Policja z ludzką twarzą - zaawansowany system rozpoznawania twarzy
W ubiegłym roku tylko w jednej z prowincji, która uczestniczyła w pilotażowym uruchomieniu systemu Sky Net, zostało dzięki temu projektowi zatrzymanych ponad 2 tys. poszukiwanych przez służby osób. Pisząca o tym agencja Xinhua nie podała jednak, o którą prowincję chodzi.
Nazwa Sky Net kojarzy się z mroczną wizją buntu maszyn z popularnej serii filmowej "Terminator". Xinhua donosi, że dzięki wykorzystaniu technologii rozpoznawania ruchu twarzy system jest w stanie precyzyjnie i natychmiastowo identyfikować ludzi, nawet jeśli się przemieszczają, jak podczas jazdy ruchomymi schodami lub w trakcie prowadzenia samochodu, a także przy słabym oświetleniu.
Chińskiej policji nieustannie dostarczają danych systemy CCTV (skrót od Closed Circuit TeleVision), czyli kamery monitorujące ulice (2). Każdą osobę można tu zidentyfikować nieomal od razu, gdy tylko pojawia się na ulicy, powiedział agencji Xinhua Li Wei, ekspert ds. walki z terroryzmem w Chińskim Instytucie Stosunków Międzynarodowych. System uchodzi za wystarczająco szybki, by przeskanować całą ludność Chin w ciągu zaledwie jednej sekundy, a teoretycznie potrzebuje tylko dwóch sekund, aby zidentyfikować dowolnego człowieka na naszej planecie, i to z dokładnością do 99,8%. Tak przynajmniej zapewnia jego główny twórca, Yuan Peijiang.
W całych Chinach działa już ponad 170 mln kamer CCTV, zaś kolejnych 400 mln ma zostać zainstalowanych do roku 2020. Dysponując największym na świecie systemem monitoringu wizualnego, kraj ten inwestuje również w sztuczną inteligencję (AI). W przeprowadzonej w grudniu ubiegłego roku demonstracji umiejętności technologicznych chińscy urzędnicy zlokalizowali i zatrzymali reportera BBC Johna Sudwortha w zaledwie siedem minut po tym, jak jego wizerunek został "oznaczony". Nie było to oczywiście prawdziwe aresztowanie, lecz jedynie ćwiczenie pokazujące możliwości systemu.
Technologia rozpoznawania twarzy jest szeroko stosowana w chińskiej walce z terroryzmem i przestępczością, pomaga również w poszukiwaniu zaginionych dorosłych i uprowadzonych dzieci. W czerwcu ubiegłego roku systemowi udało się zbudować profil twarzy zaginionej dziewczynki w północno-zachodnim autonomicznym regionie Sinkiang Ujgur. Wystarczył do tego zaledwie skan jej starego zdjęcia.
Niedawno chińska policja zastosowała technologię rozpoznawania twarzy, aby zlokalizować i aresztować mężczyznę, który znalazł się w tłumie 60 tys. uczestników pewnego koncertu (3). Podejrzany 31-latek, przedstawiony jako pan Ao poszukiwany za "przestępstwa gospodarcze", został zidentyfikowany przez kamery przy kasie biletowej i zatrzymany przez policję po tym, jak usiadł z innymi fanami. Był podobno "zszokowany", gdy zjawili się funkcjonariusze.
Zhao Zhanling, radca prawny Internet Society of China, powiedział agencji Xinhua, że informacje o mimice są zbierane tylko w miejscach publicznych i w ten sposób nie naruszają niczyjej prywatności. Dodał, że doniesienia mediów zachodnich są "stronnicze".
- Kamery monitorujące działają przecież we wszystkich krajach - zauważył.
Pomijając aspekty polityczne, jest to oczywiście prawda, bo policja i rozmaite służby korzystają z CCTV wszędzie na całym świecie. I nie tylko z tej zdobyczy współczesnej techniki. Stróżowie prawa chętnie sięgają po rozmaite nowoczesne gadżety, które w ich rękach pokazują swój wielki potencjał, wykraczając poza modę i rozrywkę, w których kręgu się dotychczas obracały.
Od samolotów bezzałogowych na niebie po mikrokomputery w okularach - służby mają coraz więcej technicznych możliwości. Wśród najnowszych i najszybciej rozwijających się technologii policyjnych rysuje się ostatnio pięć głównych nurtów: urządzenia mobilne, elektronika noszona, biometria, drony oraz rzeczywistość wirtualna i rozszerzona.
