BabyWalker MT-20.06
Pluszowi zawodowcy
Niedźwiadki-maskotki od ponad stulecia chronią najmłodszych przed koszmarami i wspierają ich w marzeniach - ponadto uczestniczą również w życiu również dorosłych, którzy często traktują je jako sympatycznych towarzyszy pracy, hobby, a nawet walki(!). Misie jeżdżą zatem m.in. w radiowozach z policjantami, pomagają ratownikom medycznym w karetkach, jeszcze inne latają po świecie wojskowymi samolotami - i mają przy tym nawet własne strony internetowe, fanpejdże, gadżety, artykuły w prasie, materiały w TV - prawie jak celebryci! (1, 2).
W "Młodym Techniku" już także mieliśmy okazję budować statki powietrzne dla tych przemiłych pluszaków - w styczniu 2012 balon na ogrzane (albo raczej oświetlone) powietrze (4), natomiast w grudniu 2018, na stulecie polskiego lotnictwa wojskowego, samolot myśliwski Fokker EV (5) (słynny m.in. z tego, że po raz pierwszy namalowano na jego skrzydłach biało-czerwone szachownice).
Dzisiejszy projekt został opracowany specjalnie dla ok. piętnastocentymetrowego pluszowego Kapitana Kuby (pierwszy z lewej na wspólnej fotografii), z mniejszymi kolegami lub "smajlikami" nie będzie kłopotu, jednak przy większych (3) trzeba będzie odrobinę inaczej wykonać wręgę przedskrzydłową kadłuba (co zostało uwzględnione w rysunkach) lub wykonać np. o 10% większy model.
Skrzydlate inspiracje
Dziś weźmy na warsztat zdecydowanie bardziej (nomen omen) pokojowy samolot. Poprzedni projekt myśliwskiego górnopłata miał swoje bezsprzeczne uzasadnienie w jubileuszowym dla polskiego lotnictwa roku, ale co jeśli zależy nam na prostszym w budowie samolocie rekreacyjnym?
Uznałem, że warto poszukać inspiracji wśród konstrukcji amatorskich - ciekawe rozwiązania mają w tym kontekście m.in. takie garażowe płatowce z otwartym kokpitem jak np.: Volksplane, Bowers Fly Baby, Druine D.31 Turbulent, Fisher FP303, Mini Max, Evans VP-1, Hummel CA-2, itp. Szukałem takich rozwiązań, które byłyby niewiele bardziej wymagające niż budowa samolotu, jaki zmontowała moja córka na warsztatach w pewnej znanej sieci budowlanej, rekomendowanej swego czasu przez Mistrza Słodowego (6).
Po przeanalizowaniu sporej liczby popularnych i eksperymentalnych samolotów, ostatecznie postanowiłem, że bazą do projektu modelu tego wydania "Na warsztacie" będzie Warner Revolution I - jeszcze bardziej znany jako Spacewalker I (7). Ta para amatorskich samolotów (bo jest również wersja dwuosobowa) została opracowana przez Amerykanina Jessie Anglina w formie planów oraz zestawów do samodzielnego montażu.
Choć projekt powstał w latach osiemdziesiątych - to w stylu i duchu świadomie nawiązuje do pionierskich, pełnych romantycznego uroku, maszyn z lat trzydziestych ubiegłego wieku. Ponieważ wytwarzany jest indywidualnie, jest wiele odmian różniących się detalami od pierwowzorów (co wynika np. z dostępnych konstruktorom silników, gustu, etc.). Jako że to konstrukcja do budowy garażowej wiele rozwiązań już jest jakby specjalnie opracowanych dla redukcyjnych modelarzy kartonowych (patrz choćby końcówki skrzydeł) - ale nie budujemy przecież makiety, zatem śmiało
Pomodyfikujmy!
Jako że zaplanowałem budowę zdecydowanie niemakietowego modelu - inspiracji dla młodych i bardzo młodych sympatyków lotnictwa - postanowiłem nadać oryginalnym kształtom samolotu również trochę dziecięcych cech - stąd m.in. wyraźnie krótszy kadłub i skrzydła. Żeby nie był tak delikatny, jak odpowiadający mu wielkościowo model latający, także technologia budowy została do tego dostosowana.
Zasadniczymi materiałami konstrukcyjnym są więc: lekka tektura 1,5 mm i karton 0,5 mm i (dostępne w dobrych sklepach papierniczych, dla architektów i artystów). Technologia budowy będzie stąd bardzo zbliżona jest do tej, którą sprawdziliśmy w budowie Fokkera - a nawet jeszcze uproszczona (nie ma już np. drewnianych podłużnic i dźwigarów). Również taki, a nie inny schemat malowania został wybrany przeze mnie pod kątem maksymalnego ułatwienia prac wykończeniowych. Akcesoria modelarsko-lotnicze (koła, śmigło, kołpak) zostały wyszperane z zasobów prywatnej modelarni - ale i to można też obejść - przy odrobinie starań.
