Wszechpotęga Big Tech. Giganci po przejściach, być może nie ostatnich

Wszechpotęga Big Tech. Giganci po przejściach, być może nie ostatnich
O tym, że Google włączyło czerwone alarmy na wieść o błyskawicznym wzroście popularności ChatGPT sporo już napisano. W kolejnych miesiącach pojawiły się kolejne niepokojące dla chwiejącego się giganta sygnały, np. doniesienia jakoby Samsung rozważał przejście na Microsoft Bing jako domyślną wyszukiwarkę w swoich telefonach.

Prawdopodobną przyczyną „rozważań” koreańskiej firmy było dodanie do Binga funkcji chatu AI na bazie znanego modelu firmy Open AI. Zważywszy udział Samsunga w rynku smartfonów, byłby to wielki cios dla Google.

Podczas dorocznej konferencji deweloperskiej Google I/O 2023 (1) dowiedzieliśmy się o nowych produktach firmy, z których dwadzieścia ma być opartych na nowej wersji modelu językowego Google PalM 2 w tym uruchomionego jeszcze wczesną wiosną chatbota Bard. Jednak, jeśli chodzi o samą wyszukiwarkę, to Google wydaje się dość ostrożny. Nie dziwi to, gdyż reklama wyszukiwarkowa jest wciąż najważniejszych źródłem przychodów firmy.

Google zapewne nie chce zarżnąć kury znoszącej złote jajka przez przedwczesne połączenie wyszukiwania z niepewnym produktem. Dodaje natomiast narzędzia AI do usług takich jak Zdjęcia, które otrzymają „Magic Editor”, w Gmailu i w Dokumentach - w postaci asystenta przy komponowaniu treści, także w komunikatorze Meet. Na sztucznej inteligencji oparty ma być zupełnie nowy produkt Google - Tailwind, osobisty notatnik.

Fala zwolnień

Wyniki finansowe w firmach technologicznych spadły z zawrotnych poziomów osiągniętych podczas pandemii, kiedy to  miliardy ludzi na całym świecie zostały zmuszone do izolacji. Klienci, którzy utknęli w domach, masowo przeszli na e-handel i zdalne, wirtualne połączenia przez media społecznościowe i wideokonferencje. Po pandemii przyszedł czas na ekonomiczne „sprawdzam” i niestety, bilans dla rozkwitających jeszcze niedawno spółek Big Tech wygląda obecnie nie za różowo.

Na przełomie 2022 i 2023 r. mieliśmy całą serię doniesień o zwolnieniach w megakorporacjach hi-tech i na razie chyba to jeszcze się nie skończyło. Np. po dużych redukcjach (18 tys. stanowisk) zatrudnienia kilka miesięcy wcześniej, Amazon ogłosił niedawno, że zwolni dodatkowo jeszcze dziewięć tysięcy pracowników. „Biorąc pod uwagę niepewną gospodarkę, w  której przebywamy, i niepewność, która istnieje w najbliższej przyszłości, zdecydowaliśmy się być bardziej usprawnieni w naszych kosztach i zatrudnieniu”, pisał w oświadczeniu dyrektor generalny Amazona, Andy Jassy. Zwalnia też inny gigant e-handlu, eBay, zaś równie stara firma internetowa, Yahoo zapowiada, że zwolni 20% swoich pracowników do  końca roku. Z kolei firma płatnicza PayPal redukuje 7% swojego personelu.

Typową ofiarą popandemicznej zapaści jest Zoom, oferujący rozwiązania wideokonferencyjne. Firma zwolniła około 1300 pracowników, co stanowi 15% siły roboczej firmy. I to może nie być koniec. Za pokrewny przypadek można uznać Spotify, szwedzką platformę streamingu muzyki, która choć nie zajmuje się pracą, lecz rozrywką, również ogłosiła, że zmniejszy zatrudnienie o 6%. W tym samym mniej więcej czasie Intel zwolnił 20 tys. Netflix również postanowił zwolnić ponad 10 tys. W końcu Alphabet Inc., firma macierzysta Google, zapowiedziała w styczniu 2023 r. że zredukuje około 12 tys. miejsc pracy ze swojej globalnej siły roboczej. Do nurtu dołączył Microsoft, który zapowiedział zwolnienia rzędu dziesięciu tysięcy.

