Człowiek niepotrzebny? Automaty podbijają Twittera
Archipelag zaś odetchnął z ulgą, bo to, co podała czujna boja, oznaczało, że wielka fala jest już tylko cieniem samej siebie. Od tamtego czasu publikujące w społeczności Twittera roboty (2) znacznie rozwinęły swoją aktywność.
Automaty udzielają się nie tylko jako nadawcy rutynowych - np. pogodowych, czy giełdowych - komunikatów, ale również jako kanały satyryczne czy polityczne.
Sam serwis szacuje, że jedno na dwadzieścia spośród jego kont jest "botem", czyli nie stoi za nim konkretna istota ludzka lub ta, która się za nią podaje.
Serwis społecznościowy Twitter ma ponad ćwierć miliarda aktywnych użytkowników, którzy przesyłają mniej więcej pół miliarda krótkich (do 140 znaków) wiadomości - tweetów, zwanych niekiedy w Polsce "ćwierknięciami".
Ile z tego pochodzi od twitterowych "robotów"? Nie sposób dokładnie policzyć. W dokumentach emisyjnych przed wejściem firmy na giełdę, Twitter oszacował liczbę fikcyjnych kont na 5 procent. Nieco inny odsetek wyszedł z badań amerykańskiego Uniwersytetu w Indianie - 15 procent.
Firma Sysomos oszacowała zaś w roku 2012 liczbę ćwierkających botów na 24 procent. Jednak warto zapy - tać, czy automat tweetujący, o którym wiadomo, że jest automatem, oznacza to samo co fikcyjne konto? Przecież przyłbica robota jest otwarta…
Nie wszystkie "pozaludzkie" twitterowe obiekty stoją jednak, niczym wspomniana boja, po jasnej stronie mocy. Znane są przypadki tworzenia sieci sztucznych profili w celu manipulacji rynkami finansowymi czy też dyskusjami politycznymi.
Celebryci - lub raczej ci, którzy chcieliby nimi być - kupują masowo fikcyjne, "śledzące" ich profile, tworząc wrażenie swojej ogromnej popularności.
Bot - program wykonujący pewne czynności w zastępstwie człowieka. Czasem jego funkcją jest udawanie ludzkiego zachowania. Nazwa pochodzi od słowa "robot". Botyką nazywa się wykorzystywanie wiedzy na temat zachowania ludzi do modelowania i symulowania cyfrowych postaci.
Przykładami są złożone interfejsy, oparte na analizie języka naturalnego i zasadach komunikacji "człowiek-człowiek", umożliwiające sprawniejsze interakcje w relacjach "człowiek-maszyna". Przykładem komercyjnego wykorzystania botów są automatyczni asystenci obsługujący klientów on-line (chatboty).
Są oni głównie "zatrudniani" przez organizacje do komunikacji z konsumentami i użytkownikami usług. Dzięki temu przedsiębiorstwa mogą zredukować koszty płac oraz szkoleń pracowników, zastąpionych odtąd przez boty.
Z kolei definicyjnym chatbotem był stworzony przez rosyjskich specjalistów program komputerowy nazwany Eugene Goostman, podający się za 13-letniego chłopca z miasta Odessa - w czerwcu 2014 r. zdołał przejść tzw. test Turinga, czyli przekonać uczestniczących w nim ludzi, że jest człowiekiem (dokładnie rzecz biorąc, przekonał jedną trzecią naukowców z brytyjskiego Uniwersytetu Reading).
Rząd Rosji przyłapany przez robota
Owe negatywne zjawiska nie są jednak żadną przeszkodą w rozwoju tweetujących automatów. Te zaś przydają się do wielu pożytecznych zadań. Istnieją np. twitterowe automaty powiadamiające o wprowadzaniu zmian w hasłach Wikipedii.
Jeden z nich wykrył, że 18 lipca 2014 r. jakiś przedstawiciel rosyjskich władz zmienił figurujący tam opis zestrzelenia samolotu MH17 Malaysian Airlines nad obszarem walk separatystów z wojskami ukraińskimi.
Zamiast pierwotnej treści wskazującej na oddziały separatystów jako winnego katastrofy w haśle znalazły się sformułowania przerzucające odpowiedzialność na armię ukraińską.
Boty śledzące wszelkiego rodzaju poprawki w dokumentach o statusie publicznym to swego rodzaju nowość.
Profil o adresie @parliamentedits od lipca 2014 r. publikuje na bieżąco doniesienia dotyczące zmian w wiki-artykułach poświęconych brytyjskim kwestiom parlamentarnym. Dość szybko znalazł naśladowców w wielu innych dziedzinach w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Szwecji.
W kanale pod adresem @valleyedits można znaleźć od niedawna np. zmiany w wi - kipedycznych hasłach na temat firm z Doliny Krzemowej. Jak tłumaczył w sierpniowym wydaniu magazynu "NewScientist" Ed Summers, autor ame - rykańskiego odpowiednika brytyjskiego "bota parlamentarnego", zrodził się on z "tęsknoty za przejrzystością w demokracjach świata".
