Wojna dronów. Kamikadze za trzy grosze

Wojna dronów. Kamikadze za trzy grosze
Publikacje MT o rosnącej roli dronów tworzą w ciągu dekady pewien cykl. Przed laty był "świt dronów", potem "świat dronów", aż w końcu w sposób nieubłagany dotarliśmy do wojny (1) toczonej za pomocą i przez bezzałogowce.

Małe, stosunkowo tanie i wolno poruszające się Shahedy poddały trudnej próbie obronę powietrzną Ukrainy. Zaprogramowane na cel i wypuszczane w zespołach po pięć sztuk, z deltoidalnymi skrzydłami, napędzane śmigłami, są teoretycznie łatwe do zniszczenia, jeśli tylko uda się je wykryć. Latają bowiem na tyle nisko i wolno, że radar może je pomylić z ptakami. Jeśli są wystrzeliwane w grupach, jak to robią Rosjanie, potrafią ominąć nawet najlepsze systemy obronne i wyrządzić znaczne szkody. W październiku siły ukraińskie szacowały, że udaje się im zestrzeliwać 70 proc. lub nawet więcej Shahedów, potem ta statystyka poprawiała się na korzyść obrony powietrznej, jednak wciąż pozostają te, które przemkną się i trafiają w cel, siejąc zniszczenie w infrastrukturze Ukrainy.

Od  sierpnia 2022 r. Rosja wysłała w celu niszczenia Ukrainy setki takich a także innych dronów. Na początku listopada Ukrainie groziło już, że zabraknie środków obrony powietrznej do ich zwalczania. W połowie listopada ukraiński wicepremier Mychajło Fiedorow mówił: "W ciągu ostatnich tygodni po raz kolejny przekonaliśmy się, że wojny przyszłości będą polegały na wykorzystaniu maksymalnej liczby dronów przy minimalnej liczbie ludzi". Środki obrony, systemy zestrzeliwania lub neutralizacji dronów w inny sposób to jedno. Ukraina również wykorzystuje drony, ostatnio także do ataku na rosyjskie obiekty, czasem daleko na tyłach wroga.

Z pętli decyzyjnej człowiek raczej zniknie

Od lat stratedzy wojskowi przewidywali nadejście ery rojów dronów bojowych. Wyobrażano sobie to zwykle jako duże grupy małych maszyn latających, setki a nawet tysiące zrobotyzowanych urządzeń, nie większych od szpaka czy wróbla, prawie niewidocznych w rozproszeniu, zdolnych jednak do natychmiastowej koordynacji na podobieństwo stada ptaków lub roju owadów, kierowane przez rodzaj inteligencji zbiorowej. O pracach nad algorytmami, które by to umożliwiały pisaliśmy w MT niejednokrotnie.

David Hambling w książce "Swarm Troopers" z 2015 roku pisał, że specjaliści mogą już symulować roje znane z natury, programując drony za pomocą jedynie trzech prostych instrukcji: separate, czyli utrzymuj minimalną odległość od innych, align, czyli pozostań na tym samym kursie, co twoi sąsiedzi, i cohere, czyli staraj się poruszać w kierunku średniej pozycji swojego sąsiada. Tak poinstruowane roje dronów poruszałyby się w chmurach funkcjonujących jako jedna całość, być może najpierw rozproszonych, co ukrywałoby je przed radarami, by w ostatniej chwili, przed celem, skupiać się. Rój byłby w stanie reagować na zagrożenia bez interwencji człowieka, zmieniać kurs, prędkość czy wysokość, manewrować w silnie chronionych przestrzeniach powietrznych z dużą tolerancją dla strat, bez zatrzymywania się.

Rój 103 mikrodronów, zaprojektowanych przez MIT w ramach projektu sponsorowanego przez Departament Obrony, o rozmiarze mniejszym niż 30 cm, został z powodzeniem przetestowany w USA już w 2016 roku. Pojedyncze drony były tak małe i latały tak szybko, że ekipa telewizji CBS próbująca sfilmować eksperyment miała problem z uchwyceniem obrazu roju.

Jeśli weźmiemy pod uwagę, że rój dronów składający się z wielu tysięcy dostępnych na rynku dronów kosztowałby mniej niż np. jeden myśliwiec F-35 lub rakieta balistyczna, to mamy broń, która mniejszym państwom lub grupom np. terrorystycznym daje środki do przeprowadzania niszczących ataków w dowolnym miejscu na świecie. Roje dronów mogłyby podważyć dominację mocarstw, przede wszystkim USA, w powietrzu.

Wyobrażając sobie udoskonalony rój dronów, autor science fiction, Kim Stanley Robinson, w powieści "The Ministry for the Future" pisze o rojach "potężniejszych od bomby atomowej". Niszczycielska siła bomby atomowej powstrzymywała od jej użycia. Roje dronów nie grożą takim kataklizmem a są tańsze i skuteczne. Choć pojedynczo siła wybuchu małych, tanich dronów jest znikoma w porównaniu z siłą rażenia konwencjonalnych bomb i pocisków, to mogą być one znacznie celniejsze. Jeden wystarczyłby do zabicia człowieka. Precyzyjnie wycelowana, niewielka liczba dronów może zniszczyć kluczowe elementy nowoczesnego okrętu wojennego. Rój dronów może nie zatopi lotniskowca, ale np. pozbawi radarów, czujników i systemów obrony, czyniąc go łatwym celem dla silniejszej broni.

