?i różne inne dźwięki!!!

?i różne inne dźwięki!!!
e-suplement

Kiedyś były pozytywki mechaniczne? (Wikipedia)

Dzisiaj będzie bardzo historycznie-elektronicznie. Na początku lat 80. olbrzymią popularność w Polsce zyskały cyfrowe układy scalone serii 74. Były dwa ku temu powody: Cemi zaczęło produkować ich polskie odpowiedniki i stosunkowo łatwo można było je kupić na warszawskim Wolumenie i innych tego typu giełdach elektronicznych w całym kraju. Dostępność tychże spowodowała gwałtowny rozwój jednej z nader efektownych gałęzi elektroniki, a mianowicie urządzeń grających. Pod tą szumną nazwą rozumiem olbrzymią ilość pozytywek elektronicznych. Układ prosty a zarazem niezmiernie efektowny. Oferowane jako zmontowane lub w postaci elementów do samodzielnego montażu, zawojowały wtedy Polskę. W konsekwencji trudno było trafić na mieszkanie, w którym gościa anonsował tradycyjny dzwonek lub gong.

Owe elektroniczne pozytywki miały stosunkowo prosty układ elektroniczny ? demultiplekser (rodzaj elektronicznego przełącznika) taktowany niezależnym zegarem dołączał do generatora dźwięku po kolei 15 potencjometrów. 15, bo dostępny był układ mogący obsłużyć maksymalnie 24 wyjść (adres 0000 był pusty, bez potencjometru, bowiem był znacznikiem końca i początku melodii). Każdy z potencjometrów decydował o wysokości tonu generowanego przez pozytywkę. Było to bardzo proste rozwiązanie, którego cechą charakterystyczną było, przy pojedynczym odtworzeniu melodii, jednokrotne użycie każdego z potencjometrów. O ile dobrze pamiętam, jedną z najpopularniejszych melodii granych wtedy powszechnie była ta z Ojca chrzestnego. Oczywiście to, co słyszeliśmy, było ściśle powiązane z uchem osoby, która cały układ stroiła i ustawiała po kolei wszystkie potencjometry. Pamiętam, że różnie to bywało.

[caption id="attachment_6055" align="alignleft" width="150"]A to schemat pozytywki na generatorze trójkońcówkowym. Prawda, że banalnie prosty! A to schemat pozytywki na generatorze trójkońcówkowym. Prawda, że banalnie prosty![/caption]

Kolejny etap w rozwoju ?grajków? związany był z pojawieniem się na rynku tanich pamięci EPROM. Do każdego z ośmiu wyjść dołączony był potencjometr decydujący o częstotliwości generowanego dźwięku (łącznie melodia mogła bazować na ośmiu różnych tonach). Wejścia adresowe EPROM-a sterowane były z liczników, a długość odtwarzanego motywu była ograniczona tylko wielkością pamięci i wytrzymałością programisty, który melodie wprowadzał do scalaka. Rozwiązanie to miało jeszcze inne zalety. Każdy ton można było powtórzyć, pamięć dawała się łatwo kasować i programować, no i nie trzeba już było samodzielnie całości stroić. Gotowe pliki różnych melodii były również dostępne (za symboliczną!!! opłatą) na giełdach elektronicznych.

Potem nastała prawdziwa rewolucja ? w sprzedaży pojawiły się generatory różnych melodii zapakowane do tradycyjnych obudów tranzystorowych TO220. W jednym układzie był generator dźwięków, pamięć z melodią, przedwzmacniacz i stabilizator napięcia. Wystarczyło podłączyć niewielki przetwornik, zasilanie i cieszyć się dźwiękami wydobywającymi się z głośnika. Układy tego typu produkowane są masowo do dziś i powszechnie montowane do zabawek dziecięcych, prostych czasomierzy, pudełek z pozytywkami, a nawet kartek świątecznych (wersje bez obudowy, tzw. chip).

[caption id="attachment_6056" align="alignleft" width="150"]Zestaw MK113 w opakowaniu handlowym? Zestaw MK113 w opakowaniu handlowym?[/caption]

A potem nastała era komputerów, polifonii, MP3 etc. Jednak, jakkolwiek możliwe jest teraz bezproblemowe odwzorowanie nawet najtrudniejszych sekwencji dźwięków, niesłabnącym zainteresowaniem cieszą się proste, łatwe do wykonania układy dźwiękotwórcze. Docenili to również belgijscy marketingowcy spod znaku Vellemana i wprowadzili do sprzedaży minikit oznaczony symbolem MK113. Jest to generator różnych dźwięków. Zaprojektowany w oparciu o wyspecjalizowany układ scalony, powinien zostać doceniony zwłaszcza przez modelarzy. Potrafi wygenerować cztery różne sygnały dźwiękowe, a ustawia się je niewielkim DIP switchem. Płytkę wyposażono w niewielki, ale głośny przetwornik dźwięku oraz uchwyt baterii, służący jednocześnie jako podstawka.

