Ping-ping - miniaturowy tenisowy kort singlowy

Ping-ping - miniaturowy tenisowy kort singlowy
Ping-pong powstał z pomysłu zmniejszenia trudności i skali istniejącego już tenisa ziemnego. W tym odcinku "Na warsztacie" pójdziemy o krok dalej - zmniejszymy grę jeszcze bardziej. Nadal będzie ona jednak doskonałym ćwiczeniem refleksu i koordynacji, niezależnie już nie tylko od niepogody, braku kortu czy odpowiedniego stołu, ale nawet od drugiego zawodnika!
2. Miała najróżniejsze nazwy - zwykle onomatopeiczne, a część z nich (w tym i tę najpopularniejszą) zastrzeżono jako nazwę handlową.

Tenis stołowy to aktualnie jedna z najpopularniejszych dyscyplin sportowych - od końca lat 80. ubiegłego wieku mająca nawet rangę dyscypliny olimpijskiej. Początkowo nazywano go też whiff whaff, flim flam lub gossima (od jednej z wytwórni zestawów sportowych), ale ostatecznie to określenie ping-pong (można też pisać: ping pong) spodobało się najbardziej i weszło w większości krajów do powszechnego użycia. Ponieważ jednak było już od 1901 r. zastrzeżone (2) przez brytyjskiego producenta (J. Jaques & Son Ltd.), oficjalną nazwą został w wielu krajach tenis stołowy (w Chinach, Hongkongu i na Tajwanie oficjalnie zwany ping pang qiu, natomiast w Japonii formalnie mówią nań takkyu).

Mały kort na dużym stole

Przepisowe wymiary stołu do tej bardzo pokojowej (nomen omen) gry to 2,74 m (9 stóp) długości, 1,525 m (5 stóp) szerokości i 76 cm (2,5 stopy) wysokości. Dopuszczalne w oficjalnych rozgrywkach są trzy matowe kolory blatów: zielone, niebieskie i czarne. Szerokość białych pasów na krawędziach powinna wynosić 20 mm, a paska przedzielającego pola stołu - 3 mm. Wysokość siatki ustalona jest na 6 cali (15,24 cm), a jedynymi dopuszczalnymi kolorami piłeczek są biel lub pomarańcz.

1. Ta bardzo pokojowa gra została wymyślona jako zastępstwo dla tenisa ziemnego przez stacjonujących w Indiach żołnierzy, by wkrótce trafić do wiktoriańskiej Anglii, a potem do kolejnych
krajów świata.

Potrzeba matką wynalazców. A lenistwo…?

Niektóre źródła podają, że sport, o którym mówimy, wymyślili Anglicy w Indiach, pomiędzy rokiem 1860 a 1870. Zaczęli wówczas grać piłką golfową w coś w rodzaju tenisa na stole, za rakietki mając książki, z których układano także siatkę. Pod koniec XIX wieku tak improwizowany tenis trafił do Anglii, gdzie udoskonalony stał się wkrótce wśród arystokracji i klasy średniej popularną i wygodną alternatywą dla tenisa ziemnego (1). W końcu nie trzeba było już rezerwować kortu, odpowiednio się przebierać, być uzależnionym od pogody itd. - wystarczyło zebrać nakrycia po kolacji, założyć siatkę na stół w dużym pokoju i rozpocząć mecz. Niebawem pojawiło się wiele firm, specjalizujących się w produkcji odpowiednich akcesoriów, a sama gra w ciągu kilku dziesięcioleci stała się znana niemal na całym świecie.

Młodszy brat dorasta…

Analogii do "starszego brata" jest więcej - widać to szczególnie w dawniejszych wersjach gry, zarówno pod względem zasad, jak i samego wyposażenia. Pierwsze rakietki zaopatrywano w wyraźnie dłuższe od dzisiejszych rączki - na wzór ich większych odpowiedniczek. Nie miały wprawdzie siatki, ale zamiast niej naciągano na drewnianą ramę welin (3) - czyli najdelikatniejszą, prawie przezroczystą, cielęcą skórę (!), cieńszą wersję pergaminu (notabene: dziś mało który fan opowieści o Harrym Potterze pamięta, że pergamin to pierwotnie nie papier w rolce, ale odpowiednio wyprawiona do celów piśmienniczych skóra…). Stąd właśnie - oraz z wynikających z tego różnych dźwięków (ping = blat stołu i pong = napięta skóra) - wzięły się dwa różne (a nie powtórzone) wyrazy w najpopularniejszej nazwie tej gry. Językoznawcy nazywają takie dźwiękonaśladowcze wyrazy onomatopejami.