Niejedno inspirujące zastosowanie
Podstawowym zadaniem, tak dwóch poprzednich, jak i dzisiejszego modelu jest dekoracja dziecięcego pokoju i/lub promowanie lotnictwa i modelarstwa w modelarniach, sklepach, podczas plenerowych warsztatów itp. Jednak ten sam projekt można łatwo zaadaptować również do roli wentylatora na gorące dni (silnik modelarski z odwrotnie założonym śmigłem o małym skoku + doprowadzenie zasilania (bateria lub nieduży transformator również zmieści się we wnętrzu - ale zasady BHP trzeba znać i zachować!).
Można też przeznaczyć temu małemu samolotowi rolę światłego żyrandola - w miejsce pilota wstawiając oprawkę lampkową (dwa kołnierze) i żarówkę (nawet w standardowym rozmiarze E27 - choć o mocy wie większej niż 40 W). Można wreszcie wykonać ten samolot jako zdalnie sterowany - choć tylko jeżdżący po podłodze. Najmłodsi "awiatorzy" będą mieli z niego wielką frajdę "latając" samolotem "na pilota" po "lotnisku", jednocześnie nie stwarzając większego zagrożenia dla innych osób i samego modelu.
Cóż będzie potrzebne?
Tradycyjnie polecam rozpocząć prace od przeanalizowania instrukcji, rysunków oraz skompletowania niezbędnych materiałów i narzędzi. Przydadzą się:
- lekka tektura grubości 1,5 mm zwana piwną (stąd, że jako że łatwo się także sztancuje, z niej to najczęściej wykonywane są podstawki pod kufle z piwem; po angielsku jej nazwa to również beermata). Jeśli trudno o tekturę, a akurat jest balsa o tej samej grubości - można też ją wykorzystać;
- karton grubości ok. 0,5 mm;
- taśma malarska, samoprzylepna, papierowa, 12 mm
- szprychy rowerowe 2 mm,
- spinacze biurowe małe i średnie;
- wkręty 2×15 mm + podkładki;
- blacha 0,2 mm (z puszek, aluminiowa lub stalowa) lub wkręty oczkowe biżuteryjne;
- rurka aluminiowa 2×3 mm (lub rurka termokurczliwa);
- kołek średnicy 3 do 7 mm, dł. ok. 12 cm (oś śmigła);
- kleje: biały do drewna (POW: Magic, Wikol, itp), polimerowy (do kasetonów PS), cyjano-akrylowy rzadki (typu Super Glue);
- ścinki balsy lub pianki (część ogonowa, ew. koła; kołpak można też wykonać z plastikowego kieliszka);
- lakier podkładowy do drewna (Capon, Kapon, itp.);
- farba akrylowa podkładowa/szpachlowa (można też dodać nieco miałkiej kredy do białej akrylowej);
- farby akrylowe w docelowych kolorach (wodorozcieńczalne, matowe lub satynowe);
- czarna, matowa folia dekoracyjna, samoprzylepna na paski (ew. taśma izolacyjna);
- + podstawowe narzędzia malarskie i domowo-warsztatowe.
Na budowę tego modelu trzeba przeznaczyć jakieś kilkanaście godzin (np. w weekend).
Kubo! Budujemy aeroplan!
Po przeniesieniu obrysów na docelowy materiał można wyciąć elementy z lekkiej tektury. Polecam zacząć od kadłuba. Pomiędzy burty wkleja się najpierw wręgi (8) (w prototypie jeszcze dzielone, żeby móc montować dół kadłuba w pozycji odwróconej - okazało się, że to raczej utrudnienie w kolejnych etapach). W części dziobowej dodane są dodatkowe pogrubienia, żeby w fazie wykańczania można było śmielej zaokrąglić krawędzie osłony silnika (9).
W wyznaczaniu rzeczywistych długości krawędzi poszycia górnej części kadłuba, wygodnym sposobem jest użycie papierowej taśmy lakierniczej, na której ołówkiem można zaznaczyć odpowiedni początek i koniec (10). Mając podstawowe wymiary, rozrysowanie poszycia jest już prostą sprawą (11) - potem tylko drobna korekta łuków (choć i to nawet nie zawsze będzie konieczne, skoro zwykle będzie można później dociąć/doszlifować nadmiar - szczególnie jeśli podzieli się kadłub za wręgą zaskrzydłową - co jest jak najbardziej możliwe, a może być też całkiem wygodne). Klejenie poszycia bardzo ułatwia taśma malarska klejąca i wcześniej wklejone obce sklejki (13).
