono Starlink we wrześniu 2020 r., prędkości połączeń w społeczności skoczyły z poziomu 0,3 i 0,7 megabitów na sekundę do średnio 45-65 Mb/s, a w niektórych miejscach nawet powyżej 100 Mb/s. Nagle, uczniowie z plemienia Hoh mogli wszyscy jednocześnie uzyskać dostęp do zdalnych platform edukacyjnych. Pojawiły się wcześniej tam nieznane lub ekstremalnie trudno dostępne usługi strumieniowego audio i wideo.
Wzrost szybkości łączy ułatwił również życie niektórym starszym członkom plemienia, zaczęły bez problemów działać telefony komórkowe i wiele innych usług.
Zresztą zarówno SpaceX jak i też inne firmy pracujące nad konstelacjami satelitów zaczęły dość szybko pracować nad rozwiązaniami zmniejszającymi odblaskowość urządzeń, czyli zanieczyszczanie nieba światłem. W przypadku SpaceX i Amazona są to specjalne pokrycia, zaś OneWeb, który umieszcza swoje satelity na orbicie o wysokości ponad tysiąca kilometrów nie tworzy zasadniczo tego problemu.
Bo nie należy zapominać, że SpaceX i jej Starlink to nie jedyny projekt budowy megakonstelacji satelitarnej. Wspomniana OneWeb, firma z siedzibą w Wielkiej Brytanii, wystrzeliła około połowy planowanej sieci 648 satelitów, zaś Amazon przygotowuje się do uruchomienia własnego "Project Kuiper", która ma się składać z trzech tysięcy satelitów. W dodatku Chiny rozwijają państwową konstelację o nazwie GW, która może składać się z około 13 tysięcy obiektów.
Każdemu projektowi oczywiście oficjalnie przyświecają szczytne hasła "zaniesienia internetu na cały glob, wszędzie tam gdzie go nie ma a ludzie potrzebują". Jednak za tymi projektami kryją się równe inne cele, np. Starlink już jest postrzegany w USA jako strategiczna alternatywa na wypadek wyłączenia GPS przez wroga, zaś Chiny, wiadomo, nie zamierzają wpuścić niecenzurowanego internetu, więc zapewne chcą zbudować kosmiczny internet dla swoich obywateli za "wielkim sieciowym firawallem".
I to jest wszystko ta mniej idealistyczna twarz satelitarnych projektów.
Mirosław Usidus