Przestępcza historia samochodu
Jeszcze nie tak dawno nowinką były laptopy w wozach policyjnych. Teraz na wyposażenie stróżów prawa wchodzi szeroki wachlarz urządzeń przenośnych połączonych w bezprzewodowej sieci. Począwszy od ręcznego sprzętu translatorskiego, pomagającego urzędnikom porozumiewać się z osobami obcojęzycznymi, przez kamery (4), a skończywszy na przenośnych maszynach do wystawiania mandatów. Powszechne już tablety i smartfony umożliwiają funkcjonariuszom błyskawiczny dostęp do informacji czy map, a także rejestrowanie i rozpowszechnianie materiałów oraz archiwizację raportów - i to niemal z każdego miejsca świata.
W niektórych państwach policja zaczyna stosować coraz to nowe urządzenia, np. czytniki elektroniczne montowane na samochodach patrolowych. Wykorzystując kamery podłączone do baz danych informacji o pojazdach, czytniki na miejscu analizują tablice rejestracyjne obserwowanego auta, dostarczając funkcjonariuszom natychmiast wiedzy, czy przypadkiem nie jest ono skradzione lub czy nie uczestniczyło w przestępstwie. Pomysł, aby używać elektronicznego tuszu (e-ink) w tablicach rejestracyjnych pochodzi jeszcze z 2013 r. Zrodzony w stanie Kalifornia, pozwoliłby stróżom prawa znacznie szybciej sprawdzać auto. Tabliczka ma być bowiem połączona z systemem wydziału komunikacji, umożliwiając na żądanie funkcjonariusza natychmiastowe wyświetlenie statusu pojazdu.
Korzystając z technologii GPS, policja jest w stanie zlokalizować poszukiwane miejsce wezwania i ustalić najszybszą i najbezpieczniejszą drogę dotarcia do niego. Analitycy kryminalni mogą również korzystać z GPS w celu identyfikacji pojawiających się zjawisk i tendencji w miejscach zwiększonej przestępczości oraz w lepszym planowaniu zmian kadrowych i przydziału patroli. Jest to niejako "przewidywanie" przestępstw na podstawie danych statystycznych - o czym będzie jeszcze mowa.
Systemy komputerowe współczesnych samochodów mogą przechowywać wiele cennych dla organów ścigania informacji, np. dane nawigacyjne GPS, listę połączeń telefonicznych, historię miejsc docelowych. Rejestrowane są też takie zjawiska, jak otwieranie i zamykanie drzwi, zmiany biegów oraz włączanie i wyłączanie reflektorów. To wszystko dane, które mają pomóc organom ścigania w ustaleniu, co wydarzyło się przed popełnieniem przestępstwa, w jego trakcie i po nim. Pozwala na to m.in. technologia opracowana przez amerykańską firmę Berla Corporation, która trafiła na rynek w 2013 r. i jest dostępna wyłącznie dla policji. Wciąż jednak amerykańscy funkcjonariusze muszą uzyskać odpowiednie zezwolenia przed pobraniem informacji z pojazdu, z udziałem którego popełniono przestępstwo.
Odcisk mikrobiomowy
Biometria nie jest czymś zasadniczo nowym w działaniach policyjnych, ponieważ odciski palców wykorzystywano w tej profesji od ponad stu lat. Kiedyś jednak ich pobieranie i sprawdzanie było żmudnym zadaniem, od tuszowych próbek po ręczną analizę kart daktyloskopijnych. Potrafiło to zajmować całe tygodnie, a nawet miesiące. Teraz, gdy technologia staje się tańsza, cyfrowa, zminiaturyzowana, bardziej przenośna i łatwiej dostępna (5), funkcjonariusze mogą korzystać z ręcznych skanerów, by po liniach papilarnych identyfikować osoby niemal natychmiast. Dzięki błyskawicznemu dostępowi do historii karnej podejrzanych, te przenośne urządzenia oszczędzają policjantom olbrzymie ilości czasu, a także zmniejszają liczbę nieuzasadnionych aresztowań.
Biometryczne techniki sięgają dziś znacznie dalej, niż kiedykolwiek sobie wyobrażano. Kilka lat temu udało się np. zidentyfikować terrorystę na podstawie… wykonywanego przezeń za pomocą palców gestu zwycięstwa V. Oczywiście samo rozpoznanie tego gestu nie zdradziło jeszcze tożsamości - do tego potrzeba było innych informacji. Posłużyło jednak jako dodatkowy dowód lub wskazówka.
Kryminalistyka zaczyna już nawet węszyć w obłokach bakterii, które za sobą pozostawiamy w pomieszczeniu. Każdy z nas ma indywidualny, jedyny w swoim rodzaju mikrobiom. Tak ogólnie nazywa się mikroorganizmy żyjące w ciele człowieka oraz w świetle jego przewodu pokarmowego czy dróg oddechowych.