3. Pierwsze rakietki były bardzo podobne do tych "ziemnych" - ale tu drewnianą ramę zamiast siatki obustronnie obciągnięto cielęcą skórą…

Początkowo grano na stołach pomniejszonymi wersjami kauczukowych piłek z ziemnego tenisa. Później wprowadzano zmiany: w rakietkach zamiast welinu zastosowano deski, w 1901 r. piłkę gumową zastąpiono celuloidową (4), a z początkiem dwudziestego wieku na rakietkowe deski lub sklejki naklejano okładziny gumowe.

4. Początkowo piłeczki też nie przypominały dzisiejszych - stosowano różne modele, zwykle kauczukowe lub gumowe; aż do 1901 r., kiedy na tenisowe stoły trafił celuloid (wycofany z oficjalnych rozgrywek dopiero cztery lata temu).

W 1926 r. Londyn był gospodarzem pierwszych oficjalnych mistrzostw świata. W latach 50. pod coraz lepsze gumowe okładziny zaczęto wklejać gąbki, co jeszcze bardziej zwiększyło obroty i prędkość odbijanych piłeczek i wymusiło zmiany regulaminowe, aby spowolnić grę (w tym celu np. zwiększono średnicę piłek z ok. 38 do 40 mm) (5).

5. Z biegiem czasu skórę zastąpiła sklejka, trzonki rakietek stały się krótsze, za to zasięg rósł coraz bardziej. Wprowadzano coraz to nowe udoskonalenia, aż w końcu trzeba było zacząć regulaminowo spowalniać grę!

Tenis stołowy stał się dyscypliną olimpijską z okazji igrzysk w Seulu w 1988 r. W 2001 r. nastąpiła kolejna istotna zmiana w regulaminie - odtąd mecze rozgrywane są do 11, a nie do 21 punktów, nie wolno też już zasłaniać piłki przy serwowaniu i trzeba ją wyrzucić ręką na min. 16 cm w górę. Dodajmy, że od 2015 r. oficjalne piłeczki do tenisa stołowego nie są już celuloidowe.

6. Idea kompaktowości - szczególnie w rekreacyjnej formie gry - nie zanikła. Kilka lat temu w jednym z popularnych w Polsce dyskontów pojawiły się nawet automatycznie zwijane siatki - doskonały sposób na dowolnej szerokości i kształty stoły czy ławy w domach, szkołach, biurach albo świetlicach.
7. Nie mając ludzkiego partnera do gry, można już dzisiaj przyciąć partyjkę "w pingla" z robotami. Ten od firmy Kuka nie jest jedyny (fot. producenta).
8. Można przypuszczać, że i za kilka stuleci tenis stołowy będzie nadal popularny (kadr z serialu "Star Trek Voyager").

Ping-ping - najmniejszy z tenisowego rodzeństwa

Pomysł na tenisowy kort w jednej rakietce nie jest zupełnie nowy, ale aż tak miniaturowy tenis pozostaje jednak mało znany. A że akcesorium jest łatwe do własnoręcznego wykonania, postanowiłem je nieco udoskonalić, sprawdzić i zaprezentować "Na warsztacie" "Młodego Technika".

9. Wystarczająco dobrym materiałem do budowy naszego modelu jest po raz kolejny lekka sklejka o grubości 3 mm, odzyskiwana ze skrzynek po owocach - trzeba ją tylko skleić podwójnie

Do wykonania "jednoosobowego kortu" potrzeba przede wszystkim sklejki o grubości 6 mm. Bardzo łatwo ją uzyskać również ze sklejenia dwóch (nawet nie najprostszych czy najdoskonalszych) dłuższych sklejek po skrzynkach transportowych do owoców cytrusowych (9). Klejenie to należy wykonać nieco wcześniej niż resztę prac (np. poprzedniego dnia), odpowiednio dociskając klejone warstwy (nawet książkami).

10. Po wyschnięciu kleju na formatkę nanosi się obrysy elementów - w przypadku odzyskiwanej sklejki pewną niedogodnością może być konieczność łączenia środkowych warstw rączki.

Do odrysowania kształtów (10) sklejkowych prefabrykatów pomocny będzie rysunek w skali 1:1, powiększony z wydania papierowego lub z pliku PDF - do pobrania na stronie wydawnictwa lub autora. Po przekalkowaniu na drewno, piłką włosową wycinamy elementy, które później trzeba doszlifować do żądanego kształtu i gładkości (11, 12).