Broń wykorzystująca algorytmy AI została już wdrożona. Przykładem może być izraelski dron Harpy (ang. harpia), który krąży w powietrzu nad teatrem działań, zaprogramowany do niszczenia celów. Pojawia się pytanie o to, jak podejmowana jest decyzja o ataku. Uważa się, że w przyszłych a także częściowo już w obecnie toczonych wojnach dronów, decyzja o ataku lub detonowaniu ładunku musi być podjęta szybciej, niż potrafi to zrobić człowiek. Kai-Fu Lee, pochodzący z Tajwanu ekspert w tej dziedzinie, pisze, iż "skuteczność broni autonomicznej w dużej mierze pochodzi z szybkości i precyzji, którą osiąga się przez usunięcie człowieka z pętli decyzyjnej. Osłabiające ustępstwo na rzecz człowieka może być nie do przyjęcia dla kraju, który chce wygrać wyścig zbrojeń". Z drugiej strony neutralizacja przemieszczającego się roju dronów po jednej jednostce na raz wymaga szybkości i dokładności lasera kierowanego przez komputer. Państwa mogą nie mieć wyjścia i być zmuszone do wprowadzania w pełni autonomicznych systemów walki, by dotrzymać kroku przeciwnikom.

Armia USA eksperymentuje już z wykorzystaniem dużych wybuchów powietrza lub impulsów elektromagnetycznych w celu ochrony przed ewentualnym pojawieniem się roju dronów. System broni High Energy Laser Marynarki Wojennej USA, a  także te opracowywane przez głównych dostawców wojska, firmy Raytheon, Lockheed Martin i inne, wykorzystują właśnie AI do bardzo szybkiego namierzania i niszczenia nadlatujących dronów jeden po drugim, potencjalnie wystarczającego do unieszkodliwienia roju.

Oprócz grozy, jaką wywołują autonomiczne systemy zabijające, niepokój wzbudza myśl o możliwości wrogiego przejęcia zabójczych rojów. Niedawno izraelskiej firma D-Fend udało się zhakować oprogramowanie naprowadzające rój małych dronów i przekierować je na nowy kurs. Oprogramowanie w końcu to tylko kod, a kod można zhakować. Wyobraźnia nasuwa jednak koszmarne wizje, takie jak np. ta pokazana w jednym z odcinków serialu "Czrne Zwierciało" (ang. "Black Mirror") z 2016 roku. Odcinek ten przedstawiał mikrodrony, których miliony wypuszczono, aby zapylały kwiaty. Ale oprogramowanie robo-pszczół zostaje zhakowane. Nowi kontrolerzy łączą je ze stroną internetową, na której wybiera się najbardziej znienawidzoną osobę. Przeprogramowane drony/pszczoły tworzą śmiertelne roje i zaczynają zabijać ludzi wskazanych przez ranking.

Irańskie kamikadze kontra niemieckie działka

Wojna dronów, z którą mamy do czynienia na Ukrainie, wygląda wciąż jednak nieco inaczej niż science fiction i wizje rojów zabójczych dronów, choć trzeba przyznać, że pewne elementy futurystycznych prognoz z tego, co tam się dzieje, zaczynają przebijać. Cytowany wcześniej ukraiński minister Fiedorow w rozmowie z Associated Press pod koniec grudnia 2022 r. opisywał wojnę na Ukrainie jako pierwszą dużą wojnę ery internetowej, zaś dronom i satelitarnym sieciom, takim jak Starlink firmy SpaceX, przypisał transformującą przebieg konfliktu rolę.

Choć w początkowej fazie wojny na Ukrainie głośno było o Ukraińcach wykorzystujących na szeroką skalę drony, zwłaszcza tureckie Bayraktary TB2 (2), to jednak później, w drugiej połowie 2022 roku na pierwszy plan wyszły drony rosyjskie, a  raczej irańskie. Rosja od sierpnia/września używa w konflikcie ukraińskim dronów Shahed-131Shahed-136, produkcji irańskiej. Rosja oznaczyła Shahed-131 jako Geran (Geranium)-1, a Shahed-136 jako Geran-2. Są wyposażone w materiały wybuchowe w głowicy na dziobie i programowane na cele. Shahed-136 ma rozpiętość skrzydeł około 2,5 m i może być trudny do wykrycia przez radar, ze względu na spłaszczony, deltoidowy kształt i relatywnie duży udział komponentów nie z metalu, lecz kompozytowych, w konstrukcji. Nie jest jasne, ile dokładnie Rosja ma tych maszyn. Źródła w USA podawały, że Iran wysłał jej setki. Iran zaprzeczał, ale znalezione na Ukrainie szczątki dronów wy-kazały bez wątpliwości, że chodzi o irańskie drony.