Badacze już wiedzą, że nośnikiem naszego niepowtarzalnego systemu - a zarazem interfejsem jego transferu do otoczenia - jest powierzchnia skóry. Indywidualny ślad pozostaje na czymkolwiek, czego dotkniemy, i to na bardzo długo. Nic nie pomoże tu wycieranie odcisków palców.
W opisywanych w "NewScientist" w 2016 r. eksperymencie z Uniwersytetu w Boulder w stanie Kolorado, przeprowadzanym jeszcze w roku 2011, uczeni zidentyfikowali po tych subtelnych makrobiotycznych śladach pojedyncze osoby z grupy aż 270 ludzi, którzy dotykali klawiatury i myszy komputerowej. Cztery lata później naukowcy z Uniwersytetu Oregonu za pomocą podobnych technik z ponad 80-procentową dokładnością przypisywali telefony komórkowe ich prawdziwym właścicielom.
Kryminolodzy uważają, że w związku z badaniami obłoków bakteryjnych ich dziedzinę czeka rewolucja na miarę tej, którą przyniosły kilka dekad temu badania DNA. Widzą też kolejne pola zastosowań. Jak się okazuje, gdy następuje zgon, zmienia się również bakteryjne środowisko człowieka, stając się nekrobiomem. Jego analiza pozwala określić dokładnie czas śmierci. Co więcej, nekrobiom zmienia florę bakteryjną gleby, ułatwiając wykrycie zwłok i określenie, czy i gdzie je przemieszczano.
Portret pamięciowy wyczytany z DNA
Dopóki ślady mikrobiomowe nie staną się powszechne, największą innowacją w dziedzinie ścigania przestępców pozostaną z pewnością badania DNA, które zresztą są stale rozwijane i doskonalone.
Obecnie próbki DNA wykorzystywane są przez detektywów i sprawdzają się, gdy ślady pozostawione na miejscu przestępstwa zgadzają się z tymi z bazy danych, lub gdy policja ma już podejrzanego, którego może przebadać. Pojawiła się jednak nowa technika, pozwalająca naukowcom wykorzystać ludzkie geny do "przewidywania" twarzy. Wygląda na to, że wkrótce możemy pożegnać się ze żmudnym komponowaniem portretów pamięciowych.
Zespół badaczy ze stanowego Uniwersytetu Pensylwanii w Stanach Zjednoczonych i Katolickiego Uniwersytetu w Leuven, w Belgii, przebadał niedawno 592 ochotników o mieszanym, europejskim i zachodnio-afrykańskim pochodzeniu. Badacze wykonali skany ich twarzy w wysokiej rozdzielczości i nałożyli je na siatkę 3D złożoną z 7150 punktów. Napisany na podstawie tych danych program komputerowy jest w stanie wytworzyć model 3D twarzy próbki DNA z zaskakującą dokładnością.
Niedawno amerykańska policja z Columbii opublikowała portret podejrzanego, sporządzony przez komputer w oparciu wyłącznie o DNA znalezione na miejscu zbrodni. Sprawa dotyczyła zabójstwa sprzed czterech lat - młodej kobiety i jej trzyletniej córki. Wobec braku wykrycia przestępcy i wyczerpania, zdaniem policji, konwencjonalnych metod prowadzenia śledztwa, zdecydowano się zastosować nietypową próbę ustalenia tożsamości zabójcy.
Na podstawie DNA pozostawionego na miejscu przestępstwa śledczy coraz częściej są w stanie określić cechy fizyczne podejrzanych. Dość dokładnie da się już ustalić kolor oczu i włosów. Jest również możliwe, choć nie zawsze, przewidzenie takich cech, jak barwa skóry, łysienie, kształt zębów czy wiek.
"Wszystko to co najmniej zawęża krąg podejrzanych", komentowała na łamach "The New York Times" Susan Walsh, profesor biologii na Indiana University - Purdue University Indianapolis.
Wielu naukowców wątpi jednak w możliwość dokładnego ustalania rysów twarzy, ze względu na ich skomplikowanie i różnorodność u poszczególnych grup etnicznych.
- W tym momencie wygląda to trochę na science fiction - ocenił w rozmowie z "NYT" Benedikt Hallgrimsson z Uniwersytetu w Calgary. W wielu krajach informacje na temat cech fizycznych pochodzące z DNA nie są uznawane przez sądy za materiał dowodowy, ze względu na zbyt mało rozwiniętą wiedzę na ten temat. W Belgii i Niemczech całkowicie zabroniono stosowania podobnych technik kryminalistycznych.