Trochę inny przypadek to IBM, który na początku 2023 r. zwolnił 1,5% swoich pracowników, czyli ok. 3,9  tys. osób. Nieco później znana firma komputerowa ogłosiła, że przestanie zatrudniać ludzi na stanowiskach, które mogą być zajęte przez algorytmy AI, czyli pojawia się nowy czynnik, nad którym warto się zastanowić.

Czyżby koniec monopolu?

Oprócz wpływu rewolucji AI pojawiają się również rysy na generującym do tej pory gigantyczne zyski modelu reklamowym, którego beneficjentami były w ostatniej dekadzie głównie firmy Google i Facebook. Zdaniem serwisu Insider Intelligence, już w tym roku mogą zejść do poziomu poniżej połowy rynku. Uważa się, że wśród przyczyn spadku zysków dominującego duetu jest rosnąca konkurencja ze strony Microsoftu, Apple, Amazona oraz nowych podmiotów na rynku. Wygląda więc na to, że pieniądze tak czy inaczej po-zostają w rodzinie gigantów technologicznych, jednak turbulencje mogą dotknąć wszystkich.

Jerry Dischler, szef działu reklam w Google, mówił w rozmowie z „Financial Times” o ostrej rywalizacji ze strony nowych podmiotów oraz o procedurach antymonopolowych w USA i w Europie. Amerykański Departament sprawiedliwości ściga Google za promowanie swoich produktów kosztem rywali, zaś Meta została oskarżona o to, że jej usługi reklamowe mają nieuczciwy wobec rywali charakter.

Szef Meta, Mark Zuckerberg wini przede wszystkim zmiany polityki prywatności firmy Apple za spadek przychodów reklamowych. Zmiany te utrudniają śledzenie użytkowników i kierowanie reklam. Nie bez znaczenia dla pozycji Facebooka i Instagrama jest też fakt, że coraz większą popularnością wśród zwłaszcza młodszych użytkowników cieszy się serwis TikTok.

Kłopoty z regulatorami i wymiarem sprawiedliwości nie dotyczą zresztą jedynie kwestii monopolizowania rynku reklamy. W lutym tego roku przedstawiciele Unii Europejskiej uznali, że czas zacząć „kłaść podwaliny pod transformację sektora łączności” - jeden z projektów UE proponuje, by firmy Big Tech płaciły za korzystanie z sieci, które przenoszą ruch związany z jego działalnością biznesową.

Operatorzy internetu na całym świecie podkreślają, że są firmami o stosunkowo niskiej marży, które co kilka lat muszą znaleźć góry kapitał na budowę nowych sieci komórkowych w miarę pojawiania się standardów nowej generacji a te sieci umożliwiają takim firmom jak Google, Apple, Amazon, Meta i Netflix cieszyć się znacznie wyższymi zyskami. Big Tech również dominuje w ruchu sieciowym, wspólnie generując ponad połowę rzeczy przemierzających przewody i włókna operatorów. Europejskie Stowarzyszenie Operatorów Sieci Telekomunikacyjnych (ETNO) i Stowarzyszenie GSM wezwały do zrobienia z tym czegoś w zeszłym roku. W tym samym czasie Korea Południowa zaczęła wprowadzać opłaty za dostęp do sieci do Netflix i innych.

Big Tech zwykle odrzuca takie argumenty przypominając, że oni już wydają dużo na kable podmorskie a to część Internetu, za którą lokalny operatorzy nigdy nie płacą, choć nie mogą się obejść bez niej, ponadto koszty świadczonych usług nie są wcale niskie, choćby ze względu na gigantyczne nakłady na centra danych a dodatkowe opłaty mogą zniechęcać do tworzenia nowych treści.

