Świat planszówek - 7 cudów świata antycznego

Świat planszówek - 7 cudów świata antycznego
Tym razem w naszych redakcyjnych testach prezentujemy grę zarówno dla początkujących, jak i wytrawnych, doświadczonych uczestników. "7 cudów świata” to planszówka doceniona na świecie, która zdobyła już wiele nagród. Należy do gier typu: od razu ją pokochasz - albo nie przebrniesz przez obszerną instrukcję, szybko znienawidzisz i więcej do niej nie wrócisz.

O co w niej chodzi? Ta strategiczna gra przeznaczona jest dla 2-7 uczestników - moim zdaniem najlepiej, jeśli jest ich minimum trzech. Na początku każdy losuje tekturkę miasta z cudem świata, który powinien zbudować. Możemy więc stać się wykonawcą zarówno piramidy Cheopsa, jak i świątyni Artemidy czy Kolosa Rodyjskiego.

Każda plansza prezentująca cud świata ma dwie strony - A i B. Gracze na początku mogą zagłosować, którą wybierają. Wydaje mi się, że strona B jest trochę bardziej zaawansowana, a co za tym idzie, ciekawsza.

Gra zbudowana jest z trzech okresów, czyli er, w trakcie których m.in. rozbudowujemy cud na naszej planszy, wznosząc kolejne budynki i kolejne jego poziomy. Wzniesienie wylosowanej na początku budowli stanowi jedną z opcji, ale nie jest obowiązkowe. W zasadzie to tylko jedno z działań, na które możemy się zdecydować, gdy nie mamy na ręce żadnych ciekawych kart do zagrania, albo chcemy wykorzystać tę, która nie powinna dostać się w ręce sąsiada.

Interakcja między uczestnikami polega na rotacyjnej wymianie kart do rozgrywki w poszczególnych erach. Wybieramy je w zależności od liczby graczy - na dole kart mamy stosowne oznaczenie np. "+3" czy "+4". W każdej rundzie rozdajemy karty z danej ery, po czym każdy z graczy musi wybrać jedną, a resztę przekazać sąsiadowi.

Wybraną kartę można wykorzystać na dwa sposoby: umieścić ją na swojej planszy - pomnażając np. własne zasoby, budując dodatkowe budynki, rozbudowując cud czy zdobywając kolejne punkty zwycięstwa, albo pozbyć się jej, otrzymując w zamian monety. Moja strategia polegała na zbieraniu na początku surowców i dóbr, które później wykorzystywałem w rozgrywce.

Wybór pierwszej karty z siedmiu, jakie dostajemy na początku, wydaje się łatwy. Punkty zdobywamy m.in. za zwycięstwa militarne (karty czerwone), monety, rozbudowanie cudu, dodatkowe budynki (karty niebieskie, zielone i żółte) czy gildie (karty purpurowe). Możemy też wchodzić w kooperację z pozostałymi graczami, pozyskując od nich w czasie rozgrywki brakujące surowce (koszt bez rabatu to dwie monety), porównując nasze możliwości militarne pod koniec każdej ery, czy też zbierając dodatkowe punkty, przysługujące nam za budowle wzniesione przez innych uczestników. Do kolejnej ery przechodzimy, gdy wszystkie karty z poprzedniej zostaną spożytkowane. Grę wygrywa ta osoba, która po trzeciej erze zdobędzie najwięcej punktów.

Jeśli mogę Wam coś doradzić, to uważnie obserwować poczynania sąsiadów i na bieżąco reagować na ich posunięcia. Jeżeli nie wykażemy się należytą ostrożnością, pomożemy przeciwnikowi w odniesieniu zwycięstwa.

Długo mógłbym opisywać możliwości, jakie otwiera przed nami prezentowana planszówka, ale myślę, że najlepiej będzie, jeśli sami ją przetestujecie. "7 cudów świata" to świetny pomysł na wieczór ze znajomymi czy na rodzinne rozgrywki. Podejrzewam, że szybko stanie się moją ulubioną grą planszową.

Polecam.

Przeczytaj także
Magazyn