Dron patroluje
Coraz tańsze i doskonalsze bezzałogowe statki powietrzne UAV (Unmanned Aerial Vehicle), powszechnie znane jako drony (6), pomagają funkcjonariuszom na wiele sposobów. Departamenty mogą je wysyłać do miejsc przestępstw, np. gdy ktoś weźmie zakładników. Dzięki materiałom z kamer drona służby są w stanie gromadzić istotne informacje i oceniać potencjalne ryzyko dla bezpieczeństwa funkcjonariuszy i ofiar. Drony mogą być również używane do codziennej służby, a ich zasięg patrolowy bywa kilka razy większy niż policjanta w samochodzie.
Okazuje się to szczególnie przydatne w sytuacjach, w których czas ma znaczenie krytyczne, takich jak poszukiwania osób zaginionych. Od niedawna np. policja brytyjska testuje drony w zastępstwie helikopterów przy zadaniach poszukiwawczych na skalistym wybrzeżu hrabstw Devonu i Kornwalii. Głównym argumentem są koszty, bo gdy za godzinę pracy śmigłowca trzeba zapłacić ok. tysiąc funtów, trudno odeprzeć argumenty na rzecz bezzałogowców.
Naukowcy z amerykańskiego Uniwersytetu Wisconsin- Madison opublikowali w kwietniu tego roku informację o opracowaniu techniki umożliwiającej dronom wykrywanie bomb i niewypałów. Możliwe jest też zastosowanie tej technologii przy detekcji broni chemicznej i jądrowej, a także narkotyków. Sercem systemu jest urządzenie emitujące neutrony i "ostrzeliwujące" nimi badany obiekt. Czujniki ustawione są na detekcję promieniowania gamma i wykrywanie sygnatur określonych substancji chemicznych. To podobna technologia, której używa się w lotniskowych bramkach skanujących. Naukowcom z Wisconsin do tego stopnia udała się miniaturyzacja urządzenia, że można je zainstalować na UAV-ie czy naziemnych pojazdach.
Policyjna baza danych w okularach
Niektóre służby mundurowe do szkolenia funkcjonariuszy w niezliczonych sytuacjach, z którymi mogliby się zetknąć w terenie, wykorzystują symulacje wirtualnej rzeczywistości (VR). Pomagają one wyćwiczyć techniki zmniejszania napięć w grupach ludzi i unikania ofiar śmiertelnych. Część zestawów ćwiczebnych VR zawiera nawet "elektroniczne urządzenia impulsowe", których zadaniem jest poddawanie uczestników szkolenia wstrząsowi, tak by uczyli się podejmowania decyzji w sytuacji odczuwanego bólu. Cel główny stanowi nauka szybkiego wydawania sądów w sytuacjach podwyższonego stresu.
Jako bliska kuzynka rzeczywistości wirtualnej, rzeczywistość rozszerzona (AR) również trafiła do służby. Dzięki niej, korzystając z "ubieralnych" technologii i aplikacji na smartfony, śledczy mogą bliżej przyjrzeć się scenie przestępstwa bez obawy o naruszenie śladów. Motorola Solutions niedawno zastosowała AR i VR do symulacji złożonej sceny incydentu, kompilując obrazy z punktu widzenia kamery na dronie i tej noszonej przez funkcjonariusza. Firma wykorzystała rzeczywistość rozszerzoną do demonstracji trójwymiarowego modelu sceny akcji oddziału SWAT, akcji gaśniczych i ratowniczych.
Wyobraźmy sobie oficera na patrolu pieszym. Gdy idzie ulicą, jego specjalne okulary nagrywają i analizują wszystko, co widzi. Wbudowany ekran dostarcza informacji na temat firm, domów i pojazdów, na które patrzy, natomiast oprogramowanie do rozpoznawania twarzy zbiera w czasie rzeczywistym informacje o ludziach, których mija, sprawdzając, czy ktoś pasuje do opisów w kartotekach. Wraz z pojawieniem się takich wynalazków, jak Google Glass, ten scenariusz staje się bardzo realną możliwością. Proste aplikacje na smartfony, w rodzaju Around Me, mogą już zapewnić rozszerzoną rzeczywistość za pomocą aparatu telefonicznego.
Od niedawna chińska policja ma nawet w arsenale okulary przeciwsłoneczne z wbudowaną funkcją rozpoznawania twarzy (7), czyli przenośne CCTV. Według doniesień lokalnych mediów, testowano je na stacjach kolejowych w Zhengzhou. Okulary zostały już ponoć wykorzystane do przechwycenia siedmiu podejrzanych, poszukiwanych w poważnych sprawach, jak również szeregu osób podróżujących pod fałszywą tożsamością.