Łukowe elementy poszycia należy wstępnie uformować - np. rurką np. na miękkiej podkładce. W przypadku formowania łuku poszycia skrzydeł konieczne jest już dodatkowe, delikatne zwilżenie kartonu (wilgotną szmatką, zraszaczem - ale prace rozpoczynamy dopiero, kiedy karton będzie znów "optycznie suchy"). Przy długich elementach długą krawędź warto też przykleić taśmą malarską do odpowiednio długiej rurki (50 cm - np. PVC 1,5").
Konstrukcja skrzydła przy tak sztywnym poszyciu nie wymaga użycia dźwigarów - na dolnej części poszycia wystarczy w oznaczonych miejscach przykleić prosto tekturowe żeberka i podwójnie tekturowe pogrubienie krawędzi natarcia (przedniej części), by wygodniej przykleić górną część poszycia (wyciętego w jednym kawałku). W tym miejscu jeszcze raz warto przypomnieć o wcześniejszym uformowaniu łuków - wyginanie tego na sucho i tylko na żebrach, najprawdopodobniej skończy się połamaniem kartonu, którego nie da się już naprawić szpachlowaniem i malowaniem - lepiej zrobić to dobrze od początku. Klejąc poszycie skrzydła należy przymocować je do równej deski montażowej lub krawędzi stołu (taśma znów może być przydatna), również w czasie wiązania kleju należy zadbać o odpowiedni docisk klejonych elementów. Niestety, niefortunnie nieodwracalnemu uszkodzeniu uległy pliki zdjęć z tego etapu prac…
W ogonowej części kadłuba wygodniej jest wyszlifować górną część z balsy lub pianki, niż kleić ją z grubego kartonu. Kokpit wycina się dopiero po związaniu kleju - w ten sposób łatwiej utrzymać odpowiedni kształt (16).
Normalnie, w modelach samolotów RC podwozie wykonuje się bardzo solidnie - może być z duraluminium, z drutu sprężynowego - ale tu postanowiłem wypróbować nieporównywalnie prostszą i tańszą opcję - czyli podwozie z tektury. Na zdjęciu (17) widać impregnację kartonowych goleni rzadkim cyjano-akrylem - szczególnie dokładnie w newralgicznych miejscach (powierzchniowo resztę).
Po doświadczeniach z pierwszą wersją goleni, rysunkach dodałem wygodniejsze w montażu i mocniejsze łączniki dolnych części, natomiast w górnych polecam formowanie miejsca na okucia (wkrętowo-oczkowe lub blaszane) już podczas sklejania obu warstw tektury (grubość tych elementów kartonowych oraz usterzeń to 3 mm). Wstępnie zmontowane podwozie (18) ze szprychami i rurkami aluminiowymi 2×3 mm (aluminiowe rurki można też zastąpić rurką termokurczliwą).
Przed malowaniem (19) kartonowi bardzo przyda się impregnacja kaponem i przeszlifowanie. To też dobry czas na doprowadzenie do (niemal) ostatecznego kształtu powierzchni i krawędzi (zaokrągleń). Farba podkładowa ujednolici kolor i dopiero wtedy wykaże wszelkie niedoskonałości. Na szczęście farby akrylowe szlifuje się łatwo. Felgi kół modelu można dostosować kolorystycznie do płatowca - ale nie polecam tego sposobu maskowania w przypadku kół z gumy piankowej - czyszczenie mikrogumy ze śladów kleju z taśmy nie jest jednak tego warte.
Do malowania - zarówno podkładowego, jak i docelowego - użyłem tylko wałka i pędzli (malowanie natryskowe wcale nie jest tu konieczne, można tu za to z całkiem dobrym skutkiem zaprosić do współpracy młodszego konstruktora). Do oddzielania kolorów wygodniej nawet jest użyć taśmy izolacyjnej niż lakierniczej (lepiej dostosowuje się do kształtu kadłuba), przy okazji nabierając wprawy w naklejaniu docelowych, czarnych taśm rozgraniczających (które też trzeba umiejętnie ponaciągać na kadłubie, dublując warstwy na spodniej stronie samolotu dla trwalszego jej przylegania).
Po pomalowaniu montuje się wszystkie dodatkowe elementy (podwozie, koła, śmigło, owiewkę, zaczepy do podwieszenia) - i już można zapraszać pluszowego pilota do zajęcia miejsca w kokpicie i uroczej sesji zdjęciowej! (26). Do docelowego podwieszenia pod sufitem doskonale posłużą miniaturowe wkręty oczkowe (biżuteryjne) wkręcone w przygotowane zawczasu miejsca w usterzeniu i skrzydłach.
Radości i satysfakcji z tego modelu - tak dla wykonawców jak i nimi obdarowanych! :)
Paweł Dejnak