10 lat footy-jachtingu w Polsce
Historia szkolnych, kompaktowych, zdalnie sterowanych modeli do nauki żeglowania także nie jest długa. Formalnie można liczyć ją od 2005 r., kiedy głównie dzięki Brettowi McCormackowi z Nowej Zelandii ta nowa klasa i jej zasady zostały oficjalnie uznane przez American Model Yachting Association.
Proste reguły pomiarowe, kompaktowe wymiary, możliwość wprowadzania własnych rozwiązań dzięki nielicznym regulaminowym ograniczeniom sprawiły, że zwolenników "żaglowych breloczków" zaczęło przybywać - najpierw w krajach anglosaskich, potem kolejnych. Po Polsce do International Footy Class Association (IFCA) dołączały Czechy, Hiszpania, Niemcy, Brazylia, Japonia, a ostatnio również Rosja i Ukraina. W wielu tych krajach zaczynano zresztą od budowy naszego Opałka (w Czechach "opałki" to wciąż synonim klasy), a i kilku krajowych rejestratorów również korzystało z polskich doświadczeń.
Ogólnopolskie regaty rozgrywane są od dziesięciu lat. Od dawna regułą jest w nich rywalizacja w międzynarodowej obsadzie. Polscy skipperzy uczestniczą również w regatach poza granicami (np. w Anglii czy Czechach). Największymi rangą zawodami do tej pory były Mistrzostwa Europy rozegrane w 2010 r. we Wrocławiu, w których rywalizowała czołówka sterników m.in. z Anglii, Szwecji czy Włoch.
Wśród regatowych miejsc Footy w Polsce prym wciąż dzierży Wrocław, tuż przed Bytomiem Odrzańskim, choć miłośnicy małych żagli są także w Warszawie oraz na Mazowszu, Pomorzu i Górnym Śląsku.
Siłą klasy (nie tylko w Polsce) są pracownie modelarskie, zwykle prowadzone także przez instruktorów pływających również osobowymi jachtami. To tworzy doskonały układ, bo doświadczenie żeglarskie przydaje się w modelarstwie i odwrotnie - wielokrotnie zostało też potwierdzone w praktyce. Zawodnicy z żeglarskim doświadczeniem zwykle są liderami regat modelarskich, natomiast dobrzy radiomodelarze żaglowi o wiele szybciej przyswajają niuanse załogowego żeglowania i szybciej zdają egzaminy żeglarskie!
Pewną trudnością w szybszym rozwoju i pozyskiwaniu młodych adeptów tej sympatycznej klasy - nie tylko w Polsce i nie tylko w modelarstwie czy żeglarstwie - jest łatwa alternatywa spędzania czasu w wirtualnym świecie, przy jednoczesnym braku wprawy w pracach typowo manualnych. Na szczęście nie jest to regułą i wciąż znajdują się młodzi sternicy małych jachtów. Swój udział mają w tym także doświadczeni skipperzy, którzy po skończonych regatach zapraszają dzieci i młodzież do sprawdzenia umiejętności żeglarskich na najlepszych jednostopowych jachtach zdalnie sterowanych.
Wśród obserwowanych trendów dotyczących konstrukcji jachtów wyróżnia się szczególnie mocno rozwijająca się technologia druku 3D - już nie tylko w przypadku osprzętu, ale także całych kadłubów. Co ciekawe, autorzy tych projektów zwykle udostępniają je nieodpłatnie, jako gotowe do druku pliki - dzięki temu kopie takich modeli mogą powstawać w dowolnym zakątku świata. Z innych rozwiązań zauważyć można odchodzenie od dwóch żagli na korzyść pojedynczego (lepsza sprawność) oraz maksymalne wydłużanie kadłubów (wciąż w zgodzie z regulaminem - ściśle z zasadą boksu pomiarowego).
W Polsce nie tylko śledzimy i testujemy najlepsze rozwiązania techniczne na świecie, ale również tworzymy własne. Mam nadzieję, że już w niedalekiej przyszłości na łamach naszego miesięcznika pojawi się następca zasłużonego Opałka - może nawet nie jeden…?
Wakacje to świetny czas również na rozpoczęcie przygody z żeglarstwem - choćby w modelowej skali. Na początek zachęcam do zapoznania się z dostępnymi w sieci WWW materiałami na temat tej klasy w Polsce i na świecie - polecam zacząć od MODELmaniak. pl i zakładki FOOTY. To bardzo dobry start, który przy bardzo małych kosztach może dać naprawdę spore umiejętności! Do zobaczenia nad wodą! I cala wody pod kilem!
Paweł Dejnak