Według "The Wall Street Journal" okulary wyprodukowała LLVision Technology Co., z siedzibą w Pekinie. Firma twierdzi, że w ciągu zaledwie 100 milisekund jest w stanie rozpoznać osoby z wcześniej zainstalowanej bazy danych, zawierającej informacje o 10 tys. podejrzanych, ale ostrzega, że poziomy dokładności w rzeczywistych warunkach użytkowania mogą się różnić ze względu na "szum otoczenia".
VR-zja lokalna
Techniki cyfrowej rzeczywistości zaczynają służyć także na innych etapach działania wymiaru sprawiedliwości. W Szwajcarii już kilka lat temu wykorzystano trójwymiarowy obraz gogli do wirtualnej rzeczywistości Oculus Rift w celu zobrazowania sędziom i ławnikom miejsca zbrodni i rekonstrukcji jej przebiegu. Lars Ebert z Instytutu Medycyny Sądowej w Zurychu, który kierował projektem, nazwał ten system "kryminalistycznym holodeckiem".
Policjanci obserwujący ów pokaz bardzo pozytywnie ocenili zaprezentowane rozwiązanie. Według opinii tych spośród nich, którzy brali udział w prawdziwej strzelaninie, wizualizacja 3D wiernie odtwarza realia wydarzenia i przywołuje wspomnienia rzeczywistego przebiegu wypadków. Postaci są uproszczone jak bohaterowie gier komputerowych - mają odpowiedni wzrost, długość ramion i postawę, ale bez cech charakterystycznych dla symulowanych osób, bo mogłoby to zakłócić chłodną ocenę sytuacji u uczestników.
W rozwiązaniu chodzi o to, aby odtworzyć wrażenie, jakie odczuwa osoba będąca na miejscu zdarzenia, nawet jeśli jest to jedynie wirtualna wizja lokalna. Gdy potrzeba analizy - np. torów trajektorii pocisków, trudno wyobrazić sobie to wszystko na papierze.
Także w Szwajcarii, na Wydziale Medycyny Sądowej Uniwersytetu w Bernie, naukowcy od kilku już lat używają specjalnego robota o nazwie Virtobot do sporządzania wirtualnych autopsji. Robot dokonuje dokładnych badań, analizując skan 3D ciała martwej osoby. Może zostać użyty do wykrywania przyczyny śmierci denata.
Virtopsja (skrót od wirtualnej autopsji) wykorzystuje dwie powszechnie stosowane techniki obrazowania - tomografię komputerową i magnetyczny rezonans MRI. Dodatkowo powierzchnia ciała jest filmowana przy pomocy kamery wysokiej rozdzielczości. Na razie podobne cyfrowe obrazy zwłok akceptowane są w sądzie tylko w powiązaniu z opinią lekarza, przeprowadzającego klasyczną autopsję. Można jednak oczekiwać, że z czasem ich stosowanie się upowszechni.
Kontrowersyjne systemy przewidywania przestępstw
W celu zmniejszania problemu przestępczości i zwiększania zaangażowania społeczeństwa policja coraz chętniej korzysta z mediów społecznościowych.
Za pośrednictwem Facebooka, Twittera, Instagramu i innych portali z przyjemnością dzielimy się przecież ze światem tym, co akurat robimy, myślimy, jemy. Dla organów ścigania, analityków kryminalnych, a nawet funkcjonariuszy straży granicznej i służb specjalnych media społecznościowe zaczynają odgrywać rolę kluczowego narzędzia przy gromadzeniu informacji wywiadowczych i lokalizowaniu śladów, jak również sprawdzaniu kandydatów do pracy w służbach.
Odnotowano już liczne przypadki udaremniania lub rozwiązywania przez policję przestępstw w oparciu o wskazówki pochodzące z postów na Facebooku. Niewykryte wcześniej przestępstwa zaczynały być zaś ścigane w związku z filmami zamieszczonymi na YouTube.
Jak podaje serwis Datafloq, dzięki big data pozyskanym z Internetu amerykańskie siły lotnicze US Air Force zdołały zniszczyć kwatery główne Państwa Islamskiego w Syrii i Iraku. Choć armia nie zdradza zbyt wielu szczegółów, pewne jest, że wykorzystała skłonność ISIS do chwalenia się swoimi zamierzeniami i wyczynami w mediach społecznościowych. Informatycy zbierali i analizowali terabajty danych - w efekcie natknęli się na post mówiący o ataku bombowym planowanym w ciągu najbliższych 24 godzin. Następnie na podstawie zdjęć i aktywności znajomych (oraz ich zdjęć) ustalili miejsce publikacji pechowego dla ISIS posta.
