Web 3.0 ponownie, ale znów inaczej. Łańcuchy, które mają nas wyzwolić
Nowy sens tego pojęcia proponuje założyciel infrastruktury łańcuchów blokowych Polkadot i współtwórca kryptowaluty Ethereum, Gavin Wood. Jak łatwo się domyślić po tym, kim jest proponent, w nowej odsłonie Web 3.0 tym razem ma mieć coś wspólnego z blockchainem i kryptowalutami. Sam Wood określa nową sieć jako bardziej otwartą i bezpieczną. Web 3.0 miałby być rządzony nie w sposób scentralizowany, przez garstkę autorytetów i jak ma to w coraz większym stopniu w praktyce miejsce - przez monopolistów Big Tech, ale raczej przez demokratyczną i samorządną społeczność internetową.
"Obecny internet coraz silniej sprowadza się do danych, które użytkownicy generują", mówi Wood w podcaście pt. "Third Web" nagranym w 2019 roku. Jak uważa, dziś startupy z Doliny Krzemowej są finansowane na podstawie ich umiejętności skutecznego zbierania danych. Na niektórych platformach prawie każde działanie podejmowane przez użytkownika jest rejestrowane. "Może to służyć tylko ukierunkowanym reklamom, ale dane mogą być też użyte do innych rzeczy", przestrzega Wood.
"Do przewidywania poglądów i zachowań ludzi, w tym także wyników wyborów". Ostatecznie prowadzi to do pełnej kontroli w totalitarnym stylu, wnioskuje Wood.
W zamian proponuje otwarty, pozbawiony inwigilacji, wolny i demokratyczny internet, w którym decydują użytkownicy sieci, a nie wielkie korporacje.
Koronnym projektem wspieranym przez Web3 Foundation Wooda jest Polkadot (2), organizacja nonprofit z siedzibą w Szwajcarii. Polkadot jest protokołem zdecentralizowanym, opartym na technice łańcuchów blokowych (3), który pozwala na połączenie blockchain z innymi rozwiązaniami w celu wymiany informacji i transakcji w całkowicie bezpieczny sposób. Łączy łańcuchy blokowe, zarówno publiczne, jak i prywatne oraz inne technologie. Zaprojektowano go w czterech poziomach: główny łańcuch blokowy, zwany Relay Chain (łańcuch przekaźnikowy), który łączy różne łańcuchy blokowe i ułatwia wymianę między nimi, parachains (proste łańcuchy blokowe), które składają się na sieć Polkadot, parathreads lub parachains typu pay-per-use i w końcu "mosty", czyli łączniki niezależnych łańcuchów blokowych.
Sieć Polkadot ma poprawiać interoperacyjność, zwiększać skalowalność i bezpieczeństwo hostowanych łańcuchów blokowych. W ciągu niespełna roku Polkadot uruchomiła ponad 350 aplikacji.
Głównym łańcuchem blokowym Polkadot jest łańcuch przekaźnikowy. Łączy on różne parachains i ułatwia wymianę danych, aktywów i transakcje. Proste łańcuchy parachain biegną równolegle do głównego łańcucha blokowego Polkadot lub do łańcucha przekaźnikowego. Mogą być bardzo różne od siebie, w strukturze, systemie rządzenia, tokenów, itp. Parachains pozwalają również na równoległe transakcje i sprawiają, że Polkadot jest systemem skalowalnym i bezpiecznym.
Zdaniem Wooda, ten system można przenieść na sieć rozumianą bardziej ogólnie niż tylko zarządzanie kryptowalutami. Powstaje internet, w którym to użytkownicy indywidualnie i zbiorowo mają pełną kontrolę nad wszystkim, co dzieje się w systemie.
Od prostego odczytu stron do "tokenomiki"
Web 1.0 był pierwszą implementacją sieci. Jak się przyjmuje, trwał od 1989 do 2005 roku. Można tę wersję zdefiniować jako sieć połączeń informacyjnych. Według twórcy World Wide Web, Tima Bernersa-Lee, była to wówczas sieć "tylko do odczytu".
Zapewniała ona bardzo niewielką interakcję, gdzie można było wspólnie wymieniać informacje, ale nie było prawdziwej możliwości interakcji ze stroną WWW. W przestrzeni informacyjnej obiekty zainteresowania określano jako zasoby identyfikowane przez Uniform Resource Identifiers (URI; URIs). Wszystko było statyczne. Można było poczytać i nic więcej. Był to model biblioteki.
Druga generacja internetu, znana jako Web 2.0, została po raz pierwszy zdefiniowana przez Dale’a Dougherty’ego w 2004 roku jako sieć typu read-write. Strony w technologii Web 2.0 pozwalały na gromadzenie i zarządzanie globalnymi grupami o wspólnych zainteresowaniach, a medium oferowało społeczną interakcję.
