Nowe narzędzia wojny. Szybkość gliderów - precyzja laserów
A najbardziej chyba widocznym symbolem tego nowego są w ostatnich latach drony. W przeciwieństwie do robotów poruszających się po ziemi czy pływających, latające bezzałogowce sprawdziły się w ciągu ostatnich dwu dekad doskonale, a ostatnie lata przyniosły kolejne potwierdzenia ich wartości.
Wielu ekspertów militarnych przeprowadziło analizy przebiegu walk podczas ostatniego konfliktu w Górskim Karabachu i zaczęło wyciągać wnioski, o których pisaliśmy również na łamach MT. Zapanowało przekonanie, że odpowiednia liczba bezzałogowych systemów latających jest dziś kluczowa do skutecznego rozpoznania i zwalczania przeciwnika. Nie chodzi tu o wielkie drony bojowe, takie jak MQ-9 Reaper czy Hermes 900, ale maszyny rozpoznawcze i uderzeniowe klasy mini stosowane na szczeblu taktycznym. Są trudne do wykrycia i eliminacji przez obronę przeciwlotniczą przeciwnika, a przy tym tak tanie w eksploatacji i łatwe do zastąpienia, zatem ich utrata nie stanowi poważnego problemu. Pozwalają natomiast na wykrycie, rozpoznanie, identyfikacje i oznaczenie celów dla artylerii i rakiet.
Wojsko, które UAV-y stosuje już od dekad, czyli US Army, rozwija tę technikę wielotorowo. Z jednej strony powstają nowe projekty coraz większych dronów, takie jak MQ-4C Triton, zbudowany na zamówienie US Navy przez firmę Northrop Grumman.
To młodszy i większy brat słynnego skrzydlatego zwiadowcy - Global Hawka pochodzącego z tej samej pracowni projektowej. Z drugiej - pracuje się nad mniejszymi maszynami czy wręcz tzw. amunicją krążącą, pociskami, które manewrują sterowane zdalnie lub autonomicznie jak drony (2).
Dotychczas tor lotu, ładowność czujników i utylizacja uzbrojenia samolotów bezzałogowych, takich jak Predatory, Global Hawki and Reapery, były koordynowane ze stacji kontroli naziemnej. Jednak DARPA, Laboratorium Badań Sił Powietrznych i przemysł zbrojeniowy USA już od dłuższego czasu rozwijają koncepcję sterowania dronami z powietrza, z kokpitów myśliwców czy śmigłowców.
Dzięki takim rozwiązaniom piloci F-15, F-22 lub F-35 mają mieć obraz wideo w czasie rzeczywistym z czujników elektrooptycznych i podczerwieni w dronach. Mogłoby to przyspieszyć celowanie i taktyczny wkład samolotów bezzałogowych w misje zwiadowcze w pobliżu miejsca, w którym pilot myśliwca mógłby chcieć zaatakować.
Są drony - są nowe (i tanie) sposoby na drony
Problem wielu potężnych armii polega na tym, że w obronie przed małymi bezzałogowymi statkami powietrznymi brakuje broni nie tyle skutecznej, ile opłacalnej. By nie trzeba było wystrzeliwać rakiet wartych miliony, aby zestrzelić taniego drona wroga.
W marynarce Stanów Zjednoczonych przeproszono się nawet z tego powodu z małymi działkami przeciwlotniczymi na wzór tych używanych w II wojnie światowej przeciw samolotom. Dwa lata po zmaganiach z dronami w syryjskim Tartusie i wyciągnięciu wniosków Rosja zaprezentowała samojezdne działo przeciwlotnicze Derywacja-PVO, które ma "z gradu wystrzeliwanych pocisków, które wybuchają odłamkami w powietrzu, tworzyć nieprzenikalną barierę dla wrogich dronów", niszcząc małe bezzałogowce, które lecą kilkaset metrów nad ziemią. Amerykanie postanowili nawet stworzyć specjalną szkołę, w której żołnierze będą uczyć się sposobów zwalczania bezzałogowych aparatów latających.
