Chiny na drodze do prymatu na świecie

Chiny na drodze do prymatu na świecie
Most Zhangjiajie (1), ze szklanym dnem nad głębokim kanionem w środkowochińskiej prowincji Hunan, po otwarciu w sierpniu 2016 r. stał się błyskawicznie atrakcją turystyczną na skalę światową. Ma 430 m długości i 6 szerokości, a widoki na 300 m w dół może zeń podziwiać do ośmiuset osób jednocześnie. Współczesne Chiny są właśnie jak ten niezwykły obiekt - imponują i zadziwiają.
2. Chińska konsumpcja surowców

Aby zademonstrować, jak Chiny obecnie na wielką skalę intrygują technologiami, dokonaniami naukowymi, rozmachem i skalą, wystarczy na początek krótka seria przykładów:

  • udział Chin w gospodarce światowej - 1,4 miliarda Chińczyków wytwarza 13% światowego PKB. Nie jest to jeszcze osiągnięcie proporcjonalne do liczby tamtejszej ludności, ale pod innymi względami dokonania Chin są już naprawdę spektakularne. W kraju tym zużywa się np. 54% całego produkowanego w świecie aluminium, 48% miedzi, 50% niklu, 46% stali i 60% cementu (2). Jak podliczono niedawno, w ciągu ostatnich trzech lat Chińczycy wykorzystali więcej tego ostatniego materiału budowlanego niż Stany Zjednoczone przez cały XX wiek;
  • satelita QUESS do komunikacji kwantowej, wystrzelony na orbitę 15 sierpnia 2016 r. - stanowi absolutny przełom technologiczny, szczególnie w dziedzinie kryptografii;
  • zaawansowanie w dziedzinie eksploracji kosmosu - przykładem Chang Zheng 7, nowa chińska rakieta nośna, która będzie wykorzystywana dla statków załogowych Shenzhou oraz pojazdów dostawczych Tianzhou, umieszczanych na niskiej orbicie okołoziemskiej w celu połączenia z nową wielomodułową stacją kosmiczną, planowaną do stworzenia w ciągu kilku najbliższych lat;
  • uruchomienie największego radioteleskopu świata, FAST (3) - nazwa stanowi skrót od Five-hundred-meter Aperture Spherical Telescope, czyli: teleskop sferyczny o aperturze wielkości 500 m (4). Czasza zajmuje powierzchnię porównywalną do trzydziestu boisk piłkarskich. Z czasem FAST zagłębi się w przestrzeni kosmicznej, gdzie zacznie poszukiwać życia pozaziemskiego;
  • superkomputer Sunway TaihuLight, uruchomiony w 2016 r. w Wuxi - znalazł się na pierwszym miejscu listy TOP 500 superkomputerów o największej mocy obliczeniowej na świecie;
  • koleje dużych prędkości - szeroko znana jest linia w Szanghaju; niedawno przeprowadzono tam test mijania się dwóch elektrycznych zespołów trakcyjnych przy prędkości 420 km/godz. każdy.
3. Radioteleskop FAST
4. Porównanie rozmiarów czasz radioteleskopów

Coś poza niską ceną

Chyba każdy, kto odwiedza Chiny, jest zaskakiwany rozmachem i szybkością zachodzących tam zmian. Zazwyczaj dotyczy to nowych inwestycji czy olśniewających obiektów, jak wspomniany most Zhangjiajie, ale Kraj Środka robi wrażenie na wielu innych polach. Niebywałe wprost są tam skala i tempo rozwoju elektroniki, co np. już plasuje to państwo na pierwszym miejscu wśród producentów urządzeń mobilnych, a usługi internetowe made in China znajdują się na dobrej drodze do światowego pierwszeństwa.

Co prawda globalne rozwiązania - jak portale i usługi oferowane przez Google’a, Facebooka czy Youtube - są tam ze względów politycznych zablokowane, ale Chińczycy stworzyli ich własne odpowiedniki.

Filmy i muzykę ściągają przez Youku Tudou. Owszem, korzystają z serwisu Amazon, ale najwięcej operacji internetowych, z których regularnie korzysta już ponad 10% tamtejszej ludności (a więc jakieś 150 mln osób), dokonuje się w chińskich sklepach internetowych. Rozmowy prowadzi się nie przez Skype’a, lecz WeChat, czyli system wymiany informacji stworzony przez holding Tencent.