Były agent CIA i wykładowca z Uniwersytetu Princeton, Jim Shinn, od lat powtarza, że zamachy terrorystyczne i innego rodzaju akty przestępcze mogą być przewidywane całkiem dokładnie za pomocą oprogramowania komputerowego, które rozwija jego firma, Predata. Swoje "przepowiednie" opiera na skanowaniu i analizie danych internetowych - w tym, a jakże, serwisów społecznościowych - w poszukiwaniu śladów, jakie ludzie w nich zostawiają. Dzięki tym danym, oprogramowanie Shinna potrafiło m.in. przewidzieć jeden z ataków w Paryżu.
Załóżmy, że policja jest w stanie określić, gdzie i o jakiej godzinie prawdopodobnie dojdzie do popełnienia przestępstwa. Jeśli ktoś myśli, że to wciąż science fiction rodem z filmu "Raport mniejszości", może być w błędzie.
Już teraz organy ścigania wykorzystują całkiem realną technologię (choć bez udziału filmowych telepatów) do wykrywania przestępczych wzorców i zachowań wskazujących na prawdopodobieństwo zajścia danego wydarzenia. Przykładowo, program PredPol pozwala służbom policji ocenić, kiedy i gdzie prawdopodobnie wystąpią konkretne przestępstwa - i w efekcie odpowiednio angażować funkcjonariuszy. Stosowanie tego rodzaju rozwiązań prowadzi do spadku przestępczości i lepszego wykorzystania policyjnych zasobów ludzkich.
W Chicago, gdzie funkcjonariusze skanują mapy cyfrowe, aby sprawdzić, na jakim terenie algorytm komputerowy przewiduje przestępstwo, w najgorszych rejonach nastąpił znaczący spadek określonego rodzaju przestępstw. Przykładowo, w siódmej dzielnicy od stycznia do lipca 2017 r. liczba strzelanin spadła o 39% w porównaniu do tego samego okresu dwanaście miesięcy wcześniej. Liczba zabójstw zmniejszyła się o 33%. Trzy inne dzielnice, w których zastosowano technologie predyktywną, również zanotowały spadek przestępstw - od 15 do 29% - i od 9 do 18% mniej zabójstw.
Inne amerykańskie miasta, takie jak Filadelfia, San Francisco, Milwaukee, Denver, Tacoma, Waszyngton i Lincoln w Nebrasce, również testują tę samą lub podobną technikę. W Chicago, oprócz algorytmów mapujących i przewidujących, wykorzystuje się także system wykrywania strzałów z broni palnej, stworzony przez firmę ShotSpotter, oparty na rozmieszczonych w terenie czujnikach.
Jest jednak i druga strona tego medalu. W wyniku procesu wytoczonego przez aktywistów na rzecz praw obywatelskich policja w Los Angeles została kilka miesięcy temu zmuszona do ujawnienia danych, które wskazują, iż od dłuższego czasu wykorzystuje pewien algorytm, autorstwa firmy Palantir. Typuje on osoby, co do których zachodzi prawdopodobieństwo, że popełnią przestępstwo, zanim tego dokonają - całkiem podobnie, jak to się dzieje w fabule "Raportu mniejszości".
Oprogramowanie przydziela ludziom punkty na podstawie popełnionych w przeszłości wykroczeń lub nawet samego tylko zatrzymania przez policję i kontaktu z nią. Poziom punktacji determinuje prawdopodobieństwo popełnienia przez daną osobę przestępstwa. Technika ta jest krytykowana, gdyż osoby badane za pomocą algorytmu i oznaczone jako "interesujące" mogą podlegać dodatkowemu nadzorowi policyjnemu tylko dlatego, że niewykluczone, iż wiedzą coś o sprawcach jakichś wykroczeń, podczas gdy same przez całe życie nie zrobiły nic złego. Oburzenie działaczy na rzecz praw obywatelskich wzbudza mechanizm selekcji ludzi, których nawet całkiem przypadkowe kontakty z policją lub bycie przypadkowymi świadkami przestępczych wydarzeń typuje na potencjalnych przestępców.
Również policja w Wielkiej Brytanii zaczyna korzystać z futurystycznej technologii, pozwalającej przewidzieć, gdzie i kiedy nastąpi przestępstwo. System predictive crime mapping (8) jest już także szeroko stosowany w Stanach Zjednoczonych. W raporcie na temat wykorzystania dużych ilości danych w działaniach policyjnych, opublikowanym przez Royal United Services Institute (RUSI), stwierdzono, że służby brytyjskie dysponują ogromnymi ilościami danych. Alexander Babuta, który przeprowadził badania, powiedział w rozmowie z "The Independent", że narzędzia do przewidywania przestępstw istnieją już od ponad dekady, ale do tej pory były używane tylko przez ułamek brytyjskich sił zbrojnych.