11. Do wycinania elementów najlepsza jest piłka włosowa. W razie jej braku można użyć wyrzynarki z najmniejszymi jak tylko się da ząbkami i podklejaniem spodu taśmą malarską dla redukcji uszczypań. Niezależnie, trzeba potem poświęcić nieco czasu na doszlifowanie krawędzi i poradzenie sobie z ewentualnym nadrukiem (nie wszystkie skrzynki go mają).
12. Elementy gry dobrze jest szlifować odpowiednimi narzędziami. Do prostych nadaje się twardy bloczek ścierny (nie gąbka) lub specjalny uchwyt do papierów, natomiast do wewnętrznych łuków doskonale sprawdza się papier naklejony na wałek lub - jak w tym przypadku - zużyte ogniwo z latarki.

W przypadku użycia sklejki upcyclingowej, trzonek rakietki (rączka) będzie składać się z czterech a nie trzech elementów - warto zwrócić wówczas szczególną uwagę na trwałość połączenia. Niezależnie, uchwyt należy szlifować ostatecznie już po sklejeniu w całość (13) - dobrym wzorem może być tu standardowa rakietka do ping-ponga. Na koniec warto drewno zabezpieczyć caponem i/lub lakierem.

13. Odpowiednia ilość kleju, dokładne pozycjonowanie, docisk i czas - to przepis na prawidłowe sklejenie.

Malowanie miniaturowego kortu farbami - owszem, może i będzie trwalsze, ale na pewno nie szybsze. Zielone, niebieskie lub czarne (do wyboru) pole do ping-pinga najwygodniej więc nakleić - i to w jednym, wydrukowanym na papierze samoprzylepnym kawałku (14)! Jeśli mamy do dyspozycji odpowiedni ścinek milimetrowej tapety korkowej, można ją tu zastosować pod naklejkę - dla wytłumienia charakterystycznego dźwięku uderzenia piłeczki o sklejkę.

14. Kiedy dosycha "fundament", zajmiemy się "murawą". Najwygodniejsza będzie ta dostępna w minimalnie większych od docelowych arkuszach (samoprzylepnych). Tylko krawędź przyuchwytowa jest docięta idealnie - pozostałe mają pewien zapas.
15. Doszlifowując krawędzie (ok. 45° do płaszczyzny), można łatwo uzyskać odpowiednie dopasowanie papieru.

Kołki do siatki są w zasadzie dowolne (meblowe, szaszłykowe, nawet z końcówek okrągłych kredek), ale warto je dobrze zamontować do płyty (16) - szersze można nawiercić i małymi blachowkrętami lub wkrętami do drewna przykręcić do kortu-rakietki (17). Doskonale sprawdzą się tu też nadmiarowe wkręty do modelarskich mikroserw.

16. Po naklejeniu "kortu" czas na przygotowanie słupków.
17. Po nawierceniu otworów i przykręceniu wkrętami z poszerzonymi kołnierzami słupki będą trzymały się zdecydowanie lepiej (nawet bez klejenia).

Kolej na siatkę. Może być z moskitiery i samoprzylepnej taśmy montażowej, z której wykonuje się zarówno wzmocnienia siatki, jak i jej mocowanie do kołków (18). Alternatywą byłoby uszycie z koronki i lamówki elastycznej siatki nakładanej na kołeczki - dzięki niedużemu naprężeniu nie byłoby żadnych kłopotów z jej "regulaminowym" napięciem.

18. Siatkę można zrobić z wielu materiałów. W prototypie użyto plastikowej moskitiery oraz zbrojonej, samoprzylepnej taśmy montażowej - rozwiązanie szybkie i proste!
19. Mocowanie do słupków również na tę samą białą taśmę kończy budowę miniaturowego kortu do tenisa jednoosobowego.

Na trening marsz!

Mając kort, siatkę i typową piłeczkę pingpongową można już zaczynać treningi! Wbrew pozorom nie jest to jednak nawet w połowie tak łatwe, jak odbijanie piłeczki zwykłą rakietką (20)… Dodatkowa trudność polega na tym, że trzeba na zmianę odbijać piłkę to z lewej, to z prawej strony siatki (net też się liczy jak net). Można liczyć odbicia, ale wygodniej liczyć czas ciągłej i prawidłowej gry - szczególnie przez kilka osób na podobnych zestawach.

20. Czas na trening - wcale nie tak prosty, na jaki wygląda!

Mimo pozornej prostoty ta gra uczy skupienia, koordynacji wzrokowo-ruchowej, panowania nad piłeczką i rakietką, czyli bardzo wiele z tego, co niezbędne w grze w ping-ponga – i nie tylko! Po testach w pracowniach modelarskich stwierdzam, że zdecydowanie warta jest czasu koniecznego na jej wykonanie. Jestem pewien, że wkrótce powstaną we Wrocławiu kolejne jej egzemplarze (w trakcie pisania tekstu dwa już są rozpoczęte). Z całym przekonaniem polecam i życzę udanej zabawy!

Paweł Dejnak