Nasze życie z robotami. Tam gdzie człowiek nie może - lub mu się nie chce
W rozwiniętych krajach (1) roboty są już rutynowo używane do wykonywania wielu zadań, których ludzie nie mogą lub nie chcą wykonywać - ponieważ chodzi o prace żmudne, brudne, niebezpieczne, albo zbyt skomplikowane. Modele przemysłowe, które trudzą się za nas w fabrykach, to obecnie szeroka gama urządzeń, od maszyn zgrzewających części na liniach montażowych po automaty współpracujące z ludźmi w branży usług.
Roboty mogą pracować 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, bez wynagrodzenia i jedzenia. Nie męczą się i nie nudzą. Wiele zadań wykonują szybciej niż ludzie i znacznie dokładniej. W życiu codziennym czasem nie w ogóle nie zauważamy, że mamy z nimi do czynienia, np. gdy korzystamy z kas samoobsługowych w supermarkecie, czy kupujemy bilety komunikacji miejskiej. To wszystko wiąże się z interakcją z robotami serwisowymi.
Istnieją jednak również przykłady śmiałych robotycznych koncepcji, takich jak np. projekt firmy General Electric - podwodnych maszyn, które wyposażone w lampy rentgenowskie kontrolowałyby stan ropo- i gazociągów położonych na dnie morskim (2). Technologia pomogłaby zapobiegać wyciekom podmorskim, niezwykle kosztownym dla środowiska i dla budżetów firm paliwowych. Rury tego rodzaju instalacji leżą niekiedy na głębokości nawet 3 tys. m, a więc tam, gdzie panują ogromne ciśnienia i nie dociera światło słoneczne.
Maszyny nie zastępowałyby tu ludzi, jak ma to miejsce choćby w fabrykach. One miałyby pracować tam, gdzie ludzie nie mają na to najmniejszych szans - pod wodą, bez powietrza, w temperaturach, których żywe organizmy nie przetrwają. Podobne projekty dotyczyłyby przestrzeni kosmicznej, innych planet, księżyców i asteroid, ale również - surowych okolic arktycznych, eksplorowanych np. za pomocą łazika ziemskiego Grover, bez potrzeby narażania życia polarników.
Praca znika, ale pojawia się nowa
Oczywiście roboty to nie tylko plusy i zalety. Mają one również swoje wady i ograniczenia. Potrzebują zasilania, konserwacji i napraw. Same nie są tanie, a dodatkowo kosztuje ich obsługa techniczna. Wprawdzie mogą przechowywać duże ilości danych, ale zapis tych informacji, dostęp do nich i odzyskiwanie nie są tak skuteczne, jak w przypadku naszego mózgu. Mogą wykonywać powtarzające się prace przez długi czas, ale nie nabierają od tego doświadczenia, w takim rozumieniu jak ludzie.
Przynajmniej na razie nie są w stanie działać inaczej niż w sposób, w jaki zostały zaprogramowane. A programy, na podstawie których działają, muszą być aktualizowane, w celu dostosowania do zmieniających się wymagań - aby maszyny uczyły się i stawały bardziej inteligentne.
Z ekspansją robotyki wiąże się problem utraty miejsc pracy i obawy o wzrost bezrobocia. Dodatkowo, przy masowym zastosowaniu maszyn ludzie mogą stać się nadmiernie od nich zależni, tracąc możliwość samodzielnego działania i rozwiązywania problemów.
Wydaje się, że zasadnicze obawy o redukcję zatrudnienia są nieco przesadzone. Według badania przeprowadzonego niedawno przez firmę Manpower, sztuczna inteligencja (AI) oraz roboty prawdopodobnie raczej zwiększą liczbę miejsc pracy, ponieważ generują zapotrzebowanie na nowe umiejętności. Jak głosił opublikowany kilka lat temu raport ekspertów Międzynarodowej Federacji Robotyki (IFR), tak naprawdę roboty przemysłowe tworzą dziś miliony miejsc pracy, a w przyszłości będą kreować kolejne.
Autorzy raportu wyjaśniali, że roboty nie tyle zabierają ludziom zatrudnienie, ile uwalniają ich od prac monotonnych, powtarzalnych, związanych z ciężkim wysiłkiem fizycznym lub po prostu niebezpiecznych. Po przejściu zakładu na produkcję zrobotyzowaną, zapotrzebowanie na wykwalifikowaną ludzką siłę roboczą nie znika, lecz rośnie. Poszkodowani są tylko pracownicy najmniej wykwalifikowani.
Suche dane jednak wyraźnie wskazują, że miejsca pracy znikają. Pod koniec 2017 r. McKinsey Global Institute opublikował raport, w którym oszacował, że niestrudzony marsz automatyzacji może wyeliminować do 2030 r. nawet 73 miliony miejsc pracy w samych tylko USA.