Pochodzący z Shenzhen - podobnie jak Huawei - holding Tencent to dzieło jednego człowieka Pony Ma (Ma Huatenga). Z kolei twórca serwisu zakupowego Alibaba, Jack Ma, to dzisiaj chyba najbardziej rozpoznawalny chiński biznesmen w świecie, występujący na scenach wspólnie z prezydentem Barakiem Obamą i wieloma znanymi postaciami. Wszedł do historii we wrześniu 2014 r., wprowadzając na nowojorską giełdę swoją firmę z największym w dziejach tej giełdy pakietem inicjującym, wielkości 26 mld dolarów.

Dzisiaj Alibaba to największy (obok konkurencyjnego Yihaodian) sklep internetowy w Chinach, odpowiedzialny za stworzenie specjalnej sieci operacji internetowych, zwanej Taobao. Z czasem została ona zmodernizowana i powstał kolejny portal - Alipay, dzielący niemal po połowie chiński rynek transakcji internetowych z platformą Tenpay, stworzoną przez konglomerat Tencent.

Bodaj największym sukcesem rynkowym pośród nich może się pochwalić twórca firmy Xiaomi, odpowiedzialnej za powstanie chińskiej odmiany iPadów, dziś specjalizującej się w smartfonach - zaledwie 44-letni Lei Jun (5), zwany "chińskim Stevem Jobsem". Jak widać po tym przydomku, to już nie tylko biznesmen zorientowany na zysk, lecz także innowator spoglądający w przyszłość.

5. Lei Jun z Xiaomi

Długi (ale szybki) marsz w kosmos

Chińczycy planują w ciągu dekady przynajmniej potroić swój kosmiczny budżet. Wprawdzie oficjalne wydatki Chin na programy kosmiczne są obecnie znacznie niższe niż to, co ma do dyspozycji NASA, jednak wielu ekspertów twierdzi, że część kwot nie jest ujawniana.

1 grudnia 2013 r. na kosmodromie w Xichang na południu Chin rozpoczęła się misja Chang’e-3 (6), dotycząca wysłania na Księżyc pierwszego od 1976 r. ziemskiego lądownika, w tym przypadku sześciokołowego łazika Yutu, czyli "Jadeitowego Królika". To była już trzecia chińska misja księżycowa. Poprzednie, udane, dotyczyły orbiterów Chang’e-1 i Chang’e-2, które wyekspediowano w latach 2007 i 2010.

6. Chińska sonda księżycowa

Misja sprzed ponad trzech lat polegała jednak na czymś znacznie poważniejszym - wysłaniu za pomocą rakiety Długi Marsz 1 dwutonowego lądownika, na pokładzie którego znajdował się 140-kilogramowy Yutu. Sam lądownik wyposażono w astronomiczne instrumenty obserwacyjne, działające m.in. w zakresie promieniowania ultrafioletowego. Po niezwykle gładkim lądowaniu 14 grudnia 2013 r. łazik bez żadnych kłopotów zjechał po wysuniętej z lądownika rampie na powierzchnię Srebrnego Globu, by podjąć eksplorację. Mimo późniejszych kłopotów technicznych znajdujące się na nim urządzenia przesyłały dane na Ziemię jeszcze do ub. roku.

Chiny pod koniec obecnej dekady planują umieszczenie na orbicie dużej, załogowej stacji kosmicznej o wielkości podobnej do nieistniejącego już dzisiaj rosyjskiego Mira. Według niedawnych doniesień, prawdopodobnie będą na nią latać także europejscy astronauci. Zarówno chińskie statki Shenzhou, jak i przyszła stacja kosmiczna, mogłyby wykorzystywać europejski system cumowniczy IBDM (International Berthing and Docking Mechanism), który pozwala na łączenie statków kosmicznych wyposażonych w różne systemy.

