Fantastyczne samoloty jak z obrazka!

Fantastyczne samoloty jak z obrazka!
Czy model samolotu może być dziełem sztuki? Oczywiście! Przecież technika łączy naukę ze sztuką! Sztuką - opartą na wiedzy naukowej oraz doskonałej technice - jest też sprawić, by samolot w ogóle latał. Niemniej, rzadko się zdarza, by model był już z założenia przeznaczony do eksponowania w galerii sztuki. Wrocławskim modelarzom udało się jednak niedawno dokonać takiej właśnie sztuki! Doświadczenia uzyskane przy tym projekcie są na tyle interesujące, że z pewnością przydadzą się również przy budowie podobnych technologicznie modeli z pionierskiego okresu lotnictwa. Będą one mogły zdobić tak młodzieżowy pokój, jak i pracownię modelarską, a nawet gabinet ambitnego szefa jakiejś pionierskiej w swojej dziedzinie firmy!

Czasy, kiedy rodziło się lotnictwo, mają w sobie wiele z romantyzmu. Inspirują i fascynują - nie tylko historyków, techników i amatorów awiacji. O tamtym okresie kręcone są również filmy i malowane obrazy.

Niby nic, a tak to się zaczęło…

Przyznaję, że dość niespodziewane pytanie o możliwość wykonania modeli na podstawie prac malarskich - zadane mi przez panią kurator wystaw w znanej we Wrocławiu galerii - bardzo mnie zaintrygowało… Rzecz dotyczyła przeniesienia w realną rzeczywistość fantastycznych samolotów zaklętych w obrazach Rocha Urbaniaka - malarza, podróżnika i ilustratora młodego pokolenia z Krakowa. Jako że lubię takie wyzwania, wybraliśmy dość szybko dwa spośród wielu magicznych aeroplanów i wkrótce potem rozpoczęliśmy pracę nad tym modelarsko-artystycznym projektem.

1. Pionierskie lata awiacji inspirują niezmiennie - również za sprawą jednego z ulubionych filmów autora, z 1965 r.
2. Dawne czasy inspirują również współczesnych twórców - w tym przypadku krakowskiego malarza i podróżnika, Rocha Urbaniaka ("Szkoła latania II").

Pionierskie inspiracje

Szybki przegląd historycznej dokumentacji potwierdził moje przypuszczenia, że za wzór przy tworzeniu wybranych dzieł posłużyły wspomnianemu artyście doskonale znane z historii awiacji (popularne, bo jak na owe czasy doskonale latające) konstrukcje Francuza Henriego Farmana (1874-1958) - szczególnie projekty "II" i "III" ( 3), oraz ultralekka "Demoiselle" (franc. panienka, szlachcianka) (4), czyli dzieło urodzonego w Brazylii, ale pracującego w Paryżu Alberta Santos-Dumonta (1873-1932).

3. Francuz Henri Farman stworzył serię najbardziej znanych samolotów tamtych czasów.
4. Nie mniej popularna była ultralekka "panienka" Alberta Santos-Dumonta.

Warto w tym miejscu dodać, że oba wzory samolotów bardzo przyczyniły się także do rozwoju lotnictwa w Polsce (na nich uczyli się latać rodzimi pionierzy tej dziedziny w Warszawie - choć nie tylko). Oczywiście obraz Rocha Urbaniaka (2) przedstawiał jedynie wizję tych pionierskich konstrukcji - ale to akurat nam szczególnie nie szkodziło. Przeciwnie - tak jak i artyście, pozwoliło na pewne uproszczenia oraz ułatwienia w budowie w stosunku do typowo modelarskiej makiety. Podobne, niewiele mniejsze uproszczenia można także zastosować przy budowie bardziej makietowych modeli samolotów z tych niesamowitych czasów - o bardziej rzeczywistych proporcjach w stosunku do oryginałów.

Projekt "Skrzydła jak z obrazka"

Przy opracowywaniu rysunków wykonawczych priorytetem było jednak możliwie maksymalne podobieństwo do namalowanych "latawców". Mimo wszystko niekiedy trzeba było jakieś koło fizycznie połączyć z kadłubem… Bardziej po modelarsku zostały też potraktowane: symetria elementów, ich wzajemne ustawienie, kąty i rozstaw uproszczonych żeberek oraz słupków kratownicy.