"Automatyzacja jest z pewnością czynnikiem wpływającym na przyszłość siły roboczej", komentował w raporcie Elliot Dinkin, znany ekspert w kwestiach rynku pracy. "Istnieją jednak przesłanki, że jej wpływ na redukcję zatrudnienia może być mniejszy niż przewidywano. Przykładowo, największe zwolnienia, jakie miały miejsce do tej pory, wydają się być spowodowane przede wszystkim nie zaawansowaną technologią, ale zmianami rynkowymi, fuzjami i zwykłymi bankructwami".
Dinkin zauważa również, że w odpowiednich okolicznościach automatyzacja ułatwia rozwój biznesu, a tym samym stymuluje wzrost zatrudnienia, a nie zmniejsza. Firma Ford Motor Company wprowadziła linię montażu samochodowego w 1913 r., skracając czas składania w całość pojedynczego egzemplarza z dwunastu godzin do około półtorej godziny i umożliwiając ogromny wzrost produkcji. Od tego czasu przemysł motoryzacyjny wciąż zwiększa automatyzację i... wciąż zatrudnia ludzi - w latach 2011-2017 liczba miejsc pracy wzrosła w tej branży o prawie 50%. Co więcej, nadmiar automatyzacji prowadzi wręcz do kłopotów z zarządzaniem produkcją, czego świeżym przykładem jest fabryka Tesli w Kalifornii, w której, jak przyznał sam szef firmy Elon Musk, przesadzono z robotyzacją niektórych procesów.
Robo-służba domowa
Czy do podobnych wniosków jak Musk dojdziemy z czasem w naszych gospodarstwach domowych, w miejscach pracy i wypoczynku, w których populacja robotów szybko w ostatnich latach rośnie? Do drużyny krzątających się po domu robotów ze znaną odkurzającą Roombą na czele dołączają wciąż nowe konstrukcje. Choćby sterowane za pomocą dołączonego pilota lub smartfona urządzenie do automatycznego mycia szyb ALBOHES Z5 (3), zintegrowane również z AI, która m.in. pozwala na łatwe wykrywanie ram lub innych przeszkód w oknach.
Dom przyszłości szkicowany jest często jako pełen robotycznej "służby". Roboty mają dokładnie sprzątać w rojach i to wcale nie z okazji "wielkich porządków", tylko na bieżąco, gdy pojawi się jakikolwiek nieporządek i brud. W ogrodzie krok w krok podążać za nami będą roboty-lampy. Gdy zaś kupimy np. mebel z IKEA z niezbyt jasną instrukcją składania, pomoże nam robot taki, jak Kuka youBot, skonstruowany w MIT, dla którego montaż mebli - zwłaszcza gdy zaprosi do tego swojego mechanicznego kolegę - pozostaje niestraszny. O bezpieczeństwo i monitoring zadbają takie urządzenia, jak robot CARL Smart Home Security. Zaprojektowany przez firmę Design3 jest w stanie wykryć zmiany w środowisku związane z pożarem lub wyciekiem wody, zaalarmuje też, jeśli ktoś spróbuje się włamać. CARL może być zdalnie sterowany przez smartfon.
Gdy mamy w domu podobnego strażnika, możemy spokojnie wyskoczyć na plażę. A na niej - abyśmy mogli przyjemnie i bezpiecznie spędzać czas - o porządek zadba robotyczny odkurzacz DronyX Solarino (4), który zajmuje się trudnym i czasochłonnym zadaniem oczyszczania piasku. Potrafi to zrobić w tempie 3 tys. m2 na godzinę. Jest wyposażony w pakiet baterii plus ogniwa słoneczne, które przedłużają jego działanie.
Jeśli wolimy ogród, estetyki popilnuje autonomiczna kosiarka Gardena R80Li (5). Stacjonuje i ładuje się w stacji dokującej, aby w razie potrzeby samodzielnie ruszyć do przycinania trawy. Gdy trawa ma już odpowiednią długość, możemy np. zamienić ją w boisko do piłki nożnej. Uczyni to dla nas robot Pitch-R, zaprezentowany przez Nissana podczas finału Ligi Mistrzów UEFA w 2018 r., który wymierzy, wytyczy i wyrysuje linie placu gry.
Gdy zechcemy coś zjeść lub wypić "na mieście", nie jest wykluczone, że spotkamy tam roboty, które specjalizują się w przyrządzaniu kawy, inne zaś można wynająć jako barmanów do serwowania napojów. Jednym z przykładów jest Cafe X, który, według producenta, potrafi z ziaren przyrządzać kawę lepszą niż bariści. Statek wycieczkowy Symphony of the Seas wykorzystuje na pokładzie barmana-robota Makr Shakr (6) do mieszania i podawania napojów w Bionic Barze. Zaprojektowana przez włoskiego architekta Carla Rattiego i wyprodukowana przez jego firmę dwuramienna maszyna umie mieszać prawie nieskończoną ilość koktajli z butelek przechowywanych na półce nad barem. Klienci mogą składać zamówienia za pośrednictwem aplikacji.