W październiku 2016 r. wystartowała misja Shenzhou-11 - szósty załogowy lot kosmiczny realizowany przez Państwo Środka. Do wyniesienia statku na orbitę wykorzystano rakietę nośną Długi Marsz-2F. Załogę tworzyli 49-letni dowódca Jing Haipeng oraz 37-letni pilot Chen Dong. Obaj spędzili w kosmosie trzydzieści dni, ustanawiając tym samym rekord czasu pobytu astronauty z Państwa Środka poza Ziemią. Na orbicie tajkonauci (7) sprawdzali prawidłowość działania stacji kosmicznej oraz prowadzili eksperymenty naukowe, w tym badania z wykorzystaniem ultradźwięków oraz uprawę roślin. Zaplanowano również próby przeprowadzania napraw na orbicie.

7. Tajkonauci po wylądowaniu

W ramach misji Shenzhou-11 na orbicie umieszczono niewielką stację kosmiczną Tiangong-2, która zastąpiła moduł Tiangong-1, mający ulec zniszczeniu w ziemskiej atmosferze. Całkiem możliwe, że po planowanym wyjściu z użytku międzynarodowej stacji ISS to właśnie Chiny będą przez jakiś czas jedynym państwem mającym stałą stację orbitalną! W dalszej perspektywie władze tego kraju myślą o wysłaniu człowieka na Księżyc i na Marsa, na którą to planetę najpierw skierują jednak sondę bezzałogową.

W czerwcu 2016 r. w południowych Chinach odbył się udany start rakiety kosmicznej Długi Marsz 7 (Chang Zheng 7), która ma być podporą całego chińskiego programu podboju kosmosu. Została wystrzelona z najnowszego chińskiego kosmodromu Wenchang na wyspie Hajnan. Formalnie celem startu było wyniesienie na orbitę prototypu nowej kapsuły załogowej, a przy okazji także kilku małych satelitów. Długi Marsz 7 liczy sobie 53 m długości i waży 658 ton. Zdolny jest do przetransportowania na niską orbitę ziemską 13,5 tony ładunku, a także statków załogowych i bezzałogowych, umożliwiając powstanie chińskiej stacji kosmicznej.

Co ciekawe, nowy kosmodrom Wenchang jako pierwszy tego typu chiński obiekt nie został ukryty w trudno dostępnych rejonach kraju. Znajduje się na popularnej, tropikalnej wyspie, blisko morskiego wybrzeża. Dziewiczy start Długiego Marszu 7 na żywo obserwować mogli dzięki temu widzowie, dla których ustawiono osiem platform obserwacyjnych. Jak zauważają eksperci, to dowód, że tamtejszy program kosmiczny osiągnął już bardzo wysoki poziom bezawaryjności i władze przestały martwić się koniecznością tuszowania ewentualnych porażek.

Na listopad 2017 r. zaplanowano wysłanie na Księżyc kolejnej sondy, Chang’e-5. Ma to być pierwsza misja na powierzchnię naszego satelity, której zadaniem będzie powrót z próbkami skał księżycowych. Sondę wyniesie w przestrzeń rakieta Długi Marsz 5, niewiele mniejsza niż amerykańska Delta IV Heavy, o zdolności transportu 28 ton ładunku na niską orbitę.

W planach, które kreślą chińscy specjaliści kosmiczni, można też wyczytać wysłanie ok. 2018 r. lądownika na niewidoczną z Ziemi część powierzchni Księżyca. Byłoby to pierwsze tego rodzaju osiągnięcie.

Komunikacja kwantowa

W styczniu rozpoczął funkcjonowanie satelita do komunikacji kwantowej, QUESS (Quantum Experiments at Space Scale), zwany też Micius. Jest w zasadzie demonstratorem nowej technologii - będzie służyć próbom kwantowej transmisji danych. Metody komunikacji testowane przez chiński pojazd kosmiczny oferują przy okazji niezwykle wysoki poziom ochrony przesyłanych informacji przed atakami hakerskimi.

Satelita telekomunikacyjny QUESS został wystrzelony na orbitę 15 sierpnia 2016 r., z użyciem rakiety Chang Zheng-2D. Udany start przeprowadzono z Centrum Startowego Satelitów Jiuquan w prowincji Gansu, ulokowanego na pustyni Gobi, w północnej części Chin. Przez ostatnie cztery miesiące trwały próby podzespołów satelity, kanałów komunikacji z urządzeniem oraz obsługującej go infrastruktury naziemnej.

