Elektroduch
Nośny temat, jakim są duchy i straszenie, podchwyciła również belgijska firma Velleman. W związku ze zbliżającym się dużymi krokami listopadem otrzymałem do testowania zestaw oznaczony symbolem MK166. Jest to minikit pozwalający złożyć samodzielnie elektronicznego duszka. Niewielka zabawka uruchamiana jest dźwiękiem, np. przez przechodzącego obok człowieka, błyska czerwonymi oczami i emituje przeraźliwe dźwięki. Co ciekawe płytka, na której umieszczone są obwody elektroniczne, okryta jest skrawkiem białego materiału i wyposażona w miniaturowy silniczek elektryczny. Na jego osi umieszczony został niewielki ciężarek. Silniczek uruchamia się jednocześnie z dźwiękiem i powoduje drgania całej duchowej postaci oraz falowania cienkiego okrycia. Wrażenie, zwłaszcza w mrocznym pokoju ? niesamowite. Duch wyposażony jest w cały komplet różnych, generowanych losowo dźwięków. Całość to idealny prezent i niespodzianka dla miłośników Halloween.
Czas na opis zestawu. W niewielkim pudełku znajdują się wszystkie (za wyjątkiem baterii ? dwa ogniwa AAA) elementy niezbędne do zbudowania naszego duszka. I tu mała ciekawostka. Zamykający pudełko z częściami kawałek tekturki, na którym wydrukowano instrukcję montażu, zadrukowano też opisem urządzenia w kilku językach. Znajdziemy go mi.in. po angielsku, włosku, niemiecku i, co ciekawe, w języku naszych sąsiadów ? Czechów. Opisu polskiego niestety brak.
W środku znajdziemy komplet elementów elektronicznych, niewielki silniczek elektryczny, płytkę drukowaną, części montażowe i dokumentację. Jest też wymieniony wcześniej kawałek białego materiału. Otrzymujemy więc wszystko, co do budowy elektroduszka jest nam konieczne. Z narzędzi będziemy potrzebować lutownicę, cynę, pęsetkę, wkrętak i cążki do obcinania końcówek, czyli całkiem podstawowy zestaw.
Instrukcja montażu opracowana została w bardzo przejrzysty sposób. Rysunki prowadzą krok po kroku. Wszystkie fazy montażu elementów są ponumerowane, same elementy mają rozkodowane oznaczenia. Jest to zwłaszcza istotne w przypadku rezystorów, niestety nie wszyscy znają i potrafią rozkodować wielobarwne paski. Przy pozostałych elementach pokazane zostały polaryzacje i sposób ich umieszczenia w układzie. Brak jest niestety schematu ideowego, jednak układ nie jest zbyt skomplikowany, zaprojektowano go na niewielkim, ośmionóżkowym mikrokontrolerze. Jest on odpowiedzialny za sterowanie (wyzwalanie zabawki dźwiękiem), uruchamianie silniczka powodującego duchowe drgania, włączanie się LED-owych oczu oraz wydawanie różnych przeraźliwych dźwięków. Do ich emisji przewidziany jest niewielki głośniczek. Zestaw dźwięków jest całkiem spory, nie ma więc wrażenia, że za każdym razem po uruchomieniu duszek zachowuje się tak samo.
Ciekawie przewidziano sposób mocowania elementów mechanicznych. Silniczek jest po prostu wlutowany w płytkę. Przyda się do tego kolba lutownicza mocy rzędu 60 W. Również element znajdujący się na osi silniczka, a odpowiadający za drgania zabawki, został umocowany poprzez przylutowanie. Stosunkowo ciężki głośniczek należy umocować klejem na gorąco.
Płytka drukowana jest główną ramą konstrukcyjną. Oprócz wszystkich elementów elektronicznych mocujemy do niej jeszcze pojemnik na baterie i włącznik zasilania. Jej powierzchnia pokryta jest soldermaską, czyli warstwą farby zabezpieczającą przed przywieraniem cyny (oczywiście poza polami lutowniczymi) i możliwością powstania zwarć. Znacząco ułatwia to lutowanie nawet sprawniejszym elektronikom. Po stronie montażowej elementów umieszczony został dokładny rysunek ich rozmieszczenia wraz z odpowiednimi opisami. W górnej części znajduje się otwór, za który duszka możemy zawiesić np. w oknie. Kształt płytki przypomina ostro zakończoną wieżyczkę i stanowi doskonałą podporę białej ?duchowej? szaty.
Montaż zabawki jest bardzo prosty. Zaczynamy od wlutowania rezystorów, potem wlutowujemy silniczek z mimośrodem. Kolejno tranzystory, kondensatory, elementy mechaniczne, czyli pojemnik na baterie, głośnik, mikrofon i włącznik. Odrobinę uwagi wymaga wlutowanie oczu ducha, czyli dwóch diod LED. Trzeba je ustawić na pewnej wysokości ponad powierzchnią płytki. Finał to osadzenie w podstawce mikroprocesora.
Teraz można przykryć wszystko białą szatą i przygotować odpowiednią zawieszkę.
Zmontowany układ wymaga prostej regulacji. Trzeba, regulując znajdującym się na płytce potencjometrem, ustawić poziom wyzwalania działania naszego straszydełka. Jest to bardzo proste, bowiem procedura ta została przewidziana w oprogramowaniu mikrokontrolera. Po wyłączeniu zasilania i skręceniu potencjometru ponownie uruchamiamy układ. Regulujemy potencjometrem do momentu, kiedy zgasną oczy LED. Teraz czekamy 15 s i układ przełącza się w normalny tryb pracy. Czyli ? jest gotów do elektrostraszenia!