Web 2.0 to rewolucja biznesowa w branży komputerowej spowodowana przejściem do internetu jako platformy. W tej fazie użytkownicy zaczęli tworzyć treści na platformach takich jak YouTube, Facebook czy Twitter. Ta odsłona internetu miała charakter społecznosciowy i nastawiony na współpracę, ale to zwykle miało swoją cenę. Wadą tego partycypacyjnego internetu, która została uświadomiona z pewnym opóźnieniem, było to, że tworząc treści, użytkownicy udostępniali również informacje i dane osobowe firmom kontrolującym te platformy.
W tym samym czasie, gdy kształtował się Web 2.0, zaczęły się prognozy dotyczące Web 3.0. Kilkanaście lat temu powszechne było przekonanie, że będzie to tzw. sieć semantyczna. Opisy publikowane w około 2008 roku sugerowały nadejście oprogramowania intuicyjnego i inteligentnego, które wyszukiwałoby informacje dostosowane do nas znacznie lepiej, niż to wynikało ze znanych już wtedy mechanizmów personalizacyjnych.
Web 3.0 miał być trzecią generacją usług internetowych, stron i aplikacji, która koncentrowałaby się na wykorzystaniu maszynowego uczenia i rozumienia danych. Ostatecznym celem Web 3.0, według wyobrażeń z drugiej połowy pierwszej dekady XXI wieku, miało być stworzenie bardziej inteligentnych, połączonych i otwartych stron internetowych. Po latach wydaje się, że cele te zostały i są realizowane, choć termin "semantic web" wyszedł z powszechnego użycia.
Dzisiejsze definiowanie trzeciej wersji internetu, opierającego się na zdecentralizowanych sieciach kryptowalutowych Bitcoin czy Ethereum, niekoniecznie jest sprzeczne z dawnymi przewidywaniami internetu semantycznego, ale kładzie nacisk na co innego, na prywatność, bezpieczeństwo i demokratyzm.
Za kluczową innowację ostatniej dekady uznaje się stworzenie platform, których nie kontroluje żaden pojedynczy podmiot, a mimo to każdy może im zaufać. Dzieje się tak dlatego, że każdy użytkownik i operator tych sieci musi przestrzegać tego samego zestawu twardo zakodowanych zasad, znanych jako protokoły konsensusu. Drugą innowacją jest to, że sieci te pozwalają na transfer wartości lub pieniędzy pomiędzy kontami. Te dwie rzeczy - decentralizacja i internetowe pieniądze - są kluczem do współczesnego rozumienia Web 3.0.
Twórcy sieci kryptowalutowych, może nie wszyscy, ale na pewno takie postacie jak Gavin Wood, mieli świadomość, do czego zmierza ich praca. Jedna z najpopularniejszych bibliotek programistycznych używanych do pisania kodu Ethereum nosi nazwę web3.js.
Poza koncentracją na ochronie danych ważny w nowym nurcie Web 3.0 jest aspekt finansowy, ekonomika nowego internetu. Pieniądze w nowej sieci, zamiast polegać na tradycyjnych platformach finansowych, które są powiązane z rządami i ograniczone granicami, są kontrolowane przez posiadaczy, w sposób dowolny, globalny, niekontrolowany. Oznacza to również, że tokeny i kryptowaluty mogą być wykorzystywane do projektowania zupełnie nowych modeli biznesowych i gospodarek internetowych.
Coraz częściej obszar ten nazywa się tokenomiką. Wczesnym i jeszcze stosunkowo skromnym przykładem jest sieć reklamy w zdecentralizowanej sieci, która nie musi polegać na sprzedaży danych użytkowników reklamodawcom, ale polega na wynagradzaniu użytkowników tokenem za oglądanie reklam. Tego typu aplikacja Web 3.0 jest rozwijana w środowisku przeglądarki Brave i ekosystemie finansowym Basic Attention Token (BAT).
Aby wizja Web 3.0 stała się rzeczywistością aplikacji tego rodzaju i wszelkich innych wywodzących się z tego środowiska, musi ich używać znacznie więcej ludzi. Aby tak się stało, aplikacje te muszą być znacznie bardziej czytelne, zrozumiałe dla osób, które nie wywodzą się z programistycznych kręgów. W tej chwili nie można powiedzieć, aby tokenomika była jasna w rozumieniu masowym.
Chętnie cytowany "ojciec WWW", Tim Berners-Lee, zauważył kiedyś, że Web 3.0 jest w pewnym sensie powrotem do Web 1.0. Dlatego, że nie jest w nim potrzebne żadne pozwolenie od "centralnego organu", by cokolwiek publikować, zamieszczać, cokolwiek robić, nie ma węzła kontroli, nie ma pojedynczego punktu nadzorowania i… nie ma wyłącznika.
Z tym nowym demokratycznym, wolnym, nienadzorowanym Web 3.0 jest tylko jeden problem. Na razie korzystają z niego i chcą go użytkować tylko ograniczone kręgi. Większości użytkowników zdaje się wystarczać wygodny i łatwy w użyciu Web 2.0 w swojej doprowadzonej obecnie do wysokiego poziomu doskonałości technicznej formie.
Mirosław Usidus