Wreszcie Chińska Akademia Nauk (CAS), w której laboratoriach QUESS powstawał, podała, że testy zostały zakończone i można przystąpić do realizacji właściwej części misji. Chińczycy poinformowali, że urządzenie działa prawidłowo, zgodnie z oczekiwaniami. Jak oświadczył Pan Jianwei, naukowy szef projektu, udało się już przeprowadzić z udziałem satelity pierwsze transmisje danych z prawdziwego zdarzenia i uzyskać pierwsze informacje na temat działania systemu.

"Satelita QUESS to pierwsza w historii kosmiczno-naziemna platforma testowa do komunikacji kwantowej", podkreślił Wang Jianyu, zastępca głównego inżyniera projektu.

Komunikacja kwantowa polega na kodowaniu informacji w oparciu o przypisanie ich do określonych konfiguracji cząstek subatomowych i ich parametrów fizycznych, tzw. stanów kwantowych. Podstawową jednostką zapisu danych jest w tym przypadku bit kwantowy, czyli kubit (ang. quantum bit, qubit), odpowiednik bitu w komunikacji cyfrowej. W wymiarze praktycznym zastosowanie znajduje transmisja z wykorzystaniem fotonów w odpowiednio zakodowanych stanach kwantowych. Wśród podstawowych protokołów kwantowej dystrybucji klucza wyróżnia się metodę opartą na zjawisku splątania kwantowego, w którym występuje współzależność stanów własnych cząstek subatomowych pozostających ze sobą w powiązaniu.

Komunikacja kwantowa zapewnia niespotykaną dotąd jakość szyfrowania przekazywanych informacji, gwarantując niewrażliwość na obecnie stosowane formy ataków hakerskich i włamań.

System zawdzięcza swoją odporność samej specyfice zjawisk kwantowych, które umożliwiają wykorzystanie cząstek subatomowych w roli nośnika zaszyfrowanej informacji.

Próba jej odczytania przez podmiot nieupoważniony powoduje każdorazowo zmianę stanu kwantowego, który prowadzi do utraty pierwotnych danych, stając się zarazem sygnałem niepowołanej ingerencji. 

Superkomputery to nasza specjalność

Chiny zapowiadają od niedawna, że stworzą pierwszy na świecie superkomputer klasy exascale. W ubiegłym roku zaprezentowali najszybszy na świecie superkomputer Sunway TaihuLight. W tym roku, wg państwowej agencji prasowej Xinhua, rząd Chin wyznaczył sobie za cel stworzenie pierwszego na świecie prototypu komputera w eksaskali - maszynę zdolną do wykonywania tryliona obliczeń na sekundę.

Prototypowy komputer ma być gotowy przed końcem roku, jak twierdzą naukowcy z chińskiego Narodowego Centrum Superkomputerów, ale nie będzie działał jeszcze przez kilka najbliższych lat. Można się spodziewać, że pełny system obliczeniowy i dodatki do niego (programy) staną się dostępne w roku 2020. Nowy superkomputer eksaskalowy ma być dwieście razy potężniejszy od pierwszego chińskiego komputera petaflopowego Tianhe-1, uznanego w 2010 r. za najszybszy komputer na świecie.

Wiele innych krajów, w tym USA i Japonia, również planuje stworzenie superkomputera eksaskalowego. Departament Energii Stanów Zjednoczonych (DOE) przewiduje zbudowanie takiej maszyny na rok 2023. USA w 2015 r. zablokowały nawet eksport do Chin chipów Intela, do ich najszybszego wtedy superkomputera - w obawie, że Chińczycy wykorzystają go do badań nuklearnych. Jednak ci stworzyli jeszcze szybszy system, wspomniany Sunway TaihuLight, używając procesorów własnej produkcji.

Uruchomiony w Wuxi Sunway TaihuLight ma moc obliczeniową 93 petaflopsów. Znalazł się na pierwszym miejscu listy TOP 500 - superkomputerów o największej mocy obliczeniowej na świecie, prześcigając wcześniejszego, również chińskiego, rekordzistę Tianhe-2, o mocy obliczeniowej 33 PFLOPS. Koszty stworzenia Sunway TaihuLight wyniosły 1,8 mld juanów (273 mln dolarów). Budowę i oprogramowanie sfinansowały w równych częściach rząd Chin, prowincja Jiangsu i miasto Wuxi.