Bayraktar TB2, zdjęcie: stock.adobe.com/pl

Rosja potrzebowała tych maszyn, aby uzupełnić swoje wyczerpujące się zapasy pocisków manewrujących odpalanych z powietrza i morza. Dzięki efektywnemu zasięgowi do ok. tysiąca km, Shahedy umożliwiły rosyjskiemu wojsku uderzenia na cele na zachodnią i centralną część Ukrainy z punktów startowych na Krymie i południowej Białorusi. Rosja użyła drona Shahed-136 w połowie września 2022 r., atakując cele w pobliżu Kupiańska, miasta w obwodzie charkowskim na wschodzie kraju. Później w tym samym miesiącu został on użyty w atakach na południu kraju. Szczątki tych dronów znaleziono w  Odessie i Mykołowie. Potem maszyn tych Rosja używała wielokrotnie do ataków na cele infrastrukturalne, cywilne, a także czasem na wojskowe, od Kijowa po Chersoń. W październiku Rosja wystrzeliła Shahedy-136 w kie-runku Kijowa, gdzie zabiły kilku cywilów, w tym kobietę w ciąży. Kolejne fale ataków nastąpiły 16–17 i 30 października i w kolejnych tygodniach.

3. Rosyjski żołnierz z dronem, zdjęcie: stock.adobe.com

Irańskie Shahedy to nie jedyne drony w rosyjskim arsenale. Na małym końcu jest Zala Kub-BLA (Zala Kyb) i Eleron-3SV, czyli małe UAV z deltoidowymi skrzydłami, które są obsługiwane przez zespoły naziemne (3) i służą do cichej penetracji terytorium wroga. Można je wykorzystać do rozpoznania, choć Zala Kyb to także amunicja krążąca. Jest też Orlan-10, który jest najczęściej spotykanym rosyjskim dronem i był używany nie tylko na Ukrainie, ale i w Syrii. Służy głównie do obserwacji i rozpoznania i przenosi system laserowego celownika. Mniej znany jest Orion (4) firmy Kronsztadt. Przeznaczony jest do precyzyjnych ataków i rozpoznania, a informacje o nim są skąpe. Jego możliwości wydają się podobne do amerykańskiego MQ-1 Predator.

4. Dron Orion (By Nickel nitride - Own work, CC0, wikimedia.org)

Rosja wydaje się przyspieszać też prace nad prototypem dużego drona odrzutowego S-70B Ochotnik, aby mógł wejść do służby przed planowanym na 2024 rok debiutem. Dopiero niedawno wystrzelił on swoje pierwsze pociski w testach i większość szczegółów na jego temat jest ściśle tajna. Tu analogiem wydaje się Lockheed Martin RQ-170 (5).

5. Lockheed Martin RQ-170
(By FOX 52 - based off this file, CC BY-SA 4.0, wikimedia.org)

Jest rosyjska akcja, więc czas na ukraińską reakcję. Ukraińskie załogi twierdzą, że obecnie potrafią wykryć drony w  odległości szesnastu kilometrów. Do walki z irańskimi dronami ukraińskie siły zbrojne używały ciężkich karabinów maszynowych, rakiet przeciwlotniczych i elektronicznych urządzeń zagłuszających. Siły zbrojne Ukrainy podały 25 października, że w ciągu poprzednich 36 dni zestrzeliły 223 drony Shahed-136, co miało stanowić 85% wszystkich wystrzelonych przez Rosję. Jednak zestrzelenie 100% dronów-kamikadze jest na razie niemożliwe, zwłaszcza gdy są one wysyłane w dużej liczbie i latają nisko, co utrudnia ich wykrycie. Zdolność Ukrainy do obrony przed atakami była i jest ograniczona także przez samą liczbę obiektów, które muszą być bronione, w tym m.in. dziesiątków lokalnych podstacji sieci energetycznej.

Ukraińskie baterie naziemnych rakiet przechwytujących chronią główne miasta. Były w ostatnim czasie uzupełniane przez przybycie dodatkowych systemów, w tym niemieckiego IRIS-T (którego Niemcy do stycznia dostarczyli zaledwie jeden zestaw), europejskiego Aspide, amerykańskiego National Advanced Surface-to-Air Missile System (NASAMS) oraz rakiet ziemia-powietrze Crotale i Hawk z Francji i Hiszpanii. Jednak najbardziej przydatne na drony narzędzie dla obrońców Ukrainy jest znacznie mniej high-tech. To karabiny i działka maszynowe, najlepiej mobilne, takie jak dostarczane przez Niemców działo przeciwlotnicze Gepard. Śmigło Shaheda robi wystarczająco dużo hałasu, by zaalarmować obronę, gdy nadlatuje, i skoordynowany ogień niszczy drony dość skutecznie. Drony są oczywiście niszczone również przez myśliwce i rakiety powietrze-powietrze, ale to jak wbijanie gwoździa zegarkiem Rolex.

Shahed kosztuje około 20 tys. dolarów, podczas gdy nawet najtańszy pocisk ziemia-powietrze to co najmniej dziesięć razy więcej. Gdy tanie, dostępne w sprzedaży drony latają w dużej liczbie, taka dysproporcja kosztów staje się rażąca. Broni stanowiącej "ostatnią warstwę" obrony, czyli ciężkich karabinów i działek maszynowych, Ukraina ma wciąż za mało. Ukraina eksperymentuje na polu walki także z zaprojektowaną przez Litwinów obroną o na-zwie SkyWiper, która unieszkodliwia drony w locie poprzez zagłuszanie ich komunikacji. Litwa, według "The New York Times", wysłała pięćdziesiąt jednostek systemu na Ukrainę.