Obrona przed dronami może być jednak znacznie prostsza i tańsza niż budowanie nowych systemów broni i szkolenie zaawansowanych specjalistów. To w końcu tylko maszyny, które można oszukać za pomocą makiet. Korzystali z takich makiet Ukraińcy a ostatnio w Górskim Karabachu Ormianie.
Broń laserową zdolną do zestrzeliwania dronów w locie zademonstrowało izraelskie wojsko. High-Power Laser Weapon System został zamontowany w samolocie. System działa namierza i unieszkodliwia bezzałogowce w powietrzu.
W materiale wideo, udostępnionym na Twitterze przez Ministerstwo Obrony Izraela, można obejrzeć, jak potężny laser wypala dziury w dronach, powodując ich zniszczenie i spalenie. Podczas testów, przeprowadzonych przez izraelskie Ministerstwo Obrony i firmę Elbit Systems, samolot, jak głosi komunikat "z powodzeniem przechwycił i zniszczył 100 proc. jednostek UAV wystrzelonych w ramach ćwiczeń". Tamtejsze siły zbrojne postrzegają broń laserową jako znacznie tańszą alternatywę dla pocisków przechwytujących operujących w systemie obrony powietrznej Izraela, nazywanym Żelazną Kopułą.
System AUDS, zbudowany przez Northrop Grumman i kilku podwykonawców, wykorzystuje zamontowany na pojeździe maszt wyposażony w anteny, czujniki i broń do walki elektronicznej (4). System wykorzystuje oprogramowanie do "łączenia" danych wejściowych z radaru i kamer lub czujników elektrooptycznych. Northrop zademonstrował system AUDS zamontowany na pojeździe Stryker podczas swojej konferencji Bushmaster na początku kwietnia 2021 r. w Arizonie. Ogólnie rzecz biorąc, system AUDS jest w stanie wykorzystać swój zestaw czujników do połączenia szeregu źródeł danych, w tym szerokości, długości geograficznej, wysokości, kursu i prędkości.
Potencjalne ataki rojów dronów przyspieszyły prace nad koncepcją pocisku "zbliżeniowego" dla systemu AUDS, zdolnego do eksplozji w konkretnym, z góry określonym punkcie przestrzeni w celu wywołania eksplozji "przestrzennej". "Pocisk zbliżeniowy ma wewnątrz czujnik, więc po wystrzeleniu będzie aktywnie poszukiwał celów", powiedział Jarod Krull, kierownik ds. komunikacji w Northrop Grumman, w wywiadzie dla serwisu "Warrior". "Kiedy znajdzie się wystarczająco blisko roju dronów, eksploduje".
AUDS jest również skonfigurowany do likwidowania zagrożeń dronowych bez oddawania strzałów. To tak zwane rozwiązanie niekinetyczne. Maszty są wyposażone w technikę pozwalającą na detekcję i zagłuszanie systemów komunikacyjnych wroga. Rozwiązanie nazwane Freedom zdolne jest do pasywnego nasłuchu i wykrywania sygnatur sygnałów elektronicznych wroga. Potrafi wykryć sygnaturę radiową nadajnika kontrolującego system bezzałogowy lub po prostu "zidentyfikować drona na podstawie tych sygnałów", powiedział w "Warrior" Ryan Carlson z firmy LITEYE, podwykonawcy Northrop pracującego nad systemem.
Broń o ukierunkowanej energii
Lasery to oczywiście znacznie szerszy temat niż jedynie zwalczanie dronów. Associated Press doniosła jesienią 2021 r. o teście zamontowanego na jednostce USS "Portland" Laser Weapon System Demonstrator (LWSD) do małego pływającego celu na Bliskim Wschodzie. LWSD jest następcą Systemu Broni Laserowej (LaWS), który Marynarka Wojenna USA testuje od kilku lat (5). W 2020 r. LSWD zdołał zestrzelić drona w podobnym teście na Oceanie Spokojnym.
Jeśli wierzyć legendzie, broń laserowa po raz pierwszy w realnym boju została użyta w 1969 r. przez wojska radzieckie w walkach o wyspę Damańskij na rzece Ussuri, rozgraniczającej ZSRR i ChRL. Rosjanie mieli wówczas palić oddziały Chińczyków tajemniczą bronią, nazywaną LBR.