Babuta wyjaśnił, że oprogramowanie opiera się na danych o "zakaźnym" charakterze przestępczości na danym terenie. Oznacza to, że określone czyny są często popełniane na tym samym obszarze przez tych samych przestępców i wymierzone w tych samych ludzi. Policja w Manchesterze korzysta z podobnego systemu od 2012 r., zaś policja w Kent używa od roku 2013 swojej wersji tego wynalazku, wspomnianego PredPol.
System PredPol wzbudził na wyspach kontrowersje po tym, jak badania wykazały, że generuje przypadki regularnej dyskryminacji osób o czarnym kolorze skóry i innych mniejszości etnicznych. Krytycy twierdzą, że opierając się przy tworzeniu oprogramowania na danych z przeszłości, system "nauczył się rasizmu". Wypowiadający się dla "The Independent" Babuta mówił też o innych barierach i zagrożeniach.
- Funkcjonariusze słusznie obawiają się, że system zastąpi starsze sprawdzone strategie i zminimalizuje rolę profesjonalnego osądu doświadczonego policjanta - powiedział.
Kto wygląda na przestępcę lub terrorystę?
Ciekawym rozwiązaniem, w pewnym sensie również "przewidującym" zagrożenie, jest izraelski system COGITO, firmy Suspect Detection Systems. Wykorzystuje on zespół czujników wykrywający wzrost poziomu soli w pocie człowieka, ogólne zwiększenie wytwarzania potu, zwiększone ciśnienie krwi i zmiany termiczne na twarzy monitorowanej osoby. Inaczej mówiąc, jest to detektor zwiększonej nerwowości i pobudzenia - np. sprawcy przed planowanym atakiem.
Amerykański Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego ma także swój podobny projekt, wzbudzający spore kontrowersje. To testowany na razie na małą skalę system FAST (Future Attribute Screening Technology, czyli przyszłościowa technologia monitorowania cech). Ma on wkrótce wskazywać na lotniskach i wielkich imprezach ludzi robiących wrażenie przestępców.
Podejrzanych - których należy potem przesłuchać w celu weryfikacji - wyławiać będą z tłumu czujniki mierzące na odległość tętno, szerokość źrenic, temperaturę ciała i tempo oddychania oraz rejestrujące mimikę. Te dane, świadczące o stanie emocjonalnym człowieka, trafią potem do komputera, który zastosuje zaawansowane algorytmy do ich analizy, szukając kogoś, kto pasuje do bliżej nieznanego "wzorca terrorysty'. Na razie system działa tylko na niewielką odległość, np. w przypadku pasażerów przechodzących przez rękaw łączący samolot z terminalem. Wkrótce jednak będzie można namierzać podejrzanych z większego dystansu.
Z kolei firma Brainwave Science opracowała technologię, wykorzystującą skanowanie mózgu do przechwytywania reakcji mózgu podejrzanego w trakcie przesłuchania przez policję i określającą, czy przesłuchiwana osoba pamięta określony przedmiot lub sytuację. Na podstawie tych wyników policja jest w stanie potencjalnie zidentyfikować lub wyeliminować podejrzanych.
Na rozległym polu bitwy
Organizacje na rzecz ochrony prywatności postrzegają opisane wyżej techniki jako kolejne wielkie pole bitwy o swobody obywatelskie, ponieważ państwo skutecznie nakłania poprzez nie obywateli, aby zrzekli się pewnej części prywatności w zamian za obietnicę większego bezpieczeństwa.
Silkie Carlo, dyrektor Big Brother Watch, organizacji która opublikowała niedawno raport krytyczny wobec stosowania technik rozpoznawania twarzy, zwróciła uwagę na wady i niedoskonałości systemu - potencjalnie bardzo groźne w połączeniu ze wszechobecną inwigilacją.
- Widzimy, jak zwykli ludzie są proszeni o okazanie dowodu tożsamości w celu udowodnienia swojej niewinności, ponieważ policja błędnie wskazuje tysiące obywateli jako potencjalnych przestępców. To głęboko niepokojące. Wykorzystuje się technologię, która jest tak niedokładna, że stanowi poważne zagrożenie dla naszych wolności - mówiła Carlo w rozmowie z brytyjskim "Guardianem".
W USA nie wszędzie służby mogą przeszukiwać bazy twarzy i nie z każdego rodzaju danych wolno im korzystać (9). W maju z ostrą falą krytyki zmierzyć się musiał serwis Amazon. Amerykański Związek Wolności Obywatelskich (ACLU) ujawnił bowiem, że słynna firma sprzedaje technologię rozpoznawania twarzy organom ścigania. Oznacza to dostęp służb do zasobów milionów klientów. W listopadzie 2017 r. przedstawiciele Amazona sami przyznali na blogu, że organy ścigania w Oregonie "w ciągu ostatniego roku wykorzystywały technikę Amazon Rekognition do skrócenia czasu identyfikacji zgłoszonych podejrzanych z 2-3 dni do minut, dzięki czemu zatrzymano już co najmniej jedną osobę".