Liczby zestrzeleń dronów (a także rakiet) nie powinny przesłaniać skutków ataków w szerszym kontekście. Po pierwsze, ataki z powietrza zmuszają do skierowania zachodniej pomocy i własnych sił wojskowych na działania defensywne, zamiast do kontrofensywy. Po drugie, nawet jeśli większość uderzeń została przechwycona, to wciąż spora część uderzeń trafia. Ponadto, co istotne, ataki dronami są dla Rosji opłacalne. Shahedy są nie tylko wielokrotnie tańsze niż pociski manewrujące, ale również kosztują mniej niż większość typów obrony przeciwlotniczej.

Według Kijowa, Rosja zamówiła w Iranie od 2 tys. do 2,4 tys. dronów. Są doniesienia, że rosyjski przemysł obronny już dąży do utworzenia własnych i  licencjonowanych linii produkcyjnych dronów. Kreml może również zamówić dużą liczbę innych modeli irańskich dronów, w tym cięższych, mających większy zasięg Arash-2. Jeśli Rosja będzie mogła korzystać z irańskich i własnych źródeł dostaw, to rosyjskie wojsko może utrzymywać stosunkowo duże tempo uderzeń w nieskończoność. Ponadto rosyjskie warianty dronów mogą również ewoluować w kierunku cech dających większą przeżywalność. W rezultacie Rosja mogłaby podważyć opłacalność ukraińskiej strategii obronnej w dłuższej perspektywie.

To są na razie spekulacje pod hasłem - "jeśli…", bo Rosja musiałaby pokonać wiele własnych ograniczeń, by osiągnąć dronową potęgę, w tym przede wszystkim sankcje na komponenty elektroniczne, chroniczną niewydolność własnego systemu i gospodarki oraz wiele innych. Tymczasem 14 grudnia 2022 r. podano informację, że ukraińska obrona powietrzna zestrzeliła "wszystkie drony" wystrzelone przez Rosję w kolejnej fali ataków na Kijów. Ukrenergo podało, że uderzenia nie trafiły w żadne obiekty. Ostatnie doniesienia z frontu wskazują, że Ukraińcy już teraz mają przewagę techniczną nad Rosjanami. Raporty wskazują, że zestrzelone ukraińskie drony mają znaczne uszkodzenia fizyczne, co sugeruje, że są niszczone głównie przez pociski. Tymczasem zestrzelone rosyjskie drony są często nienaruszone, czyli są unieszkodliwiane elektronicznie.

Rosja ma też innego rodzaju problem. Wojna dronów wymaga nie tylko zaawansowanego sprzętu, ale także nowoczesnego sposobu podejmowania decyzji. Sztywny łańcuch dowodzenia w Rosji wymaga, by żołnierze starali się o zgodę na atak w każdej sytuacji. Dlatego nawet jeśli rosyjski dron zwiadowczy dostrzeże cel, to zanim nadejdzie zgoda, cel często się przemieszcza.

Cel: dziesięć tysięcy stale latających dronów

Ukraina wyciągnęła wnioski z wojny o Krym w 2014 roku. Wtedy kraj ten nie miał w ogóle dronów. Od tego czasu zaczęto budować flotę dronów, początkowo głównie maszyny zwiadowcze A1-SM FuryLeleka-100, do których dodano z czasem wspominanego tureckiego Bayraktara TB2, który może latać bez przerwy nawet 27 godzin, maksymalnie na wysokości 7620 m, i może wykonywać misje zwiadowcze i ataku naziemnego przy użyciu czterech bomb naprowadzanych laserowo zamontowanych pod skrzydłami rozpiętości 12 m. Przed użyciem na Ukrainie, TB2 były używane w Libii i Syrii, a także odegrały decydującą rolę w zwycięstwie Azerbejdżanu nad Armenią w wojnie o Górski Karabach w 2020 roku. Ukraińska armia powiedziała w maju, że używa TB2 do atakowania rosyjskich baz i statków na Wyspie Wężowej na Morzu Czarnym, z której siły Moskwy wycofały się w lipcu. Jeszcze przed agresją Rosji w lutym 2022 r. Ukraina zakupiła też m.in. polskie drony rekonesansowe Fly Eye (6).

6. Polski dron Fly Eye (Autorstwa VoidWanderer - Praca własna, CC BY-SA 4.0, wikimedia.org)

Oprócz nich Ukraina posiada również duże stare drony zwiadowcze Tu-141 produkcji radzieckiej, do których jeszcze wrócimy, oraz od niedawna mniejsze amerykańskie Switchblade. Podobnie jak rosyjski Zala Kyb, Switchblade to amunicja krążąca, która może latać przez 40 minut i przenosić głowicę bojową wystarczająco dużą, by przebić pancerz czołgu.

