Nowoczesne soundbary (1)
Na przełomie XX i XXI wieku bujnie rozwinęło się kino domowe - wykorzystując takie wynalazki, jak DVD i płaskie telewizory, a także nowoczesny zapis wielokanałowych, filmowych ścieżek dźwiękowych (Dolby Digital). Wszyscy zapragnęli dźwięku dookólnego, który miały zapewnić (i do dzisiaj zapewniają) rozbudowane systemy głośników rozstawionych dookoła słuchacza (widza).
Popularyzacja tej koncepcji postępowała szybko, sklepy zapełniły się niskobudżetowymi "zestawami z jednego pudełka", zawierającymi komplet głośników. Często jednak, już po rozpakowaniu, szczęście trwało krótko, kiedy okazywało się, że kupujący źle oszacował swoje możliwości lokalowe i zapał do przeprowadzenia całej instalacji, więc sił starczało mu tylko na ustawienie głośników przednich, ewentualnie razem z centralnym, a tylne "surroundy", wymagające pociągnięcia kabli i powieszenia na ścianie, czekały na lepsze czasy.
Problem nadmiernego skomplikowania dostrzegli producenci, którzy zaproponowali rozwiązanie znacznie prostsze (dla użytkownika), funkcjonalne, eleganckie i wciąż niedrogie - właśnie soundbary, czyli podtelewizorowe "grające belki". Doskonale pasujące (wizualnie) do coraz bardziej płaskich i coraz większych telewizorów, które jednak emitowały dźwięk... gorszy niż dawne telewizory kineskopowe z dużymi pudłami. Można więc było przekonywać również użytkowników wcześniej niezainteresowanych kinem domowym, że soundbarem warto poprawić dźwięk nowego telewizora. Oczywiście dla takiego klienta nie mógł to być soundbar drogi.
Nie mógł też zapewnić dźwięku dosłownie dookólnego, tak jak klasyczne systemy wielogłośnikowe, jednak dzięki sprytnym rozwiązaniom akustycznym rezultaty okazały się na tyle satysfakcjonujące, że bardzo duża część klientów "przeorientowała" się na soundbary. I od tego czasu zdobywają one coraz większe udziały, bowiem rozwijają się i zaspokajają różne potrzeby.
Wspólnym mianownikiem jest podłużna belka, zwykle jest ona cienka i dopasowana długością do telewizora - ale nie zawsze; pojawiają się krótkie "minisoundbary", a także znacznie grubsze niż przeciętnie - gdy mają działać samodzielnie, bez wsparcia systemowym subwooferem.
Koncepcja pojedynczego urządzenia szybko uległa modyfikacji i większość obecnie proponowanych soundbarów jest de facto dwuczęściowymi zestawami soundbara z subwooferem, bowiem bardzo cienka listwa nie zapewnia warunków odpowiednich do przetwarzania niskich częstotliwości (wymagających większych przetworników i większej objętości). Chociaż skrzynka subwoofera nigdy nie była ozdobą salonu, to na taki "deal" większość się zgadza - na subwoofer znajdzie się gdzieś miejsce, byle soundbar był cieniutki. Większość, ale nie wszyscy - niektórzy wolą grubsze soundbary bez subwooferów. Są też takie, które bez subwoofera dają radę, ale osiągnięcie lepszego basu możliwe jest po dokupieniu i podłączeniu odpowiedniego subwoofera.
Często też specjalna sekcja przetwarzająca niskie częstotliwości, nawet gdy znajduje się w soundbarze (a nie w zewnętrznej obudowie), określana jest jako subwoofer (producenci nazywają to soundbarem ze zintegrowanym subwooferem).
Już tutaj zaznacza się zróżnicowanie konstrukcji, a w samym soundbarze różnych opcji akustycznych może być bardzo wiele, służących wykreowaniu mniej lub bardziej rozwiniętego dźwięku dookólnego. Przy czym nie należy bezkrytycznie wierzyć w obietnice, że systemy skomplikowane, zawierające więcej kanałów, zawsze są skuteczniejsze w tworzeniu dźwięku przestrzennego, a tym bardziej - w emitowaniu dźwięku ogólnie wysokiej jakości. Zależy to od wielu cech, które trudno ująć w podstawowej specyfikacji.
Najprostsze soundbary to systemy stereofoniczne - dwukanałowe, a więc z kanałami lewym i prawym (system 2.0), i ewentualnym dodatkiem subwoofera (zintegrowanego lub zewnętrznego - system 2.1). Dalej rozbudowa może iść w różnych kierunkach, w tym do standardowego systemu wielokanałowego 5.1, gdzie kolejne trzy sekcje przetwarzają sygnały kanałów centralnego (to akurat dość proste, skoro soundbar znajduje się naprzeciwko słuchacza) i kanałów surroundowych lewego i prawego; tutaj pojawia się wyzwanie - jak dźwięk emitowany z głośników przed nami ma być słyszany z tyłu czy choćby z boków?