Zestaw zawiera wszystko (z wyjątkiem baterii 9 V), co niezbędne do zbudowania generatora. Z narzędzi potrzebować będziemy lutownicę, cynę, wkrętak i cążki do obcinania końcówek. Ponieważ układ zawiera niewiele elementów, montaż jest prosty i brak jakichkolwiek regulacji, o jego wykonanie mogą pokusić się nawet najmniej wprawni elektronicy. Zestaw polecam szczególnie nowicjuszom. Złożenie generatora nie zajmie więcej niż kilkanaście minut, a efekty uzyskamy zaraz po włożeniu baterii. Niewielka płytka przygotowana została w pełni profesjonalnie. Po stronie elementów znajdziemy dokładny rysunek ich rozmieszczenia wraz ze stosownymi opisami. Po stronie lutowań ? warstwa czerwonej farby (soldermaska) odsłaniająca jedynie punkty lutownicze. W ten sposób znacznie ograniczono możliwości powstania zwarć podczas lutowania elementów. Jest to jeszcze jeden argument przemawiający za budową przez nowicjuszy i amatorów. Do wlutowania mamy cztery rezystory, dwie diody, potencjometr, kondensator, tranzystor i podstawkę do układu scalonego. Do tego elementy elektromechaniczne: głośniczek, włącznik, DIP switche i uchwyt na baterię. Razem czternaście elementów. Całość zapakowana w typowy dla producenta blister. Jego tekturowe zamknięcie zadrukowane jest po wewnętrznej stronie dokładną instrukcją montażu i schematem ideowym.

[caption id="attachment_6057" align="alignleft" width="150"]I po rozpakowaniu. Z prawej strony instrukcji ściągawka, co włączyć, żeby uzyskać określony dźwięk. I po rozpakowaniu. Z prawej strony instrukcji ściągawka, co włączyć, żeby uzyskać określony dźwięk.[/caption]

Kolejność montażu przedstawiono w bardzo przejrzysty sposób, niestety, wśród krótkich uzupełniających opisów brak tych po polsku. Wszystkie fazy lutowania ponumerowano, same elementy pokazane zostały na rysunkach i dokładnie opisane. Rezystory łatwo zidentyfikować dzięki przetłumaczonemu kodowi paskowemu. Pozostałe elementy mają pokazane polaryzacje i sposób ich umieszczenia w układzie.

Montaż układu jest tradycyjny. Zaczynamy od wlutowania rezystorów, potem dokładamy diody, podstawkę pod układ scalony, DIP switch, tranzystor i kondensator. Duże elementy to głośniczek ? wlutowywany na płaskich wyprowadzeniach. Potem włącznik i uchwyt do baterii. Ten ostatni, po wlutowaniu przewodów, przykręcamy do płytki dwoma wkrętami. Pozostaje jeszcze włożenie w podstawkę układu scalonego (uwaga na znacznik) i baterii w uchwyt.

Generator jest gotowy do pracy. Do wyboru mamy cztery różne dźwięki: syrena policyjna, syrena wozu strażackiego, pogotowie i odgłos wydawany przez karabin maszynowy. To, co usłyszymy, zależy od sposobu ustawienia mikroprzełączników. Wszystkie warianty opisane są na płytce drukowanej, tak więc nie ma potrzeby przygotowywania papierowej ściągawki.

[caption id="attachment_6058" align="alignleft" width="150"]Układ zmontowany. Układ zmontowany.[/caption]

Układ ma szereg zastosowań. Oprócz zupełnie oczywistego, czyli pokazywania zaprzyjaźnionym osobom płytki z elementami i demonstrowania wydawanych przez nią dźwięków, generator przyda się zapewne modelarzom kołowym. Ze względu na nieduży pobór prądu może być wykorzystany w modelach pojazdów uprzywilejowanych. Niewielkie wymiary płytki sprawiają, że zmieści się praktycznie do każdego pojazdu, począwszy od tych w skali 1:24 i większych. Generator można też umieścić pod powierzchnią makiety: kolejowej, drogowej lub wojskowej. Odgłosy karabinu maszynowego sprawdzą się w typowo militarnych zabawkach. Moduł można zabudować np.: w replice rodzimego kałasza lub pepeszy. Wreszcie prawdziwi pasjonaci mogą zaprezentowany generator zastosować w sposób opisany na początku artykułu ? w charakterze dzwonka do drzwi. Wtedy gości witać będą wyjątkowo nietypowe (i niespotykane) w innych gościnnych progach odgłosy. Do głowy przychodzi mi jeszcze jedno zastosowanie. Wielokrotnie, gdy jechałem rowerem, przekonałem się, jak niechętnie spacerowicze opuszczają dróżkę rowerową. Typowy dzwonek rowerowy jest przez nich praktycznie niezauważalny. Sądzę, że głos syreny uprzywilejowałby nasz dwukołowiec i znacząco poprawił bezpieczeństwo zarówno pieszych, jak i cyklistów. Wystarczy jedynie umieścić moduł generatora w niewielkim szczelnym pudełku (deszcz!), wyprowadzić na zewnątrz włącznik i zamocować całość do kierownicy. Szerokiej drogi!

 

Zestaw MK113 dostępny jest w sklepie firmowym AVT na stronie www.sklep.avt.pl.

 

Przeczytaj także
Magazyn