Z jego punktu widzenia to doskonałe narzędzie do pobudzenia i ożywienia społeczeństwa obywatelskiego. Niektórzy aktywiści polityczni idą krok dalej i tworzą sztuczne profile w rodzaju @NSA_ PRISMbot, którego zadaniem jest publikowanie informacji o danych osobowych, jakie może zbierać osławiona amerykańska Narodowa Agencja Bezpieczeństwa (NSA).
Inny sztuczny twór angażuje się w debatę na temat prawa do posiadania broni w USA, publikując na przemian fikcyjne doniesienia o strzelaninach i argumenty zwolenników prawa do noszenia broni.
Niektóre praktyki stojące za zautomatyzowanymi kampaniami są, delikatnie mówiąc, kontrowersyjne. @needadebitcard za pomocą tzw. retweetów publikuje zdjęcia kart płatniczych mniej lub bardziej świadomie wrzucone do serwisu społecznościowego przez ich właścicieli (3).
Chodzi ponoć o sprawienie, aby niezbyt przezorni użytkownicy kart wstydzili się swojej nieprzezorności, choć nie można mieć pewności, czy takie działanie właśnie nie zwiększa możliwości kradzieży danych.
Tweet - mała wiadomość, do 140 znaków, opublikowana przez użytkownika serwisu; w spolszczonej wersji także jako tłit, tłyt, tłyty itd. (od ang. twitt).
Retweet - opcja pozwalająca przekazać czyjąś wiadomość dalej, w całości, ale już w ramach naszego własnego konta. Umożliwia szybkie podzielenie się z obserwującymi nas osobami wpisami innych użytkowników (którzy są przez nas obserwowani). Direct messages (wiadomości bezpośrednie) - wiadomości przesyłane pomiędzy użytkownikami jako prywatne (widzą je tylko nadawca i odbiorca).
Mentions (wzmianki) - lista wszystkich aktywności innych użytkowników serwisu, którzy użyli naszej nazwy konta @… w swoich wiadomościach lub dokonali retweetu.
Hashtag - rodzaj opisywania (tagowania) wiadomości poprzez dodawanie do nich znacznika - słowa, np. #roboty. Hashtagi są linkami, ich kliknięcie pokaże wszystkie wiadomości na Twitterze, związane z danym słowem - np. wspomniane #roboty, w kolejności chronologicznej. Pozwala to na różnego rodzaju masowe zabawy. Można wymyślać własne hashtagi lub korzystać z już popularnych.
Followers - osoby, które obserwują Twoje konto. Following - osoby, które Ty obserwujesz.
Short link - linki w Twitterze są skracane, aby wiadomość miała więcej miejsca na tekst. Najpopularniejsze "skracarki" linków to bit.ly (pokazuje statystykę kliknięć w nasz link), goo.gl (Google), fb.me (Facebook). Możemy sami wygenerować taki link, wchodząc pod podane obok adresy, lub też wkleić pełny link do Twittera, wtedy dokona on samodzielnego skrótu, oznaczając link jako t.co.
Dla pożytku i zabawy
Wróćmy jednak do świata bardziej praktycznych i pożytecznych zastosowań. W Wielkiej Brytanii powstał serwis GaugeMap, którego zadaniem jest śledzenie poziomu wód w rzekach i sygnalizowanie zagrożeń powodziowych (4).
System informacyjny opera się na sieci czujników rozmieszczonych na brzegach rzek i w śluzach. Każde z tych urządzeń ma swoje własne konto na Twitterze, gdzie regularnie raportuje poziomy.
Z upublicznianej w ten sposób na bieżąco informacji korzystają lokalne władze, służby i zwykli mieszkańcy. @earthaquakebot śledzi i podaje informacje na temat trzęsień ziemi wydarzających się na całej kuli ziemskiej. @DearAssistant z kolei ma zawsze odpowiedź na zadane mu pytanie, potrafi podawać definicje i przeprowadzać kalkulacje, jeśli zostanie o to poproszony.
Niekiedy boty twitterowe służą po prostu zabawie. Taki jest @anagramatron, który wykrywa ćwierknięcia będące wzajemnymi anagramami i publikuje te przypadki.
Trochę podobnie działa @TwoHeadlines kompilujący dwa różne tytuły wybranych wiadomości z mediów. @haikud2 wyszukuje i publikuje wiadomości z Twittera, które nadają się do ułożenia haiku - miniwiersza zgodnego z japońską regułą. @threecoursemeal tworzy z kolei innowacyjne jadłospisy za pomocą algorytmów komputerowych.
Gdy zaczniemy śledzić profil @tofu_product i prześlemy mu wiadomość, wówczas rozpocznie on analizę naszych tweetów, aby nauczyć się nas naśladować i publikować to samo i tak samo jak my. Jak widać, automaty i roboty podbijają nie tylko świat realny, ale również wirtualny.
Na razie spełniają głównie nasze, nawet te czasem wydumane i ekstrawaganckie, potrzeby. Co jednak będzie, gdy w ich społecznościowym życiu ludzie przestaną być w ogóle botom potrzebni?
Mirosław Usidus