Wirtualna rzeczywistość

Wirtualna rzeczywistość
e-suplement
Na początku był… na przykład tenis. Dwie elektroniczne kreski na ekranie telewizora symbolizujące rakiety, monotonnie przebijające okrągły punkt z lewej na prawą i z powrotem, obsługiwane przez dwóch graczy. Wielkie emocje w prawirtualnej elektronicznej rzeczywistości! Innej nie było. Tęsknotę za wejściem w kontakt z jakąś alternatywną egzystencją wyrażała ludzkość od wieków – w baśniach, tajemniczych opowieściach, literaturze, sztuce, filmach, a nawet i w komiksach. Kilka pokoleń wychowało się przecież na słynnych scenach z rysunkowego dzieła Papcia Chmiela, w których Tytus de Zoo wskakiwał do filmu i wchodził płynnie w tętniący życiem świat po drugiej stronie ekranu.

 

I teraz, po latach rozwoju komputeryzacji, cyfryzacji i Internetu, stajemy wreszcie na progu realizacji tych odwiecznych pragnień o byciu kimś innym, gdzie indziej, w świecie bez ostatecznej odpowiedzialności za swoje czyny, możliwym do zmiany lub wyłączenia, gdy się znudzi, albo nagłego opuszczenia, gdy coś w nim narozrabiamy. „Znudzeni realizmem”, jak głosi tytuł jednego z rozdziałów naszego Tematu numeru, szukamy nowych wrażeń, zupełnie nowych, i już za moment będziemy je mieli. Ale coś za coś. Bo przecież: „Mamy Cię na oku”! (tytuł kolejnego z rozdziałów). Uczestnik tej wirtualnej przygody, dostając klucz do niezwykłych światów, zostanie więc zaopatrzony w bardzo długą i niemal niewidoczną smycz, na której będzie go trzymał wirtualny system, zapisujący w tej nowej, dopiero się rodzącej przestrzeni wszystkie jego ruchy, zakupy, kontakty, miejsca, w których był, albo które jedynie planował odwiedzić – również te „w realu”. Granica między oboma wymiarami będzie się zacierać, niedostrzegalnie, krok po kroku. Być może dopiero wtedy pojmiemy pełen sens słowa Sieć. Na razie wciąż jeszcze mamy nadzieję, że to my trzymamy w niej jakiekolwiek nitki…

Cały temat numeru przeczytasz w najnowszym wydaniu Młodego Technika 7/2015.

Przeczytaj także
Magazyn