Eksperci twierdzą, że mogły zostać wykorzystane w głośnych atakach na rosyjską bazę wojskową w zachodniej części Krymu, na bazę lotniczą w pobliżu Sewastopola i na statki w porcie Sewastopol. Jednak, zdaniem niektórych obserwatorów, mogły to być również małe drony własnej ukraińskiej produkcji. Ukraina otrzymuje również ostatnio drony Phoenix Ghost. To również amunicja latająca. Pisze się też o dronach obserwacyjnych ScanEagle oraz tureckich Anki. Była nawet mowa o zakupie przez Ukrainę czterech amerykańskich dużych dronów MQ-1C Gray Eagle uzbrojonych w pociski Hellfire, ale w USA sprzeciwiono się przekazaniu tych zaawansowanych maszyn Ukrainie z obawy, że mogłyby wpaść w ręce rosyjskie. Norwegia i Wielka Brytania przekazują Ukraińcom mikrodrony Black Hornet, które są na tyle małe, że mieszczą się w dłoni żołnierza.

To lista niepełna, gdyż Ukraińcy korzystają też z wielu typów komercyjnych dronów cywilnych. Były wykorzystywane przez siły regularne, grupy paramilitarne i cywilów, a niektóre nawet zostały zmodyfikowane w ten sposób, by przenosić granaty ręczne. Początkowo wykazywały się sporą skutecznością, ale stopniowo ucząca sobie z nimi radzić rosyjska obrona przeciwlotnicza i systemy zagłuszania spowodowały, że traciły na znaczeniu. Podobnie jak Bayraktary. W pierwszych tygodniach wojny używane przez Ukraińców tureckie drony były powszechnie chwalone. Niszczyły wartościowe cele, np.  składy amunicji. Odegrały też ważną rolę w zatopieniu okrętu "Moskwa". Bayraktar jednak to duży i wolno poruszający się obiekt, a Rosja opracowała w końcu skuteczne metody unieszkodliwiana go za pomocą swoich systemów obrony powietrznej. Bayraktar TB2 kosztuje około 2 mln dolarów, a jak zaznaczamy w wielu miejscach, jeśli chodzi o wojnę dronów, to rachunek kosztów i zysków ma kluczowe znaczenie.

Obie strony, ale szczególnie Ukraina, wykorzystują na dużą skalę także małe, relatywnie tanie komercyjne modele, takie jak DJI Mavic 3, który kosztuje ok. 10 tys. złotych. Takie komercyjne urządzenia mogą być wyposażone w małe bomby, są jednak wykorzystywane głównie do zadań rozpoznawczych, np. wykrywania oddziałów wroga i kierowania atakami. Chiński producent DJI, największy producent dronów na świecie, nie dostarcza oficjalnie dronów ani Ukrainie, ani Rosji. Oczywiście to nie powstrzymuje wolontariuszy prowadzących zbiórki na masowe zakupy dronów.

Komercyjne drony oczywiście nie są tak dobrze przystosowane do operacji na polu bitwy jak wyspecjalizowane wojskowe. Zasięg lotu DJI Mavic wynosi tylko 30 km i może on latać tylko przez maksymalnie nieco ponad 40 minut. Rosyjskie oddziały używają urządzeń zagłuszania elektronicznego, mają na wyposażeniu m.in. karabin Stupor, który wysyła impulsy elektromagnetyczne, uniemożliwiając dronom nawigację za pomocą GPS. Rosjanie korzystają również z systemów takich jak Aeroscope do wykrywania i przerywania komunikacji między komercyjnymi dronami i ich operatorami.

Małe dostępne na rynku drony są polem wielu innowacji, z których znani są głównie Ukraińcy. Podczas ich ofensywy w rejonie Chersonia jednostka sił specjalnych przetworzyła puszki po coli na prowizoryczne bomby, napełniając je środkami wybuchowymi. Miały być zrzucane z małych dronów na zaminowane pola, będąc tanim i szybkim sposobem na oczyszczenie drogi dla wojska. Dość często spotyka się na ukraińskim froncie zastosowanie Maviców do swoistej wojny psychologicznej. Ochotniczy batalion Chartia zrzuca np. małe, cylindryczne ładunki wybuchowe na rosyjskie pozycje. Nie są one w stanie np. uszkodzić czołgu, ale mogą sprawić, że wróg wpadnie w paranoję, obawiając się większego ataku w każdej chwili. "Możemy sprawić, że ich życie będzie nieustannym koszmarem", chwalił się w wypowiedzi dla amerykańskich mediów Oleksandr Dubinskij, pilot drona z oddziału.

W bojowych zastosowaniach wykorzystuje się też w tej wojnie komercyjne drony EVO II, produkowane przez firmę Autel Robotics, która podobnie jak DJI ma siedzibę w Shenzhen w Chinach. Organizacja charytatywna prowadzona przez Serhija Prytulę, gwiazdę ukraińskiej telewizji, skupuje także inne komercyjne typy dronów z całego świata, np.  niemieckie Vector UAV czy cypryjskie drony Poseidon, dla ukraińskiego wojska. Ukraiński państwowy crowd-funder, United24, prowadzi akcję "Armia Dronów". Celem, mówił cytowany już Fiedorow, jest pozyskanie przez Ukrainę floty 10 tysięcy dronów, które latałyby wzdłuż całej długiej linii frontu, transmitując walki bez przerwy, na bieżąco.

Ukraińska tajemnicza broń z radzieckimi korzeniami

Zarówno dla Rosji, jak i dla Ukrainy, drony sprawdziły się jako skuteczny środek służący do lokalizowania celów wroga i kierowania w ich stronę ognia artyleryjskiego. Skracają czas potrzebny do skierowania artylerii w porównaniu z innymi metodami rozpoznania z ok. pół godziny do kilku minut. To duży zysk na czasie. W przeszłości do poszukiwania pozycji wroga służyły np. jednostki sił specjalnych, co oznaczało ryzyko utraty wartościowych żołnierzy. Strata drona jest, w porównaniu z tym, uszczerbkiem znikomym.