Problemy z dochodzeniem antymonopolowym w USA i postepowania regulacyjne w innych krajach to nie koniec bólów głowy wielkich spółek technologicznych. Niedawno publiczny okręg szkolny w Seattle złożył pozew przeciwko gigantom technologicznym TikTokowi, Instagramowi, Facebookowi, YouTube i Snapchatowi, chcąc pociągnąć ich do odpowiedzialności za kryzys zdrowia psychicznego wśród młodzieży. Obszerna skarga mówi, że firmy z branży mediów społecznościowych stworzyły uciążliwość publiczną, kierując swoje produkty do dzieci, obwinia je za  m.in. lęki, depresje, zaburzenia odżywiania i cyberprzemoc, co utrudnia edukację uczniów i zmusza szkoły do podjęcia kroków, takich jak zatrudnianie dodatkowych specjalistów od zdrowia psychicznego, opracowanie planów lekcji na temat skutków mediów społecznościowych i zapewnienie dodatkowego szkolenia dla nauczycieli. Pozew mówi, że od 2009 do 2019 roku nastąpił średnio 30-procentowy wzrost liczby uczniów, którzy sygnalizują postawy depresyjne.

Każdy ma swoje problemy

Być może jedne firmy Big Tech zyskują kosztem innych, ale rzeczywistość jest taka, że każdy z wielkich ma w tej chwili sporo problemów, kosztujących je ogromne pieniądze. Amazon np. wydał m-liardy na Alexę, bo technika asystentów głosowych potrzebuje masywnych nakładów i infrastruktury, ale nie bardzo widać możliwości jej monetyzacji. Amazon chciał, by Echo/Alexa zwiększyły zakupy w Amazonie. Tak się nie stało i być może nadszedł czas, aby sprzedawca internetowy zrezygnował z tego marzenia. Amazon kończy też z testami swojego autonomicznego robota dostawczego Scout prawie cztery lata po zaprezentowaniu maszyny. W wypowiedzi dla „Bloomberga” przedstawiciele firmy mówili, że podczas testów dowiedziała się o „aspektach programu, które nie spełniały potrzeb klientów”.

Google, które oferuje usługę chmury Cloud traci na tym 700 milionów dolarów rocznie a najpopularniejsza po wyszukiwarce jego usługa, poczta Gmail, to przedsięwzięcie notorycznie niedochodowe, w którym trzeba utrzymać prawie dwa miliardy kont.

Meta też ma poważne kłopoty, i to jest wina głównie osobiście Marka Zuckerberga, gdyż utopiła ogromne miliardy w forsowanym przez niego projekcie metawersum, doprowadzając do załamania notowań spółki na amerykańskiej giełdzie a jej wartość spadła w pewnym momencie do poziomu prawie sprzed dekady.

Apple wydaje się być mocno z tyłu i nieco z boku w dziedzinie obecnie najdynamiczniej się rozwijającej - sztucznej inteligencji. Zdaniem komentatorów, jeśli firma z jabłkiem w godle nadal będzie tak bierna w tej dziedzinie, wkrótce może zacząć to boleśnie odczuwać. Microsoft z kolei poczynił a AI, w GPT i Open AI znaczące inwestycje, ale czy to przyniesie mu nowa klientelę. To co zapowiada jest głównie dla tych, którzy i tak używają jego produktów. A Bing zasilany GPT na razie raczej nie przeciąga masowo zwolenników Google’a na stronę wyszukiwarki Microsoftu.

Każdy więc z potentatów jest w jakichś opałach (2), mniejszych lub większych. A ich do niedawna niekwestionowana dominacja już taka oczywista się nie wydaje. 

2. Płonące loga firm Big Tech

Mirosław Usidus