Kilka lat temu doniesienia o stosowaniu przez Rosjan laserów, tym razem głównie oślepiających, powtórzyły się na Ukrainie. Podobnie jak w 1969 roku doniesienia o stosowaniu przez Rosjan broni laserowej nie zostały potwierdzone. Można je jednak uznać za wiarygodne, gdyż laserowej broni oślepiającej użyli niedawno Białorusini przeciw polskim oddziałom pilnującym wschodniej granicy. Nie są to więc środki dziś aż tak tajemnicze i niespotykane. Jednak gdy mówimy o broni laserowej, to mamy na myśli raczej potężne działa niszczące duże obiekty, a nie wiązki dające po oczach.
Amerykanie zajmują się poważnie bronią laserową od wczesnych lat 90. Pracowali między innymi nad rozwiązaniami opartymi na promieniowaniu z ciekłych ośrodków, ale, jak się wydaje, porzucili tę technologię na rzecz laserów ciała stałego. Działo laserowe LaWS - Laser Weapon System, umieszczone kilka lat temu na pokładzie USS "Ponce" służy głównie do obrony przed irańskimi dronami i niewielkimi łodziami, które mogą być wykorzystywane do ataków na większe jednostki. Jednak nie są to lasery o nadzwyczajnie wielkich mocach. W razie konieczności mogą niszczyć mniejsze obiekty, np. wypełnioną materiałami wybuchowymi łódź pontonową.
Po zwiększeniu mocy do 30 kW amerykański laser AN/SEQ-3 może przebić się przez pancerz i w ten sposób zneutralizować nadlatującą rakietę lub drona. Deklarowana szybkostrzelność to 30 strzałów na minutę. Wiązki megawatowe, które mogłyby zastąpić pociski i rakiety na dużą skalę, to wciąż kwestia niesprecyzowanej przyszłości. Wiadomo, że amerykańskie Dowództwo Kosmiczne i Obrony Przeciwrakietowej (SMDC) planuje wprowadzenie do służby lasera o mocy 100 kW, mającego zwalczać rakiety.
W 2015 r. świat obiegło zdjęcie samochodu zniszczonego przez działo laserowe (6) oraz informacja o udanych testach laserowego systemu o nazwie Advanced Test High Energy Asset (ATHENA) firmy Lockheed Martin. Kilka miesięcy później w fabryce w Bothell, w stanie Waszyngton rozpoczęła się produkcja modułów do systemów laserowych o mocy 60 kW, przeznaczonych do montażu na pojazdach US Army.
Według informacji firmy, możliwe będzie nawet łączenie dwóch modułów, aby uzyskać łączną moc wiązki do 120 kW. W rozwiązaniu wykorzystywana jest technologia lasera światłowodowego. Światło z wielu modułów jest łączone w jedną wiązkę za pomocą techniki zwanej po angielsku "spectral beam combining". Powstała w ten sposób potężna wiązka w ciągu kilku sekund, z dużej odległości, podczas testów w marcu 2015 r. zniszczyła silnik pojazdu na poligonie doświadczalnym.
Po udanych eksperymentach z bronią laserową na okrętach i wozach bojowych, Amerykanie myślą o tym, by pójść dalej i zacząć ją testować na samolotach. Wojskowi chcą, aby dzięki niemu samoloty mogły niszczyć cele na ziemi po cichu, bez wystrzałów. Prototypowe działo laserowe ma zostać zamontowane na latającej kanonierce AC-130 (przebudowany transportowy C-130 Herkules) należącej do lotnictwa sił specjalnych USA. Normalnie te samoloty służą do wspierania żołnierzy na ziemi zmasowanym ogniem z działek oraz haubicy. Wojskowi nie chcą mieć owej futurystycznej broni ze względu na jej siłę, ale ze względu na to, że nie robi hałasu, co w siłach specjalnych może być dużą zaletą.