W restauracji Creator w San Francisco zjemy hamburgera zrobionego przez robota, bez żadnej interwencji człowieka. Niezwykła burger-maszyna zajmuje się wszystkim - od krojenia bułek po dodawanie mięsa i przypraw, a wszystko to w skomplikowanym procesie, który jest spektaklem sam w sobie. Ci, którzy złożyli zamówienie, mogą zobaczyć każdy kawałek burgera wykonany na ich oczach. Jeśli ktoś woli gotować w domu, może zainteresuje go asystent kuchenny firmy Moley Robotics, opisywany w styczniowym wydaniu "MT" - podobnie jak wiele innych automatycznych i półautomatycznych urządzeń kulinarnych.
Dodajmy wreszcie, że chińskie restauracje już od 2006 r. zastępują swoich pracowników robotami. Ostatnio także Indie uruchomiły w Chennai pierwszą restaurację Robot Theme (7), w którym obsługą zajmują się przyjemnie wyglądające roboty.
Weź pigułkę
Inteligentne asystentki głosowe lub inteligentne głośniki, takie jak Amazon Echo i Google Home, cieszą się coraz większą popularnością w domach i biurach. Mogą odtwarzać ulubioną muzykę, wykonywać obliczenia lub wyszukiwać online za pomocą polecenia głosowego. Można za ich pomocą sterować oświetleniem lub wydrukować dokument. Dopiero jednak w połączeniu z robotami pokazują swoją moc.
Urządzeń będących połączeniem inteligentnego asystenta i robota pojawia się na rynku coraz więcej. Panasonic np. oferuje Robot Egg, stacjonarnego robota do towarzystwa, który do komunikacji wykorzystuje technologię przetwarzania języka naturalnego opartą na sztucznej inteligencji. Może być on sterowany głosem, odtwarzać materiały wideo za pomocą wbudowanego projektora, a nawet angażować się w interaktywne gry. Jest połączony z siecią Wi-Fi, a aktualizowane co pewien czas oprogramowanie ulepsza jego funkcje.
Hub Robot (8), produkcji koreańskiej LG, wykorzystuje asystenta głosowego Amazon Alexa do odtwarzania muzyki i odpowiadania na pytania, ale przede wszystkim łączy się z siecią inteligentnych urządzeń firmy LG, takich jak piekarnik czy pralka. Ma też okrągłą "twarz", która może stać się ekranem wyświetlającym obrazy i filmy wideo. Trochę podobny jest Mykie firmy Bosch, odpowiadający na pytania w rodzaju "Jaka dziś pogoda?" i mogący sterować podłączonymi urządzeniami Boscha, takimi jak zmywarki do naczyń. Najczęściej używa się go do wyszukiwania przepisów za pomocą poleceń głosowych. Mykie ma ekran sterujący z zestawem ruchomych oczu i projektorem.
Robot UBTech Lynx wykorzystuje asystenta głosowego Amazona do odpowiadania na pytania, ale może również czytać e-maile i dysponuje systemem kamer, dzięki czemu potrafi "pilnować domu", gdy nikogo nie ma. Umie również rozpoznawać twarze i tak zmieniać swoje odpowiedzi, aby dopasować je do konkretnej osoby. Inny robotyczny asystent, Pillo (9), skupia się na zdrowiu domowników. Oferuje szereg różnych funkcji, w tym wydawanie leków w ciągu dnia, pomoc w monitorowaniu planów opieki, śledzenie spożycia żywności i wiele innych. Wyposażono go w ekran dotykowy, interfejs głosowy, technikę rozpoznawania twarzy i wysokiej klasy głośniki.
Z kolei Olly firmy Emotech ma uczyć się i rozwijać osobowość na podstawie interakcji z domownikami. Jak wyjaśnia producent, robot ten wykorzystuje inspirowany mózgiem system AI. A zatem z czasem nie będzie dwóch takich samych robotów Olly.
Opieka i towarzystwo
Światowym liderem w praktycznym wykorzystywaniu technologii robotów w każdej dziedzinie życia, od restauracji i hoteli po roboty opiekuńcze, jest Japonia. Specjaliści z Kraju Kwitnącej Wiśni chcieliby wykorzystać roboty w wielu innych miejscach, np. na budowach, by zastąpić starzejącą się siłę roboczą, ale napotykają na przeszkody i trudności technicznie, które niełatwo jest przezwyciężyć. Pisaliśmy o tym problemie w jednym z ostatnich numerów "MT".