By widzieć ruchy wroga, ukraińska armia wiosną ubiegłego roku stworzyła jednostkę zespołów dronów zwiadowczych o nazwie "Oczy". Czteroosobowe zespoły operują, rozsiane po froncie wschodnim, korzystając z UAV codziennie, gdy pogoda jest bezdeszczowa. Przemieszczając się zwykle nieopancerzonym samochodem, zespół "Oczy" wybiera lokalizacje w pobliżu linii frontu, podłącza zapasowe baterie dronów do generatora i uruchamia połączenie internetowe Starlink, dzięki czemu wszystko, co widzą, może być przesyłane do pobliskich brygad artylerii i baterii HIMARS. Wykorzystują zwykle czterokilogramowe quadcoptery Matrice 300 współpracujące z systemem naziemnym, monitorami, stanowiskami monitoringu i dowodzenia. Cały pojedynczy zestaw systemu kosztuje ok. 40 tys. dolarów. Zazwyczaj zespoły "Oczy" są w stałym kontakcie z jednostką artyleryjską. Podają współrzędne rosyjskiego sprzętu lub baz, a także monitorują przeprowadzane przez kolegów-artylerzystów uderzenia. Przed kontrofensywą w Charkowie rozkaz brzmiał: obserwować i zapisywać cele. Żołnierze biorący udział w błyskawicznej ofensywie na północnym wschodzie mówili, że nigdy nie widzieli tak szczegółowego rozpoznania z powietrza.

Po stronie rosyjskiej pojawiły się sygnały o niedoborze dronów, zwłaszcza Orłanów-10. We wrześniu, po wyparciu sił Rosji z Charkowa, Aleksander Chodakowski, dowódca rosyjskiego batalionu Wostok, ubolewał nad niedoborem. "Mam mniej ludzi, niżbym chciał, ale to nie jest główna trudność. Przez wiele godzin nie mogę znaleźć pozycji, z których atakuje wróg", napisał Chodakowski na Telegramie. "Nie mogę, bo nie ma środków rozpoznania artyleryjskiego".

Płk Jurii Sołowiej, który kieruje obroną powietrzną dla sił lądowych Ukrainy, informował, że jego jednostka zniszczyła ponad 580 Orlanów-10 od czasu rozpoczęcia inwazji Rosji (7). Jak dodał, Rosjanie zaczynają używać zamiast nich innych dronów, co oznaczałoby, że skończyły im się Orłany. Alternatywy są dla Rosjan trudne do znalezienia. Rosyjskie systemy wojskowe, zwłaszcza drony, są silnie uzależnione od dostaw mikroelektronicznych komponentów produkowanych w Stanach Zjednoczonych, Europie i Azji. Moskwa ma teraz trudności z ich pozyskaniem z powodu sankcji. Ministerstwo Obrony Rosji przyznało się do tego niedoboru. "Ministerstwo opracowało wymagania taktyczne i techniczne dla bezzałogowych statków powietrznych", mówił płk Igor Isczuk we wrześniu panelowi rządowemu Rosji. "Większość producentów, niestety, nie jest w stanie ich spełnić".

7. Rosyjski dron Orłan-10 (Автор: Mil.ru, CC BY 4.0, wikimedia.org)

Tymczasem Ukraina nie tylko nie ma tych ograniczeń, bo drzwi do zachodnich produktów stoją przed nią otworem, ale sama także produkuje drony, np. maszyny Punisher, preferowane przez ukraińskie siły specjalne, jak również szybowce zwiadowcze. Do końca roku produkowanych na Ukrainie ma być dwa tysiące dronów bojowych miesięcznie - o takim celu mówił cytowany już Fiedorow.

I tu dochodzimy do najciekawszego ukraińskiego produktu, który pojawił się w ostatnich miesiącach. Tajemnicza broń trafiła na początku grudnia 2022 r. w jedno z największych i najważniejszych lotnisk wojskowych Rosji, które jest znane jako Engels. Stacjonowały tam strategiczne bombowce Tupolew Tu-160 i Tu-95. Położone około 650 km od najbardziej na wschód wysuniętej części obwodu charkowskiego kontrolowanego przez Kijów, lotnisko Engels było postrzegane jako bezpieczna kryjówka, do której Ukraina nie mogła dotrzeć. Kijów nie przyznał się do odpowiedzialności. Moskwa, obwiniając Kijów, twierdziła, że zostały one przeprowadzone przez "drony odrzutowe produkcji radzieckiej", które zostały zestrzelone przed osiągnięciem celu. Tkwiła w tym wskazówka, która może prowadzić do wyjaśnienia tajemnicy. ZSRR opracował tylko jeden typ drona. Był to rozpoznawczy Tu-141 (8) o kryptonimie "Striż", został upubliczniony w 1979 roku, gdy ZSRR dokonał inwazji na Afganistan.