Laboratorium Badawcze Sił Powietrznych (AFRL) twierdzi, że technologie broni o ukierunkowanej energii (DE) mogą być wykorzystane przez wojsko amerykańskie już w niedalekiej przyszłości. Przygotowany przez ośrodek raport "Directed Energy Futures 2060", opublikowany latem 2021 r., głosi, że "świat osiągnął punkt krytyczny, w którym energia ukierunkowana ma kluczowe znaczenie dla powodzenia operacji wojskowych". Przy czym raport definiuje DE jako "skupioną wiązkę energii elektromagnetycznej, która jest używana do umożliwienia lub wytworzenia efektów wojskowych, gdy jest używana w połączeniu z innymi systemami wojskowymi, w tym bronią kinetyczną". Mogą to być zatem lasery, urządzenia o częstotliwości radiowej, mikrofale wysokiej mocy, fale milimetrowe i wiązki cząstek.
Oczywiście nie tylko USA pracują nad laserami dla wojska. Jeszcze w listopadzie 2013 r. agencja Xinhua podała, że siły zbrojne Chin przeprowadziły testy poligonowe działa laserowego. Chińczycy od 2007 roku prowadzą testy z laserem mogącym niszczyć obiekty na orbicie ziemskiej. Niszczenie to, jak na razie, ogranicza się do "oślepienia" instrumentów pokładowych satelitów rozpoznawczych, potocznie nazywanych szpiegowskimi. Jednak jeżeli opracują lasery dużej mocy, będą zapewne mogli niszczyć je także fizycznie. Chińczycy wspominają o możliwości zbudowania lasera umieszczonego na satelicie do 2023 r. Parę lat temu prezentowali nawet laserową broń ręczną.
Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych podawała w lutym 2020 r., że chiński okręt wojenny wystrzelił w zeszłym tygodniu oślepiający laser klasy wojskowej w kierunku amerykańskiego samolotu obserwacyjnego P-8, gdy ten leciał nad Oceanem Spokojnym. Określono to działanie jako "niebezpieczne i nieprofesjonalne". W przeszłości Stany Zjednoczone wystosowały podobne dyplomatyczne protesty w związku z tym, co według USA było chińskimi siłami wojskowymi używającymi laserów przeciwko amerykańskim samolotom. Jeden z takich incydentów miał miejsce we wschodnioafrykańskim kraju Dżibuti, gdzie zarówno USA, jak i Chiny utrzymują bazy wojskowe. Urzędnicy amerykańscy w 2018 roku oskarżyli chińskie siły stacjonujące w Dżibuti o zranienie amerykańskich pilotów laserem, który został wystrzelony w amerykański samolot C-130J.
Oprócz największych mocarstw o broni laserowej w swoich arsenałach zaczynają mówić także inne kraje. Jak się dowiedzieliśmy kilka lat temu z dziennika "Korea Herald", także Korea Południowa planuje stworzenie broni laserowej wobec zagrożenia, jakie stanowią północnokoreańskie drony. Na międzynarodowych targach DSEI we wrześniu 2021 r. w Londynie zaprezentowano działko laserowe Dragonfire (7), stworzone przez konsorcjum firm brytyjskich.
Z hipersoniką systemy przeciwrakietowe nie mają szansy
Do systemów broni o ukierunkowanej energii można by w pewnym sensie zaliczyć również tzw. broń hipersoniczną, gdyż energia obiektów lecących z prędkościami wielokrotnie przewyższającymi prędkość dźwięku jest ogromna. Druga połowa 2021 roku upłynęła pod znakiem doniesień o osiągnięciach w tej dziedzinie zarówno Chińczyków, którzy wysłali swój bolid w kosmos i wystrzelili zeń podobno rakietę hipersoniczną w kierunku celu naziemnego, jak też Rosjan.
Niejako zwieńczeniem tej passy miał być test pocisku manewrującego Cyrkon (8) 25 grudnia 2021 r., o którego sukcesie poinformował sam Władimir Putin. Rosyjski przywódca podkreślił, że Cyrkon może atakować cele zarówno na lądzie, jak i na morzach. Była to kolejna udana próba tego systemu uzbrojenia. Na początku października informowano o pierwszym udanym starcie pocisku z okrętu podwodnego.