Dla ułatwienia montażu i dla lepszej oceny założonej wielkości (rozpiętość skrzydeł: 1 m) przed zatwierdzeniem do realizacji plany zostały wydrukowane w docelowej wielkości, w punkcie poligraficznym. Oczywiście zupełnie wykonalne jest też przygotowanie rysunków montażowych na papierze pakowym za pomocą tradycyjnych metod - linijki i ołówka.

Zatem - tworzymy Sztukę!

Po zatwierdzeniu planów, do dzieła wzięła się nasza, sprawdzona nie w takich projektach, trzyosobowa, MODELmaniakowa ekipa. Głównymi montażystami modeli zostali jednak Krzysztof i Bartek - moi młodsi koledzy po modelarskim fachu (acz z niemałym już doświadczeniem!).

Za główny materiał konstrukcyjny posłużyła nam średniej twardości balsa (dostępna w każdym szanującym się sklepie modelarskim). Balsowe deski zostały łatwo i szybko pocięte za pomocą modelarskiej piły stolikowej na listwy o przekroju 6×6 mm (5).

5. Wszędzie tam, gdzie nie przeszkadzało to w montażu, wycięte z deski listwy balsowe 6×6 mm zostały oprofilowane do mniej więcej przekroju kołowego.
6. Malowanie wodorozcieńczalną, kasztanową lakierobejcą pozwoliło uzyskać efekt starej sosny, jednocześnie nie przeszkadzając w dalszym klejeniu konstrukcji.

Ponieważ z założenia modele miały wyglądać na leciwe, do uzyskania efektu postarzenia posłużyliśmy się wodorozpuszczalną (stąd i mniej wonną) lakierobejcą w kolorze kasztanowym (6). Jej dodatkową zaletą było to, że dało się ją malować przed klejeniem, a i ewentualne korekty po sklejeniu także wystarczająco pokrywały niezbyt wielkie klejowe zaplamienia. W przypadku tej bejcy zwykle wystarczała też jedna warstwa nałożona pędzlem (przy większych ilościach można się pokusić o malowanie zanurzeniowe lub natrysk owe).

7. Montaż kratownic najłatwiej przeprowadzić na planach w skali 1:1. Przyda się też zabezpieczenie przed niezamierzonym sklejeniem - wystarczy bezbarwna taśma samoprzylepna.
8. Kąty docinania słupków warto wyznaczyć za pomocą papierowych szablonów.

Klejem, który najlepiej sprawdził się w montażu konstrukcji, był gęsty, modelarski cyjano-akryl (zwykły super-glue też da sobie radę, mimo większego wsiąkania w porowate drewno). W zasadzie chyba nie było nawet specjalnej konieczności stosowania przyspieszacza (10)…

9. Docinanie jest o wiele łatwiejsze, kiedy ma się do dyspozycji modelarską piłę z cienką tarczą (i niewidoczne na zdjęciu okulary ochronne!).
10. Montaż za pomocą gęstego super-kleju jest już dziś chyba najszybszy i najwygodniejszy.

Zupełnie inny klej - i to zupełnie "nie po lotniczo-modelarsku" - wykorzystany został do przyklejenia poszycia (12). Papier japoński (taki ostatecznie został wybrany, z uwagi na wizualną lekkość modelu) z założenia nie miał być naprężany, bo lekka konstrukcja by tego nie wytrzymała. Zwykle w modelarskich zastosowaniach takie poszycie nakłada się najpierw na szkielet modelu, a następnie przesączą nitrocellonem. Lakier ten, zastosowany następnie na całej powierzchni poszycia, usztywnia je i napręża. Skoro jednak nie chcieliśmy naprężać japonki, trzeba było znaleźć inną metodę klejenia. Wybór padł na klej polimerowy (do kasetonów ze styropianu). Rozcieńczony bezbarwnym denaturatem, nałożony pędzlem i odparowany do stanu "wizualnie suchego" pozwolił nam na takie przyklejenie podobnej do fizeliny, najcieńszej dostępnej japonki (12 g/m2), by nie było owego klejenia widać. Oczywiście wymagało to pewnej wprawy - ale w jej uzyskaniu pomogła nam testowa ramka, wykonana z odpadowych beleczek, także pomalowanych bejcą.