Kupowanie marek, kupowanie technologii

Światem przemysłu wstrząsają od szeregu lat wielkie chińskie przejęcia. Takie jak np. uzyskanie w 2015 r. przez China National Chemical Corp. (ChemChina) kontroli nad jednym z największych producentów opon na świecie - marką Pirelli, będącą symbolem włoskiego przemysłu. ChemChina zapłaciło za kontrolny pakiet akcji 7,1 mld euro.

W lipcu 2016 r. pojawiła się informacja, iż Chińczycy przejmą znaczną część niemieckiej robotyki przemysłowej. Pochodząca z Chin Grupa Midea stanie się bowiem największym udziałowcem w słynnej niemieckiej firmie KUKA. Odkupi 25,1% udziałów od Voith GmbH, w efekcie czego znajdzie się w posiadaniu ponad 30% udziałów w KUKA. Szef niemieckiej firmy Till Reuter dostał gwarancje od Chińczyków, że do 2023 r. utrzymają dotychczasowe miejsca pracy i fabryki.

Perspektywa przejęcia niemieckiego producenta robotów wywołała zaniepokojenie w Berlinie. Wicekanclerz i minister gospodarki Niemiec Sigmar Gabriel apelował o znalezienie alternatywnej oferty ze strony jakiejś europejskiej firmy, ale żadna się nie zgłosiła (8).

8. Połączenie flagi niemieckiej i chińskiej

Chińczycy nie mogą jednak przejąć dominujących na świecie producentów samolotów pasażerskich. W takiej sytuacji próbują stworzyć własny produkt, który z wytworami potentatów powalczy. Przykładem jest pierwszy pasażerski odrzutowiec chińskiej produkcji, który zadebiutuje na niebie w połowie tego roku.

Należąca do państwa chińska firma Commercial Aircraft Corp. of China (COMAC) jest oto bliska ukończenia prac nad 175-miejscowym samolotem pasażerskim C919 - poinformowała agencja AP, powołując się na gazetę "People’s Daily", organ Komunistycznej Partii Chin. Ma być rywalem Airbusa A320 i Boeinga 737. Ma też szansę konkurować z zaprezentowanym w połowie ubiegłego roku rosyjskim Irkutem MC-21. C919 wpisuje się w szersze plany chińskich władz. Ich celem jest zbudowanie silnego rodzimego przemysłu lotniczego, który pomoże opanować rynek podróży lotniczych w Państwie Środka - uważany za jeden z najdynamiczniej rozwijających się na świecie.

Z kolei ARJ21, również produkowany przez mającą siedzibę w Szanghaju firmę COMAC, uważany jest za głównego konkurenta maszyn wytwarzanych przez kanadyjski koncern lotniczy Bombardier czy brazylijski Embraer.

Energetyka odnawialna i atom

Narodowa Administracja ds. Energii w Chinach wyjawiła, że produkcja energii słonecznej w tym kraju w zeszłym roku wzrosła ponad dwukrotnie, sięgając 77,42 gigawatów. Chiny są aktualnie największym producentem tego rodzaju energii - przynajmniej pod względem zdolności jej wytwarzania. To jednakże tylko statystyki, bo jeśli weźmiemy pod uwagę chociażby liczbę mieszkańców Państwa Środka, bez trudu wyprzedzają je Niemcy, Japonia i Stany Zjednoczone.

Faktem jest, że energia słoneczna stanowi jedynie 1% całkowitej produkcji energii w Chinach. Ma się to jednak zmienić w najbliższych latach. I tak np. w 2020 r. Narodowa Administracja ds. Energii w Chinach planuje produkować już 110 gigawatów energii. Do końca roku 2030 natomiast ilość energii pochodzącej w tym kraju ze źródeł odnawialnych ma sięgać 11%. Plany Chińczyków są długofalowe - perspektywy kreślone przez planistów mówią o kilku dekadach.