8. Tu-141 (Аўтар: Bernhard Gröhl - Уласная праца, CC BY 2.5, wikimedia.org)

Bolid długi na prawie 15 metrów ma zamontowane z tyłu skrzydło typu delta o rozpiętości mniejszej niż cztery metry i waży około sześciu ton. Osiąga około 1100 km na godzinę z zasięgiem około tysiąca kilometrów na pułapie do sześciu kilometrów, ale może też poruszać się na wysokości zaledwie 50 metrów nad ziemią, znacznie komplikując zadanie obrony przeciwlotniczej. Co najważniejsze, Striż był produkowany w Charkowie, a wznowienie jego produkcji nie wydaje się bardzo trudne. Nowa broń może dosięgnąć większość zachodniej Rosji, w tym Moskwę, region dolnej Wołgi, a także zaanektowany Krym, gdzie stacjonuje rosyjska Flota Czarnomorska.

Ukraińcy okazują się też mistrzami improwizowanych konstrukcji: dron, który wynurzył się morza na krymskim wybrzeżu we wrześniu, podobny do tych, które później zostały użyte do ataku w Sewastopolu, okazał się wyposażony w  silnik kanadyjskiego odrzutowca i detonator z czasów sowieckich.

Nie są oczywiście zdani jedynie na stare radzieckie konstrukcje i montowanie z różnych komponentów. W październiku Ukroboronprom, ukraińskie państwowe konsorcjum zbrojeniowe, powiedziało, że opracowuje ciężkiego drona, który mógłby przenosić prawie 75 kilogramów materiałów wybuchowych. Żadne dalsze szczegóły nie są dostępne. Ukraina współpracuje ponadto z USA i z Polską w celu rozwoju techniki dronów w dłuższej perspektywie. W lipcu 2022 r. odbył się u nas Warsaw Drone Summit, gdzie specjaliści z wielu krajów, poza Polakami, także z USA i Ukrainy pracowali nad wizją "Doliny Dronów" (ang. "Drone Valley"). Każdy z tych krajów ma coś ciekawego do wniesienia. Ukraińcy oprócz wiedzy technicznej także ogrom bojowych doświadczeń z wojny.

Ukraina poligonem?

Ponad dwie dekady temu wojna dronów kojarzyła się niemal wyłącznie z amerykańskim Predatorem latającym samotnie nad pustyniami Bliskiego Wschodu i Afganistanu, gdzie lokalizował i niekiedy sam uderzał w cele. Technologia dronów i ich wykorzystanie rozprzestrzeniły się, zróżnicowały, stając się ważną domeną konfliktów zbrojnych na  całym świecie. Od Górskiego Karabachu, przez Libię, Irak, Syrię, Jemen, Nigerię i inne kraje, UAV (często stosowany angielsko-języczny skrótowiec na latające drony, od "Unmanned Air Vehicle") są wykorzystywane na konwencjonalnych i niekonwencjonalnych polach bitew przez armie państw, grupy rebelianckie, terrorystyczne i przestępcze oraz osoby prywatne. Małe drony stały się symbolem wojny asymetrycznej. Dron za 3 tys. dolarów może zrzucić ładunek na czołg za 5 milionów dolarów, niszcząc maszynę i załogę, bez dużego ryzyka dla atakujących.

Zmienił się charakter operacji z użyciem dronów. Najbardziej znaczącym przykładem była wojna pomiędzy Armenią i Azerbejdżanem w 2020 roku o sporny region Górskiego Karabachu. Konflikt był krótki, a drony, jak się okazało, miały w nim kluczowe znaczenie, dowodząc, iż systemy bezzałogowe można włączyć do zaawansowanych operacji w ramach połączonych systemów uzbrojenia.

Producent Shahedów, Iran, należy do krajów, które najintensywniej pracują nad wdrożeniem dronów do walki w  zróżnicowanych środowiskach i zadaniach. Dostarczył m.in. drony libańskiemu Hezbollahowi. Rebelianci Houthi w Jemenie od 2015 roku również otrzymują irańskie drony. Powstały tam, podobnie jak wcześniej w Libanie i w Syrii, lokalne montownie i wariant Shaheda znany jako Waid. W lipcu 2022 roku tankowiec "Mercer Street" należący do  izraelskiego armatora, został uderzony przez drony Waid w  pobliżu omańskiego portu Duqm. W Iraku szyickie milicje mają na wyposażeniu Shaheda-136, znanego w Iraku jako Murad-6. W 2019 roku wystrzelony z Iraku taki dron uderzył w  rurociąg naftowy Aramco w  środkowej Arabii Saudyjskiej. W podobnym ataku irańskim dronem ucierpiały też później rafinerie Abqaiq i Khurais. Inne typy irańskich dronów zostały również dostarczone Hamasowi w Strefie Gazy, gdzie zostały użyte przeciwko Izraelowi.

W Jemenie irańskich dronów wystrzeliwano maksymalnie kilkadziesiąt w miesiącu. Natomiast na Ukrainie wskaźnik ten wynosił jesienią 2022 r. nawet około dwustu. Czyli rozgrywający się za naszą granicą konflikt to świetne ćwiczenia sprzętu, który w ulepszonej formie i taktyce stosowania może trafić do partnerów Iranu na Bliskim Wschodzie. Z zasięgiem zwiększonym nawet do 2,5 tys. km Shahedy mogą uderzyć w każdy cel na Bliskim Wschodzie po wystrzeleniu z Iranu. Ponadto w zasięgu znajdzie się południowa Europa, wschodnia Afryka, Kaukaz, Pakistan, część Indii i morskie punkty kontrolne w Hormuzie, Bab el-Mandeb, Suezie i Bosforze.