Producenci obiecują cuda, sugestywnie przedstawiają je na grafikach, dowolnie zakrzywiając fale dźwiękowe, jednocześnie usilnie pracują nad jak najlepszymi efektami, wykorzystując do tego zarówno tradycyjną psychoakustykę, jak i nowoczesną technikę cyfrową.
Zasadnicze sposoby są dwa. Pierwszy to operowanie przesunięciami fazowym w sygnałach poszczególnych kanałów, które potrafią nasz słuch "oszukać" co do pozycji źródła - sposób wykorzystywany już dawno temu, techniką analogową, do tworzenia efektu "superstereo", rozszerzającego bazę, a zaawansowana technika cyfrowa pozwala na o wiele więcej (chociaż nie na wszystko). Drugi sposób to kierowanie promieniowania (fal dźwiękowych) kanałów surroundowych w stronę ścian bocznych, aby tam zostały odbite i nadbiegły z boku.
Najwięksi optymiści zakładają, że mogą odbić się od ścian bocznych, potem od tylnych, i nadbiec stamtąd... ale to mało realistyczne, nawet w specjalnie pod tym kątem przygotowanych warunkach akustycznych, jako że głośniki nie promieniują wiązek bardzo skupionych i przy takich odległościach, i kilku odbiciach, fala jest już bardzo rozproszona. Tym bardziej niezależne ukierunkowanie fal kanałów bocznych i tylnych (systemu 7.1) jest trudne w realizacji.
Soundbary - i to nie tylko te najdroższe - muszą jednak wychodzić naprzeciw modnym hasłom, a do nich obecnie należy Dolby Atmos, czyli system jeszcze bardziej rozbudowany, z dodatkową "warstwą" tworzącą wymiar pionowy przestrzeni dźwiękowej.
Wzorcowe systemy Dolby Atmos mają więc kanały i głośniki "sufitowe" (aż cztery). Jak pogodzić soundbarową integrację z dalszym rozmnożeniem się kanałów, głośników i miejsc ich instalacji? Producenci soundbarów nauczyli siebie i nas, że dla chcącego nic trudnego... trzeba trochę pokombinować, zasugerować, aby użytkownik był pod wrażeniem dźwięku swobodnego, efektownego, który może odbiegać od wzorca, ale wystarczy, jeżeli będzie przyjemny.
Namiastkę Atmos(fery) zapewnić mają głośniki promieniujące nie z góry, lecz... do góry - oczywiście po to, aby fala odbiła się od sufitu. Nie jest to zresztą kompromis przypisany tylko soundbarom; kłopot, jaki instalacja sufitowa sprawia większości użytkowników (również klasycznych systemów wielokanałowych, złożonych z niezależnych zespołów głośnikowych), musiał znaleźć rozwiązanie, aby nazbyt wysoko (dosłownie i w przenośni) zawieszona poprzeczka nie pogrzebała całej inicjatywy zmierzającej przecież do sprzedania wielu urządzeń nowej generacji - nie tylko głośników i soundbarów, ale też wzmacniaczy AV. Pojawiły się więc "atmosowe" głośniki-nadstawki, kładzione na kolumnach głównych (lewej i prawej), promieniujące do góry w znanym już celu. Do soundbarów tylko ten pomysł przeniesiono, zresztą nawet lepiej pasuje do ich kombinowanego sposobu działania.
Zdecydowana większość soundbarów to konstrukcje aktywne - analogicznie jak w przypadku zespołów głośnikowych oznacza to, że urządzenie zawiera wszystkie potrzebne wzmacniacze, więc wystarczy do niego podłączyć źródła dźwięku (a nawet obrazu, który prześle dalej do telewizora).
Ta sfera rozwinęła się i stała jednym z podstawowych zadań soundbarów. Nowoczesne soundbary są samowystarczalnymi systemami audiowizualnymi z odtwarzaczami sieciowymi, nowoczesnym sterowaniem, komunikacją bezprzewodową - rozwiązaniem kompleksowym, wygodnym i relatywnie niedrogim. Wi-Fi, Bluetooth, Google Chromecast, Apple AirPlay 2, Spotify Connect, asystenci głosowi, aplikacje mobilne - takie wyposażenie nie jest już ekskluzywne.
Andrzej Kisiel