Międzynarodowa Agencja Energetyczna ujawniła BBC, że co godzinę Chiny stawiają dwie turbiny wiatrowe. To dwa razy więcej niż w będących na drugim miejscu Stanach Zjednoczonych. Agencja przypomina jednak, że Chiny budują też wciąż dużo elektrowni węglowych, wobec czego 15% owych turbin pozostaje nieużywanych. Agencja uważa, że źródłem problemu jest fakt, iż w Chinach energia z jednostek cieplnych łatwiej wnika do sieci elektrycznej niż energia "z wiatru".

W prowincji Gansu ze względu na problem z wykorzystaniem energii wiatrowej w sieciach elektrycznych musiano zrezygnować z użycia aż 39% turbin wiatrowych. Jeśli jednak wierzyć zapowiedziom chińskich władz, kraj ten zaprzestanie budowy nowych elektrowni węglowych już w 2018 r.

Międzynarodowa Agencja Energetyczna informuje, że pomimo zmniejszenia subsydiów rządowych, Chiny w samym 2015 r. zainstalowały wiatraki energetyczne będące w stanie wyprodukować 3 gigawaty energii. Steve Sawyer ze Światowej Rady ds. Energii Wiatrowej powiedział BBC, że prędkość rozwoju sektora energii słonecznej i wiatrowej w Chinach jest nieporównywalna z żadnym innym krajem.

Chińczycy uruchomili niedawno największą na świecie pływającą elektrownię fotowoltaiczną. Znajduje się na stawach rybnych w chińskim mieście Huainan, w prowincji Anhui. Jej moc wynosi 20 MW. To dopiero pierwsza faza większego projektu, który zakłada budowę położonych na zbiornikach wodnych instalacji fotowoltaicznych o łącznej mocy 300 MW. Całkowitą wartość tych inwestycji szacuje się na 462 mln dol. Systemy fotowoltaiczne docelowo pokryją powierzchnię 1640 akrów (ok. 650 ha), a ukończenie całego projektu przewidziano na przyszły rok.

Do 2030 r. Chiny planują zostać światowym liderem energetyki jądrowej. Na początku tego roku rząd Chińskiej Republiki Ludowej zadeklarował, że do tego czasu zostanie wybudowanych 110 reaktorów atomowych. Biorąc pod uwagę dotychczasowe tempo prac nad rozbudową energetyki jądrowej, plan ten należy uznać za możliwy do zrealizowania.

Pierwsza chińska elektrownia jądrowa powstała w 1991 r. Obecnie kraj ten ma już 35 działających reaktorów atomowych. Cztery z nich oddano do użytku w 2016 r. Kolejnych dwadzieścia jest w budowie. Chiński rząd przeznacza na rozwój atomu olbrzymie sumy. Do 2020 r. na cele te ma zostać wydane 80 mld dolarów (9).

9. Energetyka jądrowa w budowie - Chiny

Poza ciągłą budową nowych reaktorów Chińczycy doskonalą również technologie. Tamtejsi fizycy jądrowi stworzyli projekt reaktora trzeciej generacji Hualong 1, który może z powodzeniem konkurować z tymi z Europy, Indii i Stanów Zjednoczonych. W 2015 r. ruszyły komercyjne projekty budowy tego zmodertypu reaktorów, zarówno w Państwie Środka, jak i poza jego granicami.

Chińczycy pracują również nad reaktorami czwartej generacji. W listopadzie 2017 r. tamtejsza firma inżynierii jądrowej CNECC planuje uruchomienie tego rodzaju instalacji w elektrowniach jądrowych położonych w znajdującej się na wschodzie prowincji Shandong. Instalacje mają być bardziej wydajne i odporne na awarie niż dotąd. Ich utworzenie znajdowało się na liście priorytetów chińskiego rządu od 2011 r.

A jeżeli reaktory czwartej generacji się sprawdzą, chiński rząd planuje ich eksport. W tym celu zawarto już wstępne porozumienie z Arabią Saudyjską. Umowę podpisał na początku tego roku przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jingping, deklarując, że chińska technologia w ciągu pięciu lat podbije międzynarodowy rynek.