11. Fantazja fantazją, ale geometria musi się w rzeczywistym modelu zgadzać!
12. Poszywanie skrzydeł i stateczników w sposób całkiem niemodelarski, ale dający bardzo dobry efekt - i to bez konieczności "inhalowania się" lakierem nitro. Szczegóły w tekście.
13. W przypadku uproszczonej "Demoiselle", czyli "Damyzlisem", wygodniej jest docinać i doklejać poziome poprzeczki kratownicy kadłuba na końcu - po "złapaniu" ogona.
14. Pokryciowa, lekka japonka, klejona z małym naddatkiem, docinana jest żyletką.
15. Również słupki międzyskrzydłowe muszą trzymać geometrię. To chyba najtrudniejsza część montażu uproszczonego "Farmana" - czyli w tym przypadku "Furmana".
16. Montaż skrzydeł obu modeli najlepiej przeprowadzić w pozycji "do góry kołami".

Koła do tych modeli (na wszelki wypadek) zostały wykonane ze sklejki "cytrusowej" (18). Obręcze/opony mają grubość 6 mm, osobno wycinane szprychy są zaś o połowę cieńsze. Ponieważ na obrazie koła mają kolor biały, zostały też pomalowane za pomocą pędzla farbą akrylową (dwukrotna warstwa wystarczy) (19). Jako że model w założeniu ma tylko wisieć i robić dobre wrażenie (a nie rzeczywiście latać), koła zamocowaliśmy do balsowych osi za pomocą szpilek - i to dopiero w ostatniej fazie, już po przewiezieniu na miejsce wystawy (17).

17. To już w zasadzie ukończone modele! Koła zostaną zamontowane po przewiezieniu na docelowe miejsce ich prezentacji.
18. Można je wykonać z balsy, ale na wszelki wypadek wybraliśmy lekką sklejkę - mimo wszystko dobrze będzie, jeśli modele będą mogły też swobodnie stać na własnych kołach…
19. Pomalowanie kół dwukrotnie pędzlem na biało farbą akrylową nie było ani aż tak długie, ani trudne.
20. Gotowe do startu - jak i oryginały - z trawy, tuż przed wystawą.

Modelarsko-malarskie samoloty w galerii sztuki

Wernisaż odbył się 22 września. Koniec wystawy zaplanowano na 22 października 2017 r. Nasze modele wzbudziły uznanie wielu odwiedzających galerię widzów - w tym i samego artysty, który przecież w swojej wyobraźni zobaczył je znacznie wcześniej.

Niesamowity efekt i fantastyczne cienie pochodzące z kształtów naszych dzieł zapewniało także odpowiednie, punktowe oświetlenie modeli. A w rzeczywistości miejsca ekspozycji efekt był jeszcze ciekawszy, niż udało się nam uchwycić na dołączonych do artykułu ilustracjach (21-23).

21. Przymiarki do ekspozycji wymagały nieco czasu i wytrwałości, bo koncepcji (jak to w takich razach bywa) należało sprawdzić wiele.
22. "Damazlisem" podczas wernisażu w galerii CK ZAMEK w Leśnicy we Wrocławiu fascynuje i budzi powszechne uznanie!
23. Nie inaczej jest z "Furmanem" - do tego te niesamowite cienie! (fot. 21-23: Bartłomiej Jakobsche)

Pozwoliło to w znacznym stopniu wyobrazić sobie tego rodzaju modele pionierskich konstrukcji w bardziej użytkowym zastosowaniu: jako element wystroju pokoju, biura bądź pracowni ambitnych młodych kreatorów przyszłości. I to niezależnie od ich wieku - bo przecież, jak przekonuje motto naszego miesięcznika, ciekawi świata są zawsze młodzi!

Paweł Dejnak

Zobacz także:

Kultowe polskie P.11
Fokker E.V - 001
BabyWalker MT-20.06