Przedstawiciele ACLU w liście do Jeffa Bezosa, założyciela Amazona, ocenili, że technologia "jest prymitywną okazją do nadużyć, jeśli znajdzie się w rękach władz". Wskazali też na rasistowskie aspekty działania technik rozpoznawania twarzy. I jest tu coś na rzeczy, bo eksperci znający temat przyznają, iż są pewne problemy z rozróżnianiem w tej technice ludzi o ciemnym kolorze skóry.
W tym kontekście interesująco może zabrzmieć informacja, że śmiało rozwijający dziedzinę inwigilacji Chińczycy zwracają się ostatnio do Afryki, aby udoskonalić swoje algorytmy. W marcu rząd Zimbabwe podpisał umowę o strategicznym partnerstwie z firmą CloudWalk Technology z Guangzhou, aby zainicjować w swoim kraju na dużą skalę program rozpoznawania twarzy. Wprowadzenie tej technologii w większości populacji osób czarnoskórych pozwoli CloudWalk lepiej identyfikować inne niż europejskie i azjatyckie grupy etniczne. Chińczycy po prostu chcą pod względem algorytmów AI rozpoznających twarze zdobyć przewagę nad Amerykanami i Europejczykami.
Być może czułość chińskich algorytmów identyfikacji twarzy wzrośnie dzięki wejściu do Afryki, jednak Amerykanie też nie stoją w miejscu i pracują nad nowymi możliwościami takich systemów. Jedną z nich jest rozszerzenie zakresu działania face recognition na warunki nocne.
Oparta na termowizji technika - opracowana przez zespół w składzie Benjamin S. Riggan, Nathaniel J. Short i Shuowen Hu z Laboratorium Badań Armii Amerykańskiej - ma pozwolić na porównywanie termicznych obrazów twarzy z istniejącymi biometrycznymi bazami danych, które zawierają jedynie konwencjonalne portrety. Technika umożliwia analizę termicznego obrazu z udziałem sztucznej inteligencji i uczenia maszynowego. Na podstawie danych termowizyjnych algorytm tworzy portret w zakresie światła widzialnego, porównywany następnie z bazą danych - co nie od razu jest proste, ale właśnie po to istnieją techniki machine learning, aby stopniowo taki system doskonalić.
Kolejny logiczny krok w rozwoju technicznych możliwości stróżów bezpieczeństwa to wykorzystanie technologii smart city (inteligentnych miast) do walki z zagrożeniami i przestępczością. Skoro miasta inwestują w systemy monitorujące wszystko, co się dzieje na ulicach, dlaczego nie zastosować tego do wczesnego wykrywania zagrożeń przestępczych i terrorystycznych?
Przykładem są wspominane już systemy do identyfikacji wystrzałów z broni. Od kilku lat szczególną popularnością cieszą się w amerykańskich miastach, gdzie wspierają policję w walce ze zwykłymi przestępcami. System czujników SENTRI (Sensor Enabled Neural Threat Recognition and Identification) wykrywa miejsce, z którego padł strzał. Robi to poprzez prostą analizę rozchodzenia się dźwięku. Co więcej, dzięki temu można też ustalić rodzaj broni - czy był to tylko pistolet, czy już karabin maszynowy - i ocenić rodzaj zagrożenia.
Przyszłość to również roboty, choć może jeszcze nie "robocopy". Policja w Dubaju zatrudniła niedawno samojezdny samochód służbowy do poszukiwań podejrzanych osób. Pojazd jest wielkości elektrycznej zabawki dla dziecka (10). Wyposażono go w kamery 360 stopni, które skanują otoczenie i używają technologii rozpoznawania twarzy. Władze Dubaju zapowiadają, że chcą, by do 2030 r. aż 25% sił policji stanowiły roboty w szerokim tego słowa znaczeniu.
Wizja maszyn aresztujących ludzi, zanim jeszcze cokolwiek zrobią, wytypowanych jako podejrzanych przez centralny system AI na drodze analizy gigantycznego zasobu danych, to wciąż jeszcze nie rzeczywistość. Jednak gdyby zebrać wszystkie zamieszczone powyżej informacje, to tego rodzaju obawa mogłaby się zrodzić. Na szczęście policjanci, jako ludzie, sami zapewne będą się bronić przed wyparciem ich z wymiaru sprawiedliwości. I należy mieć nadzieję, że ostateczne decyzje pozostaną właśnie w ich rękach.
Mirosław Usidus