Zaledwie kilka lat temu Rosjanie poinformowali o planach budowy pływających elektrowni atomowych, a już podchwycili go Chińczycy. Jak twierdzi Liu Zhengguo, dyrektor generalny China Shipbuilding Industry Corporation, w planach jest stworzenie co najmniej dwudziestu takich mobilnych elektrowni, wykorzystywanych wyłącznie do zastosowań cywilnych. Siłownie mają zapewnić stabilne dostawy energii dla projektów realizowanych na Morzu Południowochińskim, np. zasilając platformy wiertnicze. Pierwsza tego typu siłownia zostanie zbudowana przez Bohai Shipbuilding Heavy Industry Company, a jej ukończenie zaplanowano na 2018 r.

Projekt jest bardzo ambitny, jednak wciąż znajduje się na bardzo wczesnym etapie realizacji. Nie określono bowiem jeszcze parametrów konstrukcyjnych takiej siłowni, które zapewniłyby jej pełne bezpieczeństwo, chroniąc m.in. przed dużymi falami. Wkrótce zostaną opracowane regulacje prawne, wg których takie pływające elektrownie będą mogły działać.

Lasery, broń antysatelitarna i hipersonika

Władze w Pekinie nieustannie zwiększają wydatki na cele militarne  tylko w 2015 r. wzrosły one o 12,2%. Budżet obronny Chin wynosi już 126 mld dolarów, przy czym specjaliści podkreślają, że jest to wyłącznie oficjalna kwota, która w rzeczywistości może być wyższa. Chiny wydają też prawdopodobnie spore fundusze na zdobywanie nowych technologii wojskowych za granicą. Tak było w 2015 r., kiedy to pojawiła się informacja o rzekomym wejściu w posiadanie rozwiązań dotyczących nowoczesnego, amerykańskiego samolotu odrzutowego F-35, które Pekin miał zdobyć w wyniku szpiegostwa technologicznego.

Chińska armia już od 2017 r. planuje wprowadzenie do użytku bojowego ręcznych karabinów laserowych. Prototypy zaprezentowano podczas ubiegłorocznych targów zbrojeniowych Chinese Police Expo, w Shenzhen, niedaleko Hongkongu. Pojawienie się tam ręcznej technologii laserowej było nie lada zaskoczeniem dla gości i ekspertów. Chodzi o karabiny PY132A, WJG-2002 oraz BBQ-905 (10). Zgodnie z opisem producenta działają one na podobnej zasadzie co izraelska laserowa tarcza antyrakietowa "Żelazny Promień" lub działo laserowe HELLADS, nad którym od kilku lat pracuje DARPA (działo laserowe jest też zamontowane na amerykańskim okręcie bojowym USS Ponce).

10. Karabin laserowy BBQ-905

Chińskie karabiny są obecnie najmniejszą bronią stosującą tę technologię. Zdaniem producenta, żołnierze mają ją wykorzystywać przeciwko dronom i samolotom bezzałogowym wrogich armii lub terrorystów - w żadnym razie nie przeciwko "celom miękkim", czyli żołnierzom nieprzyjaciela.

To nie koniec futurystycznych doniesień ze świata chińskich militariów. Chiny przygotowują się oto do kolejnego testu broni antysatelitarnej. Informację o tym podał amerykański serwis "The Washington Free Beacon", powołując się na przedstawicieli Pentagonu. Próba ma zostać przeprowadzona z wykorzystaniem broni antysatelitarnej nowej generacji, czyli rakiety Dong Neng-3.

Chiny testują ją od 2013 r. Ostatnia próba miała mieć miejsce w październiku 2015 r. na terenie Kompleksu Testowego Rakiet Korla w prowincji Syczuan. Obecny test, do którego przygotowania wykrył Pentagon, również ma mieć miejsce na terenie tej bazy, stającej się głównym centrum chińskich badań nad bronią do niszczenia pojazdów na orbicie okołoziemskiej. Testy rakiet antysatelitarnych odbywają się również z pobliskiego Centrum Startowego Satelitów Xichang.