Tam właśnie najintensywniej rozwija się oparte na robotach tzw. assisted living. Już teraz osoby starsze mieszkające w ośrodkach opieki lub domach opieki mogą w tym kraju korzystać z robotów. Automatyczne zwierzęta domowe pomagają pacjentom z depresją i tym, którym potrzeba aktywności fizycznej. Koreański Samsung - z myślą nie tylko o japońskim rynku - zademonstrował na targach CES 2019 całą nową gamę robotów pielęgnacyjnych. Jeden z nich to Bot Care, który potrafi wykonać szereg zadań, np. przypomnieć, kiedy wziąć leki, zadziałać jako monitor tętna, a jeśli dzieje się coś złego, wezwać telefoniczne służby ratunkowe.
Nowa propozycja robotyczna w branży opieki to Robear (10) - zaprojektowany do podnoszenia starszego pacjenta z łóżka na wózek inwalidzki. Jest dziełem Toshiharu Mukai, naukowca kierującego zespołem badawczym Robot Sensor Systems Research Team w Riken-SRK Collaboration Center for Human- -Interactive Robot Research.
Roboty tego typu powstają nie tylko w Azji. Przykładem Nadine - dzieło prof. Nadii Thalmann ze Szwajcarii. Jest zaprojektowana, aby być towarzyszem dla osób starszych, jak również dzieci. Prof. Thalmann mówi, że izolacja i samotność należą do głównych problemów, z jakimi borykają się osoby w zaawansowanym wieku, a jej robot, choć nie zastąpi bliskich, może częściowo zaspokoić potrzebę obecności kogoś, z kim da się porozmawiać.
Za przestępcami i w ogień, z ziemi i z powietrza
Policja w wielu krajach używa już robotów (dronów) do przeszukiwania terenu i budowli w celu zlokalizowania przestępców, a zdalnie sterowane roboty służą do sprawdzania podejrzanych samochodów czy pakunków. W przypadku wzięcia przez kogoś zakładników, gdy służby porządkowe nie są w stanie zbliżyć się do miejsca ich przetrzymywania, można wysłać robota (drona), by zebrał dane audiowizualne, które pomogą lepiej ocenić sytuację i podjąć decyzje. Roboty sprawdzają się już w wielu niebezpiecznych dla człowieka sytuacjach.
Strażnikiem porządku i nadzorcą bezpieczeństwa w miejscach publicznych może być K1, robot firmy Knightscope. W dobie ataków terrorystycznych K1 oferuje nowy sposób kontroli punktów wyjścia i wejścia. Wyposażony jest w czujniki i skanery do wykrywania ludzi, broni i promieniowania. Transmituje strumieniowo na żywo obraz 360 stopni, rozpoznaje też tablice rejestracyjne. Dane z robota monitorującego są przekazywane przez sieć, a w przypadku wykrycia zagrożenia włącza się alarm.
Strażaków roboty nie zastąpią, przynajmniej na razie, ale mogą one aktywnie wesprzeć walkę z ogniem. Koncepcyjny dron Fire Man (11) potrafi gasić z ziemi i powietrza. Składa się z dwóch części – bazy naziemnej, która może kierować czynnik gaśniczy jak strażacy, i unoszącego się z niej latającego bezzałogowca z butlami gaśnic. Jak łatwo zgadnąć, pozwala to gasić ogień z miejsc, z których jest to dla strażaków zbyt niebezpieczne. System skonstruowali Jiankun Sun i Kairui Wan.
SmokeBot to z kolei naziemny gąsienicowy robot, który "widzi przez gęsty dym", prowadząc zastęp ratowniczy. Wykorzystuje kamery 3D, kamery termowizyjne i LiDAR. Został opracowany przez konsorcjum europejskie pod kierownictwem Uniwersytetu Örebro w Szwecji.
Podobny nieco do SmokeBota jest Multiscope firmy Milrem Robotics. Bezzałogowy pojazd naziemny został niedawno wykorzystany przez estońską firmę energetyczną Enefit do eksploracji kopalni, która dziesięć lat temu zakończyła działalność wydobywczą. Chodziło o sprawdzenie filarów w miejscu, które ze względu na brak zabezpieczeń stropu pozostaje niedostępne dla ludzi. Multiscope wyposażono w serię czujników pokrywy 3D, hybrydowy napęd spalinowo- elektryczny oraz możliwości emisji danych. Ma ładowność 1650 kg i otwartą architekturę.
***
Zatem - gdzie człowiek nie może, tam robota wciśnie. I nie tylko, bo czasem człowiek może, ale mu się nie chce, albo się boi, albo po prostu chce zobaczyć, jak poradzi sobie zamiast niego maszyna.