W przemówieniu wygłoszonym w marcu 2018 roku prezydent Rosji Władimir Putin powiedział, że pociski hipersoniczne są częścią nowej generacji rosyjskiej broni, która może uderzyć w niemal każdy punkt na świecie i ominąć zbudowaną przez USA tarczę antyrakietową. Prędkość pocisku Cyrkon szacowana jest na ok. dziewięciokrotność prędkości dźwięku, a zasięg na ponad 1000 km. Po zakończeniu testów pocisk ma się znaleźć na wyposażeniu nawodnych i podwodnych okrętów rosyjskiej marynarki wojennej.
W poprzednich latach Chiny przeprowadziły wiele prób pocisku hipersonicznego DF-ZF (występującego dawniej pod nazwą WU-14). Uważa się, że chiński DF-ZF będzie osiągał prędkość ponad 10 Ma. W Rosji (a wcześniej w ZSSR) już od dłuższego czasu rozwijane są technologie związane z procesem wystrzeliwania i sterowania pociskami hiperdźwiękowymi.
W 1990 roku przeprowadzano próby z systemem Ju-70/102E. W kolejnych testach wykorzystano już Ju-71. Pocisk ten, według założeń, ma docelowo osiągać 11 000 km/h. Wspomniany Cyrkon to inny projekt, którego eksportowa wersja znana jest na Zachodzie pod nazwą BrahMos II.
Nad bronią hipersoniczną pracują ma się rozumieć również Stany Zjednoczone. Pomysł stworzenia takiej broni pojawił się tam w rezultacie prac nad przeglądem polityki nuklearnej (Nuclear Posture Review) z 2001 roku. Przez lata kontynuowane były prace związane z koncepcją zastosowania nowych superszybkich pocisków powstałych w oparciu o takie programy jak np. Prompt Global Strike (PGS). Mają doświadczenia z prac nad eksperymentalną, hipersoniczną rakietą manewrującą X-51, które prowadzono w latach 2010-2013. Pocisk ten odbył cztery loty, z których dwa były nieudane (w drugim locie nie udało się odpalić silnika, a w trzecim urwał się jeden ze sterów), a dwa zaliczono jako sukces (były to loty pierwszy i czwarty).
Niedawno pojawiły się informacje o projekcie agenci DARPA, która chce połączyć superszybkie jednostki latające ze sztuczną inteligencją. Od kilku lat prowadzone są próby systemów firm Boeing X-37B OTV (Orbital Test Vehicle), Lockheed Martin/DARPA Falcon HTV-2 (Hypersonic Technology Vechicle), Northop Grumman Experimental Spaceplane XS-1 (w tym ostatnim przypadku testuje się głównie silniki hipersoniczne wielokrotnego użycia).
W fachowej terminologii rozwiązania broni hipersonicznej określa się jako systemy klasy HGV (Hypersonic Glide Vehicle). Mówiąc o tego typu broni, najczęściej ma się na myśli manewrujące pociski szybujące, czyli tzw. glidery, które poruszają się z prędkością wielokrotnie większą niż dotychczasowe rakiety i są praktycznie niewykrywalne dla radarów. W tej sytuacji większość istniejących arsenałów nuklearnych światowych mocarstw może okazać się bezużyteczna, gdyż już w pierwszej fazie wojny silosy rakietowe zostaną zniszczone przez glidery. Wytropienie takiego pocisku przez radary jest praktycznie niemożliwe, leci on bowiem na znacznie mniejszej wysokości niż tradycyjne rakiety balistyczne, a następnie trafia w cel z dokładnością do kilku metrów.
O nowych typach uzbrojenia i wyposażenia wojska można by długo, bo są przecież nowe rodzaje samolotów, maszyn pionowego startu i lądowania, szósta generacja myśliwców, egzoszkielety i nowości w dziedzinie wojny elektronicznej. Skupiliśmy się w tym artykule na dziedzinach, które w ostatnim czasie znów były głośne w mediach, co dowodziło, że trwają nad nimi intensywne prace.
Mirosław Usidus