Swoje możliwości w dziedzinie niszczenia satelitów na orbicie okołoziemskiej Pekin po raz pierwszy pokazał w 2007 r., kiedy to pocisk SC-19 (zmodernizowana rakieta balistyczna DF-21), wyposażony w głowicę kinetyczną, trafił w wycofanego ze służby satelitę pogodowego Feng Yun-1C. Sprzęt znajdował się na orbicie polarnej na wysokości 865 km nad powierzchnią Ziemi. W wyniku uderzenia pocisku, ważący ok. 750 kg satelita rozpadł się na blisko 3500 mierzalnych części. Obecnie bronią do niszczenia celów na orbicie okołoziemskiej dysponują prawdopodobnie oprócz Chin tylko Rosja (pocisk Nudol) i USA (SM-3).

W kwietniu ub. roku Chiny przeprowadziły także już swoją siódmą próbę pocisku hipersonicznego DF-ZF (występującego dawniej pod nazwą WU-14). Uważa się, że chiński DF-ZF będzie osiągał prędkość ponad 10 Ma, co ma pozwolić na skuteczne pokonanie amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej.

Wielki Mur Podwodny

Dwa - powiązane ze sobą - projekty sugerują, że Państwo Środka ma nadzwyczajne plany związane z rozwojem morskich głębin. Po pierwsze, Chińczycy zapowiadają stworzenie załogowej stacji podwodnej, której celem będzie poszukiwanie minerałów. Obiekt pracować ma w rejonie Morza Południowochińskiego. Jest to ciekawa lokalizacja - choćby dlatego, że stanowi obszar sporny, do którego prawa roszczą sobie również Filipiny i Wietnam. Co więcej, dno morskie znajduje się tam na głębokości 3 tys. m., na której nigdy wcześniej nie powstała żadna załogowa stacja.

Wielu obserwatorów zwraca jednak uwagę na fakt, że obiekt mógłby posłużyć jako baza dla innej inicjatywy - tzw. Podwodnego Wielkiego Muru Chińskiego. Według doniesień z maja ub.r., oznacza on sieć pływających i zanurzonych czujników, służących do wykrywania wrogich łodzi podwodnych. Agencje wywiadowcze miały wiedzieć o tych planach już od pewnego czasu, niemniej Chińczycy opublikowali informacje na ten temat stosunkowo niedawno. Co ciekawe, planują użycie w tym projekcie także podwodnych robotów oraz dronów.

Podczas niedawnej wystawy wojskowej chiński rząd zaprezentował flotę bezzałogowych dronów morskich, które stanowiłyby część podwodnego systemu obronnego. Byłyby one zdolne do manewrowania zarówno na powierzchni wody, jak i głęboko pod nią. Ponadto mogłyby przenosić broń zdolną razić okręty podwodne, jak również inne ładunki.

Nie chcą, ale muszą

"Chiny nie chcą być światowym przywódcą, ale mogą zostać zmuszone do odgrywania tej roli, jeśli inni z niej zrezygnują", oświadczył wysokiej rangi chiński dyplomata, Zhang Jun, po tym jak nowy prezydent USA, Donald Trump, zapowiedział realizację programu America First.

"Gdyby ktoś ocenił, że Chiny chcą odgrywać wiodącą rolę w świecie, powiedziałbym, że to nie Chiny pędzą do przodu, ale raczej dotychczasowi liderzy cofnęli się, pozostawiając nam miejsce", zauważył Zhang Jun, dyrektor generalny departamentu międzynarodowych stosunków gospodarczych w chińskim MSZ (11), na briefingu dla zagranicznych dziennikarzy, na którym omawiano wizytę prezydenta Chin Xi Jinpinga na forum w Davos.

11. Zhang Jun w Davos

Rozmiary i potencjał Państwa Środka są na tyle duże, że mówienie o ich prymacie i przejęciu w dającej się przewidzieć przyszłości roli największego mocarstwa nie jest mrzonką. Jeśli do samego efektu skali, jaki oferuje ten wielki kraj, dojdzie nacisk na rozwój technologii i nauki, to przyszła dominacja Chin staje się całkiem prawdopodobna. Z wypowiedzi samych zainteresowanych wynika wprawdzie, jakoby wcale się tam do tego nikt nie palił, ale gdyby nie było innego wyjścia… W końcu Państwo Środka ma na to bardzo wiele środków - i będzie ich mieć coraz więcej.

Mirosław Usidus