Przykład Shahedów i podobnych dronów prawdopodobnie pobudzi rozwój technik obrony powietrznej w kierunku rozwoju z jednej strony czulszych, z drugiej - tańszych urządzeń. Nieuniknione znów wydają się zastosowania oparte na  uczeniu maszynowym. Konieczne będzie obniżenie jednostkowego kosztu przechwytywania zagrożeń. Jak pisaliśmy, Ukraina musiała sięgnąć po systemy dział przeciwlotniczych, przy czym w sytuacji ograniczonego dostępu do nowoczesnych systemów zachodnich przeprosiła się ze starszymi, wycofanymi systemami, takimi jak radarowo naprowadzane ZSU-23-4 Sziłka.

Obronę mogą zapewnić również "drony przeciwdronowe", do których należą systemy Switchblade (9). W dalszej perspektywie potrzebna będzie broń energetyczna krótkiego zasięgu wykorzystująca lasery wysokoenergetyczne i  urządzenia mikrofalowe o dużej mocy zwłaszcza tam, gdzie występują cele o dużej wartości i gdzie roje wrogich dronów mogłyby zostać rozrzedzone. Zmuszając atakującego do nieustannego doskonalenia swoich dronów, aby były szybsze, bardziej zwrotne, inteligentniejsze i bardziej niszczycielskie, dąży się do podniesienia jednostkowego kosztu ataku, co niweluje atuty korzystania z dronów i poprawia relacje kosztów ataku vs. obrony przeciwlotniczej.

9. Żołnierz w momencie wystrzelenia drona Switchblade 300
(Авторство: U.S. Marine Corps/Cpl. Jennessa Davey. www.dvidshub.net, wikimedia.org)

Rubikon jeszcze nie przekroczony

Jest jeszcze jeden aspekt wojny dronów. Ich zastosowanie, z wyposażeniem obejmującym różnego rodzaju kamery i inne systemy wizji, poszerza środowisko informacyjne. Media społecznościowe, smartfony i  drony pomogły stworzyć wirtualny obraz konfliktu na Ukrainie. Ukraińskie wojsko, ukraińscy cywile i obserwatorzy z całego świata zbudowali rozległą obrazową narrację obejmującą codzienność konfliktu zbrojnego zarówno na froncie, jak też na zapleczu, dodając różnorodne konteksty i opowieści. To historie czasem pełne grozy, czasem okrucieństwa, a innym razem - bezprzykładnego bohaterstwa.

Mimo wszystko wciąż jeszcze wielu ekspertów i analityków sceptycznie podchodzi do roli i znaczenia dronów w konflikcie, w którym walczą duże i silnie uzbrojone armie. Przypominają, że zaawansowane wojsko dysponuje całkiem skutecznymi systemami obrony powietrznej, środkami walki elektronicznej oraz specjalistycznymi systemami antydronowymi, które szybko niwelują zagrożenie.

W przekonaniu, że sława i przekonanie o mocy dronów jest nieco przesadzone, coś jest. Podczas konfliktu w Górskim Karabachu azerbejdżańskie TB-2 rzekomo zniszczyły 120 czołgów, 53 opancerzonych wozów bojowych, 143  holowanych działek artyleryjskich i wiele innych celów. O tym, że statystyki mogą być nieco na wyrost, świadczyć mogą ich wyniki na  Ukrainie. Tu bilans działań Bayraktarów, pomimo szumu je otaczającego i sławy, nie był tak imponujący. Potwierdzono zniszczenie przez nie sześciu opancerzonych rosyjskich wozów bojowych, pięciu holowanych zestawów artyleryjskich. Nie zniszczyły żadnego czołgu, choć niektórym może się wydawać, że tak było. Z drugiej strony jednak na Ukrainie zadanie niszczenia czołgów powierzono Javelinom i innym naziemnym przenośnym systemom przeciwpancernym, co ma większy sens niż atakowanie dronami.

Do tej pory nic nie wiadomo, aby któraś ze stron wojny na Ukrainie wykorzystała drony w trybie autonomicznym. Zatem choć wojna ta pod wieloma względami, także jeśli chodzi o skalę zaangażowania dronów, jest przełomowa, to ten Rubikon nie został jeszcze przekroczony. Wszystko jednak przed nami. 

Drony używane przez Rosję:
• SHAHED 131 i 136
• ORŁAN-10
• ORION
• ZALA KUB-BLA
• KVAZIMACHTA
• ELERON-3SV
• IRKUT-10
• GRANAT-1
• TACHION
• KORSAR
• MAVIC 3

Drony używane przez Ukrainę:
• BAYRAKTAR TB2
• SWITCHBLADE 300 i 600
• PHOENIX GHOST
• TU-141
• AEROROZVIDKA R18
• SCANEAGLE
• FLY EYE
• A1-CM FURIA
• TAI ANKA
• BLACK HORNET
• LELEKA-100
• MATRICE 300 RTK
• MAVIC 3
• EVO II

Mirosław Usidus